tag:blogger.com,1999:blog-82499360322331517322024-03-05T11:16:22.816+01:00SHIKA to the TEMAgzbtchhttp://www.blogger.com/profile/07510231859434578874noreply@blogger.comBlogger68125tag:blogger.com,1999:blog-8249936032233151732.post-57662944620207114802017-06-21T14:03:00.000+02:002018-04-17T10:45:31.795+02:00Przepis. Część 2.<h2 style="text-align: center;">
<div data-p-id="c80291a3b6c4815be442ab38be279dcb" style="box-sizing: border-box; font-family: "Source Sans Pro", "Helvetica Neue", Helvetica, Arial, sans-serif; font-size: 18px; font-weight: normal; line-height: 24px; margin-bottom: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
<div data-p-id="c80291a3b6c4815be442ab38be279dcb" style="box-sizing: border-box; font-family: "Source Sans Pro", "Helvetica Neue", Helvetica, Arial, sans-serif; line-height: 24px; margin-bottom: 24px; padding: 0px; text-align: center;">
<span style="box-sizing: border-box; font-weight: 700;"><span style="background-color: white;">Barbie</span></span></div>
<div data-p-id="d41d8cd98f00b204e9800998ecf8427e" style="box-sizing: border-box; font-family: "Source Sans Pro", "Helvetica Neue", Helvetica, Arial, sans-serif; line-height: 24px; margin-bottom: 24px; padding: 0px; text-align: center;">
<span style="background-color: white;"><br style="box-sizing: border-box;" /></span></div>
<div data-p-id="ee0a88df8a468ca371d16dcac8155008" style="box-sizing: border-box; font-family: "Source Sans Pro", "Helvetica Neue", Helvetica, Arial, sans-serif; line-height: 24px; margin-bottom: 24px; padding: 0px; text-align: left;">
<span style="background-color: white;">Nigdy nie powiedziałem, że jej nie kocham. Tak naprawdę od zawsze była dla mnie ważna, nie patrząc na to co się działo. Była moją siostrą<span style="box-sizing: border-box; font-weight: 700;">, </span>chociaż nie zawsze było po nas to widać. Przypominaliśmy bardziej skłóconych wrogów. Nikt nie wiedział, ile dla mnie znaczy.<br style="box-sizing: border-box;" />Gaara opuścił wioskę, a ja mogłem przystąpić do swojego planu <i style="box-sizing: border-box;">nie-daj-temari-uciec-ci-z-pola-widzenia</i>. Jest tu tylu ludzi, że jej nie widzę. Dobra, Kankuro. Nie panikuj. Plan B -<i style="box-sizing: border-box;">znaleźć-temari </i>rozpoczęty! Przedzieram się przez ludzi, którzy rozmawiają o tym co, dzisiaj się wydarzyło. Słyszę komentarze na temat Kazekage i tego co dzisiaj zrobił. Usłyszałem kilka opinii dotyczących mnie. <i style="box-sizing: border-box;">Co to w ogóle jest? </i>Od zawsze puszczałem takie uwagi mimo uszu, gdy nagle dotarło do mnie zdanie, którego nie mogłem po prostu olać. <i style="box-sizing: border-box;">Ta dziewczyna, ta blondynka. Widziałeś ją? Niezła jest. Pomyśl jak cudowna może być w łóżku.</i> Odwróciłem głowę w kierunku źródła dźwięku. Dostrzegłem grupkę ninja, 3 chłopaków i dziewczyna, prawdopodobnie jednego z nich. Że też pozwala, żeby tak przy niej mówili. Zresztą, co ja gadam. Temari naprawdę nie jest lepsza.<br style="box-sizing: border-box;" />Podszedłem powoli do tych dzieciaków. Wyglądali na trochę starszych ode mnie, jakieś dwa, trzy lata. I nadal tak niedojrzali. Przez chwilę mierzyłem się wzrokiem z tym chętnym na moją siostrę. Chciałem się z nimi zaprzyjaźnić, ale póki co wszyscy działają mi na nerwy.<br style="box-sizing: border-box;" />- Z tego może wyjść niezłe gówno.<br style="box-sizing: border-box;" />- Co? - rzucił chamsko.<br style="box-sizing: border-box;" />- Otwarcie mówisz o pieprzeniu mojej siostry. To ci nie wyjdzie na dobre. <br style="box-sizing: border-box;" />Nic nie odpowiedział. Stał i patrzył się na mnie, a po jego minie wywnioskowałem, że właśnie go zgasiłem. To śmieszne, jak bardzo próbował to ukryć przed swoimi znajomymi. Dlaczego oni muszą tak bardzo utrudniać powierzone mi zadanie?<br style="box-sizing: border-box;" />- Pilnuj się kurwa.<br style="box-sizing: border-box;" />- Zostaw ich - usłyszałem za sobą. O! Kolejny super odważny? - Nie są tego warci.<br style="box-sizing: border-box;" />Obok mnie stanął chłopak. To ten, który podczas dyskusji zadawał mnóstwo pytań. Jest naprawdę inteligenty, ale nie myślałem, że zainteresuje się taką sprawą. Jak on miał na imię? Nie wygląda na takiego, co by się interesował czymkolwiek. Odważny splunął, rzucił do swojej grupy polecenia i wszyscy oddalili się od nas jak najszybciej.<br style="box-sizing: border-box;" />- Daj sobie z takimi spokój, co. Shikamaru jestem.<br style="box-sizing: border-box;" />- Kankuro. Sory, ale nie mam teraz czasu szukam kogoś.<br style="box-sizing: border-box;" />- Najgorszej Kobiety? Więc ma na imię Temari. Dużo przyjemniej to brzmi.<br style="box-sizing: border-box;" />Czy wszyscy ją już tu znali? Odstawiła na początku takie przedstawienie, by stać się gwiazdą? Nie, na pewno nie. Ona dobrze wie, że i bez tego szybko byłoby o niej głośno. Po moim wyjaśnieniu dotyczącym pilnowaniu Temari postanowił, że pójdzie ze mną. Cieszę się, że łatwo udało mi się pominąć powód, dla którego muszę ją znaleźć. Powiedział, że pokaże mi najpopularniejsze miejsca, w których, jak mu się wydaje, może być moja siostra. Byłem mu wdzięczny, bo podczas szamotania się wśród ludzi zdążyłem stracić orientację w terenie kilka razy i aktualnie nie wiem gdzie jestem, ani jak wrócić do punktu wyjścia. Brawo Kankuro, powinieneś bardziej przyłożyć się, do ogarnięcia wioski - kiedyś wroga - sojusznika. W pewnym momencie chłopak stanął, a ja ledwo co wyhamowałem za nim. Odwrócił się i powiedział mi, że ją widzi. Wyjrzałem zza niego i zobaczyłem jak Temari leży na jakimś podwyższeniu i zgasza niedopałek papierosa. Nie lubiłem jak paliła. Ani jak piła i brała cokolwiek innego. To ją tylko niszczyło. Shikamaru odruchowo wyjaśnił mi, skąd może owego papierosa posiadać. Naprawdę musiałem wyglądać na zdezorientowanego. Brunet sam wyciągnął paczkę fajek i wyjął jednego, a następnie wykonał ruch w moją stronę. Jak dają, to bierz, mawiają. Zapaliliśmy i ruszyliśmy w stronę dziewczyny. Muszę przyznać, że naprawdę wyglądała seksownie. Zganiłem się za tę myśl i rzuciłem w jej stronę małą paczkę. Trafiłem w brzuch, mam nadzieję, że wcześniej zdążyła zauważyć, że się zbliżamy.<br style="box-sizing: border-box;" />- Hej!<br style="box-sizing: border-box;" />- Idź się w to przebierz. Wiem, że jak zostajesz gdzieś na dłużej, nie lubisz siedzieć w tym ubraniu.<br style="box-sizing: border-box;" />- Dzięki za troskę, barbie - powiedziała i uśmiechnęła się ironicznie w moją stronę. Zeskoczyła z sceny biorąc rzeczy i ruszyła w stronę najbliższej knajpy. Na moją uwagę, że ma zaraz wrócić machnęła ręką. Kocham tę kobietę.<br style="box-sizing: border-box;" />Usłyszałem krótki cichy śmiech ze strony chłopaka, więc spojrzałem na niego pytająco.<br style="box-sizing: border-box;" />- Barbie? - nadal się śmiał. Teraz to ja machnąłem ręką.<br style="box-sizing: border-box;" />Usiadłem z nim na jednej z kilku, jak się później okazało, drewnianych scen. Dowiedziałem się, że to miejsca jest oblegane przez ludzi, którzy zazwyczaj nie mają co robić. Przychodzą tutaj i siedzą całymi dniami rozmawiając z ludźmi, paląc i pijąc. Podobno co chwila słychać tu też gromki śmiechu i dźwięk tłuczonego szkła. No, super miejsce. Temari się w nim zakocha.<br style="box-sizing: border-box;" />Nim zdążyłem zauważyć, zaczęło się tu schodzić mnóstwo ludzi. Tak jak mówił Shikamaru, zaczynają pić. Nawet nie potrzebują powodu, jednak dzień dzisiejszy jest wyjątkiem. Opijają pokój i każdy jest szczerze zainteresowany nowo przybyłymi. Po chwili wokół mnie zbiera się grupka ludzi. Wypytują o mnóstwo rzeczy, po czym z uwagą słuchają tego, co im powiem. Czułem się trochę jak bóstwo. No, tylko do czasu. Póki temat nie zszedł się na Temari.<br style="box-sizing: border-box;" />- Jest twoją siostrą?<br style="box-sizing: border-box;" />- Tak.<br style="box-sizing: border-box;" />- WOW.<br style="box-sizing: border-box;" />Każdy się nią zachwycał nie podając szczególnie powodu. Była przecież całkiem zwyczajna. Powiedzmy. Słuchałem z nieukrywaną ciekawością co mają na jej temat do powiedzenia i tym razem nie wkurzałem się, gdy usłyszałem uwagę godną strzelenia mówcy w pysk. Spytałem dlaczego tak ją uwielbiają i to był chyba błąd. Zaczęli snuć długą listę powodów za którą ją kochają, jednak tymi najważniejszymi powodami było jej ciało. Piękne, zgrabne. Była szczupła, lecz miała krągłości tam gdzie trzeba. Urodę też miała nienaganną. Chodzący ideał!<br style="box-sizing: border-box;" />- Jest przerażająca. Agresywna. I jest Najgorszą Kobietą.<br style="box-sizing: border-box;" />W tej kwestii też się z nimi zgodzę. Żałuję tylko, że nie znają do końca jej charakteru. Niech zamieszkają z nią chociaż na tydzień. Nie mówili by wtedy takich rzeczy tak publicznie. Ona może podsłuchiwać. I taką mam nadzieję, bo jeśli jej tu nie ma, to mam poważny problem. Minęło już trochę czasu, a nadal nie wracała. Kurwa, znalazłem ją, po czym pozwoliłem jej ponownie zwiać. Kto powiedział, że człowiek zawsze musi myśleć, co robi? No tak, ja. Właśnie wykazałem się swoją głupotą. Temari, nie rób nic głupiego i wracaj.<br style="box-sizing: border-box;" />Z każdą następną chwilą narastała we mnie potrzeba szukania tej dziewczyny. Minuty się dłużyły, a po godzinie stwierdziłem, że mam tego dość. Oby Shikamaru poszedł ze mną, bo sam pewnie się zgubię. Jestem tak głupi. Mijałem ludzi z nadzieją, że gdzieś zobaczę tego chłopaka, ale on też zniknął bez śladu. Zjebałem sprawę. Brawo, Kankuro.</span></div>
<div data-p-id="5e1c6c5dcd9052d9daadc4e7f11fb767" style="box-sizing: border-box; font-family: "Source Sans Pro", "Helvetica Neue", Helvetica, Arial, sans-serif; line-height: 24px; margin-bottom: 24px; padding: 0px; text-align: start;">
<span style="background-color: white;">Odnalazłem każdego. Swoich, nie swoich, Shikamaru. Ale Temari nie widziałem od paru godzin. Ona naprawdę lubi mnie wkurzać. Nie chcę nawet myśleć co się stanie, gdy Gaara dowie się o tym. Najlepsze jest to, że to nie jej się dostanie, a mi. W końcu miałem jej pilnować.<br style="box-sizing: border-box;" />Obeszliśmy każde z miejsc, w którym mogła być (albo leżeć pijana) moja siostra. Każdy twierdzi, że nie widział, nie wie. I każdemu mam dać spokój. Przeze mnie Suna wychodzi na napastliwą wioskę. Ale czy mogę zrobić coś innego?<br style="box-sizing: border-box;" />Pamiętam, jak byliśmy mali i Temari zgubiła się poza wioską. To było jeszcze wtedy, gdy była małą dziewczynką. Była wrażliwa i umiała dostrzec coś, czego ja nigdy nie potrafiłem. Wiele razy tłumaczyła mi, że te jej rośliny i zwierzęta mają duszę, otacza je aura, którą ona czuje. Zanurzała się w niej coraz bardziej i traciła kontakt z rzeczywistością. Tylko ona i jej świat. Jakoś nigdy mi to nie przeszkadzało, bo wtedy nie denerwowała się na mój brak wrażliwości. Ale wszystko skończyło się, gdy w pewnym momencie zniknęła mi z oczu. W tamtym momencie ogarnęło mnie przerażenie. Miałem jej wtedy pilnować i gdy tylko spostrzegłem jej nieobecność, zacząłem panikować i obracać się w koło, jednak otaczały mnie tylko drzewa, krzaki, a jedyne odgłosy jakie słyszałem, to świergot ptaków. Na szczęście obecna sytuacja nie trwała zbyt długo. Tem była tak mała, że krzaki z łatwością ją całkowicie zakryły. Nic się nie odzywała, bo oglądała zwierzęta. Gdy zacząłem ją wtedy nawoływać, spłoszyłem je. Była na mnie niesamowicie zła, ale wtedy liczyło się dla mnie to, że jest obok. W obecnej sytuacji ta historia wydaje się być śmieszna. Dopiero teraz naprawdę ją zgubiłem i dopiero teraz mam prawo panikować na poważnie. Ona może być wszędzie i robić wszystko. Ja mogę tylko mieć nadzieję, że nie zrobi sobie dużej krzywdy.<br style="box-sizing: border-box;" />Nie panikuj. Nie okazuj strachu. <br style="box-sizing: border-box;" />Jak mam kurwa tego nie robić, jak obszedłem wszystkie miejsca mogące spodobać się Temari? Ukrywanie tego i tak nie ma już sensu. Shikamaru i tak już wszystko dostrzegł. Widzę to po nim. Pewnie dlatego nadal ze mną jest. Gdybym tak nie panikował, pewnie już by mu się to znudziło. W ten sposób ma darmową rozrywkę. Ale w ogóle się nie uśmiecha. Nie rozumiem tego gościa.<br style="box-sizing: border-box;" />Działałem w pojedynkę, zawiodłem. Shikamaru też słabo wpływa na sytuację. Czy to już czas, bo prosić o pomoc Konoha? Naprawdę nie potrafię sobie sam poradzić? Ja? Ninja z Suny. Jestem kompletnie żałosny, ale to chyba jedyna nadzieja na odnalezienie Tem jeszcze dzisiaj. Robi się ciemno, a wiem, że dla mojej siostry to idealna pora na zrobienie jakiegoś głupstwa.<br style="box-sizing: border-box;" />- Mogę poprosić innych o pomoc?<br style="box-sizing: border-box;" />- Innych? To znaczy? - spytał zbity z tropu chłopak.<br style="box-sizing: border-box;" />- No was, ninja z Konohy. To nie jest miła sytuacja dla nikogo z nas. Ona może zrobić krzywdę sobie, jak i innym. Trzeba raz, a porządnie zakończyć ten cyrk, który robi.<br style="box-sizing: border-box;" />- Zakończyć, czyli... Chcesz ją zabić? O czym myślisz?<br style="box-sizing: border-box;" />- Nie, nie, heh. - Zaśmiałem się nerwowo - Wyleczyć.<br style="box-sizing: border-box;" />- Chodźmy do Hokage.<br style="box-sizing: border-box;" />Grzecznie pomaszerowałem we wskazane miejsce razem z nowym przyjacielem. Całą przebytą drogę zastanawiałem się, jak ubrać w słowa zaistniałą sytuację. Nie chciałem mówić zbyt dużo o siostrze i jej problemach. Na pewno chciałaby się zagłębić w jej historię. Zupełnie inaczej niż Shika.</span></div>
<div data-p-id="26084ffbbe7754fadafa19ad4f97f965" style="box-sizing: border-box; font-family: "Source Sans Pro", "Helvetica Neue", Helvetica, Arial, sans-serif; line-height: 24px; margin-bottom: 24px; padding: 0px; text-align: start;">
<span style="background-color: white;">Myśli kłębiły się, plątały, wirowały. Myśl, co powiedzieć by było dobrze. Nim się spostrzegłem, byliśmy pod biurem przywódcy, a po chwili usłyszałem energiczne <i style="box-sizing: border-box;">"Proszę"</i>. No brawo, Kankuro, nic nie wymyśliłeś. Szybko, sekundy się liczą.<br style="box-sizing: border-box;" />- Witam Hokage-sama. Mamy problem.<br style="box-sizing: border-box;" />No i proszę, sprawa sama się rozwiązał. Shikamaru załatwi to raz dwa i po krzyku. Na pewno wie co powiedzieć. Jemu łatwiej rozmawiać ze swoimi. Zazdroszczę mu tego, bo ja nie umiem. Albo nie. Inaczej. Z nimi się nie da normalnie porozmawiać. Na pewno nie z moim rodzeństwem.<br style="box-sizing: border-box;" />Hokage zlustrowała mnie od góry do dołu, po czym wróciła do wypełniania papierów. Zauważyłem, że nie zaskoczył jej mój widok. Wyglądała raczej, jakby spodziewała się mojej wizyty.<br style="box-sizing: border-box;" />- Chodzi o twoją siostrę, prawda? - spytała nie podnosząc wzroku znad kartki.<br style="box-sizing: border-box;" />Czy naprawdę aż tak widać, że mamy z nią problem? Głupi, oczywiście, że widać. Wparowała do wioski, a jej ordynarny język każdy słyszał, z pewnością, doskonale. Oni nie byli głupi. Miałem tylko nadzieję, że nie zainteresują się nią bardziej. W końcu nasze prawdziwe działania pozostawały w tajemnicy przez Konohą, jak i również większością naszych ludzi. W zasadzie, to prawie nikt o tym nie wiedział oprócz mnie i Gaary. Niestety jedyny mankament, to fakt, że Temari też wiem o planie, a robi wszystko, by go doszczętnie zniszczyć. <br style="box-sizing: border-box;" />- Czy może o coś innego? - ledwo wydusiłem z siebie te słowa.<br style="box-sizing: border-box;" />Czuję ogromną gulę w gardle. Pierwszy dzień bratania się z wrogiem, do tego słabszym, a oni już wiedzą.<br style="box-sizing: border-box;" />- Nie wiem gdzie jest, a nie powinna przebywać sama. Muszę ją znaleźć.<br style="box-sizing: border-box;" />Tsunade uśmiechnęła się enigmatycznie. Skinieniem głowy poleciła nam usiąść, a sama wyszeptała coś do swojej asystentki. Ta następnie wyszła i nie wracała przez dobre 20 minut. Cisza, jaka nam przy tym towarzyszyła była dla mnie horrorem. Jedyne o czym myślałeś, to o jak najszybszym znalezieniu Temari. Moje usilne myślenie przerwał Shikamaru radząc mi się trochę uspokoić. Miał rację. Przecież czekamy, nic więcej teraz nie zrobię. Zagadałem go o zwyczaje w Konoha. W ten sposób czas szybciej zleciał, a ja mogłem ich poznać. Po to tu jestem. Chwilę po tym, jak Shikamaru kończył jedną z opowieści o sytuacji sprzed 2 lat, jak to jacyś nowicjusze pomylili się na misji do pokoju weszła ta sama kobieta z kilkoma ninja w mniej więcej moim wieku. Dostrzegłem tam też Kibę i jego psa. Nie sądziłem, że zgodzi się pomóc po ostatnim naszym spotkaniu. Każdy z osobna się uśmiechał i był gotowy mi pomóc. Pierwsze co zrobiliśmy, to podzielenie się na pary. Nie było sensu chodzić grupą, za to w ten sposób odwiedzimy więcej miejsc w krótkim czasie. Ostatecznie postanowiłem wyruszyć z Shikamaru. Nie znałem nikogo innego, a nie miałem ochoty spędzać czasu z Kibą. Oprócz nas, do poszukiwań dołączyli inni, jednak nie udało mi się spamiętać imion każdego z osobna. Z tego co usłyszałem, pomaga mi jakaś Sakura i dziwny chłopak, Lee. Wszędzie go pełno. Nad resztą nie zastanawiałem się za bardzo, jakoś nie specjalnie moim aktualnym priorytetem jest zapoznanie się z nimi. Wyruszyliśmy niedługo później, każda para w inną stronę. Wioska była spora, a dzięki Tem mogłem ją bardziej poznać. Szczęście w nieszczęściu. Jeśli tylko Gaara się nie dowie jak się sprawy mają.<br style="box-sizing: border-box;" />- Ostatnio mamy tutaj mały problem - odezwał się Shikamaru pod dłuższej chwili.<br style="box-sizing: border-box;" />- To znaczy jaki problem?<br style="box-sizing: border-box;" />- Próbujemy tępić większość dragów, jednak one przetaczają się przez nas jak huragan niepostrzeżenie. Czasami nawet nie wiemy co to jest, a skoro twoja siostra lubuje się w takich problemach, bardzo prawdopodobne jest, że na nich trafiła.<br style="box-sizing: border-box;" />Otworzyłem oczy z niedowierzania. Jego głos był spokojny, lecz błysk w oku ostrzegał mnie przed najgorszym. Nie sądziłem, że sprawy tak się posypią. Poczułem się dokładnie tak samo, jak tego pamiętnego dnia. Martwiłem się o moją siostrę podczas, gdy była znienawidzona przez większość społeczeństwa.<br style="box-sizing: border-box;" />- Cudownie - rzekłem i zamknąłem oczy. Westchnąwszy, ruszyłem dalej.<br style="box-sizing: border-box;" />Czas mijał niespostrzeżenie. W pierwszej chwili nie wiedziałem, że pomaga mi aż tyle osób. Klan Hyuuga wykonał naprawdę sporą część roboty. Bardzo szybko obeszli większość wioski. Niestety, gdy tylko ich spotkaliśmy, zakomunikowali nam, że Temari w wiosce nie ma. Kiba i kilku innych jego przyjaciół potwierdzili tę informację, a ma mogłem tylko stać i myśleć jaki jestem bezradny w ich towarzystwie.<br style="box-sizing: border-box;" />Zawsze liczyła się dla mnie tylko walka. Oni byli słabsi i to automatycznie przerodziło się w zwycięstwo Suny i kontrolę nad nimi. Dlaczego jednak nigdy nie spojrzałem na nich od tej drugiej strony? Ich umiejętności poszukiwawcze oraz życzliwość, jaką mi okazali, mimo ostatnich lat walki były naprawdę cenne. Zaparli się i sprawdzili. Sprawdzili każdy zakątek w którym mogła być ta chora dziewczyna. Było im mnie żal. A wydawałoby się, że to dorosła dziewczyna pod opieką brata. Mogli tylko patrzeć, jak nieodpowiedzialna ona była. Ja niestety też się tym nie popisałem. <br style="box-sizing: border-box;" />- Czy jest choć najmniejszy cień szansy, że się pomyliliście i jednak ukrywa się gdzieś w wiosce? - spytałem z nieukrywaną nadzieją.<br style="box-sizing: border-box;" />- Sprawdziliśmy dokładnie, nie ma mowy o porażce.<br style="box-sizing: border-box;" />Byłem bliski załamania, gdy nagle moją uwagę rozproszył radosny okrzyk. Spojrzałem w stronę bram wioski i ujrzałem zadowoloną, biegnącą w naszą stronę blond czuprynę. Mnie zdecydowanie do śmiechu nie było, jednak wraz z resztą podszedłem bliżej do przybysza.<br style="box-sizing: border-box;" />- Słyszałem, że mamy pokój z Suną. To chyba prawda, widząc was razem.<br style="box-sizing: border-box;" />To Naruto, jinchuuriki Dziewięcioogoniastego. Słyszałem o nim wiele, lecz pierwszy raz dane mi jest go spotkać. Powitałem go tylko skinieniem głowy i powróciłam myślami do Temari. Nie słuchałem ich, kompletnie odciąłem się od tych ludzi mniej więcej w momencie, gdy Naruto zaczął opowiadać o powodzeniu swojej misji. Chciałbym, żeby moja też się powiodła. W wiosce jej nie ma, myśl, Kankuro, myśl, gdzie w takim razie może być. To oczywiste, że poza nią, jednak świat jest ogromny, mogła pójść gdziekolwiek.<br style="box-sizing: border-box;" />- A może w lesie? - wyrwało mnie to z myśli.<br style="box-sizing: border-box;" />- Co mówisz?<br style="box-sizing: border-box;" />- A może poszukać jej w lesie? Gdybym chciał się schować przed ludźmi, to pewnie tam bym poszedł. Nie często pojawiają się tam tłumy. - odparł Naruto. - Też pomogę.<br style="box-sizing: border-box;" />Zaczęli o niej rozmawiać, <i style="box-sizing: border-box;">uroczo. </i>Przyda się każda para oczu. Jak postanowiliśmy, tak też zrobiliśmy. Nim wszedłem, wiedziałem, że to nie będzie łatwe. Już na początku każde drzewo wyglądało tak samo. Stanęliśmy kilka metrów dalej. Otaczał nas całkowity mrok i cisza.<br style="box-sizing: border-box;" />Ruszyliśmy przed siebie.</span></div>
<div data-p-id="26478db11a74b3c8675f463fee30cba7" style="box-sizing: border-box; font-family: "Source Sans Pro", "Helvetica Neue", Helvetica, Arial, sans-serif; line-height: 24px; margin-bottom: 24px; padding: 0px; text-align: start;">
<span style="background-color: white;"><br style="box-sizing: border-box;" /></span></div>
<div data-p-id="a773e9213d1363844e4c08cf19cc7896" style="box-sizing: border-box; font-family: "Source Sans Pro", "Helvetica Neue", Helvetica, Arial, sans-serif; line-height: 24px; margin-bottom: 24px; padding: 0px; text-align: center;">
<span style="box-sizing: border-box; font-weight: 700;"><span style="background-color: white;">The Baddest Female</span></span></div>
<div data-p-id="12440325a7203afc009aff194d04812b" style="box-sizing: border-box; font-family: "Source Sans Pro", "Helvetica Neue", Helvetica, Arial, sans-serif; line-height: 24px; margin-bottom: 24px; padding: 0px; text-align: start;">
<span style="background-color: white;">Czasami czułam się, jakbym urodziła się na nowo. Otwierałam oczy i żyłam jedynie obecną sytuacją. Liczyło się tylko to, co jest tu i teraz. Czy wszyscy rodzą się w rzygach na środku lasu? Po chwili jednak dostrzegałam pewną różnicę między obecną chwilą, a narodzinami. Próbuję sobie przypomnieć ostatnie kilka godzin, jednak mam tylko jedną, wielką, czarną dziurę. Ostatnie co pamiętam, to Konoha. Jestem zadowolona z siebie i swojego miejsca położenia. Chyba nie powinnam. Gdzie ja kurwa jestem?</span></div>
<div>
<br /></div>
</div>
</h2>
gzbtchhttp://www.blogger.com/profile/07510231859434578874noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-8249936032233151732.post-38495688253189371792015-02-10T16:54:00.000+01:002015-11-20T16:57:53.377+01:00Przepis. Część 1.<h2 style="text-align: center;">
<b> The Baddest Female</b></h2>
<h2 style="text-align: center;">
<b> </b></h2>
<div style="text-align: justify;">
Nienawidziłam Gaary za to, że zawsze dawał mi takie męczące zadania. W sumie nawet i bez tego go nienawidziłam. Jako brat zawsze działał mi na nerwy, czasami nie wytrzymywałam z nim i wtedy zaczynałam z nim rozmawiać jako ambasador Suny. Strasznie tego nie lubił, przez co coraz bardziej mi się to podobało. Doszło do tego, że cieplejsze gesty towarzyszyły nam tylko w relacji ambasador-Kazekage, jednak w obecnej sytuacji nawet nie chciałam myśleć o jakimkolwiek kontakcie z tym idiotą. Byliśmy w drodze do Konoha. Kazekage, Kankuro, ja i kilku najlepszych ninja z innych rang; dobrze, że uczniowie akademii nie chcieli z nami iść. Skapitulowałabym. Mimo wszystko to nie było mi na rękę. Sam cel podróży wydawał mi się wręcz absurdalny i nigdy nie dopuściłabym go do siebie. Szliśmy, aby podpisać Traktat pokojowy. Po kilku latach wojny z Konohą w końcu nastanie pokój. W sumie trudno mówić o wojnie, Konoha od zawsze bała się nas. Każde spotkanie kończyło się ich zupełną klęską. W sumie, mnie to tam pasowało, nawet nie musiałam się zbytnio wysilać. Nie do zliczenia jest to, ile razy na sam mój widok poddawali się. Żałosne, ale w sumie co innego mogli zrobić, by przeżyć. W końcu stała przed nimi Najgorsza Kobieta.</div>
<div style="text-align: justify;">
Ten przydomek cięgnie za mną już kilka lat. O ile się nie mylę, to w tym roku będzie to 7 rok. 7 rok bycia najgorszą. Podobało mi się to. Od zawsze byłam tą złą. <i>Temari, nie bądź złą dziewczynką. Zjedz to. Temari, ty okropna dziewczyno, nie ruszaj tego. Temari, zostaw to, było mi potrzebne. Zła Temari.</i> <i>Zła Temari. Zła Temari. </i>Czułam się czasami jak pies. Jak zły pies. Zła Temari.</div>
<div style="text-align: justify;">
Byłam złym dzieckiem.Tylko złym, do czasu, aż w wieku 15 lat pewien chłopak rzucił mnie na festiwalu pełnym ludzi. Wykrzyczał, że jestem najgorszą kobietą, jaką kiedykolwiek znał. Nie potrzeba było dużo czasu, by ludzie podłapali tę ksywkę i zaczęli używać jej w praktyce. W wieku 15 lat stałam się Najgorszą Kobietą i postanowiłam pielęgnować ten przydomek najlepiej jak się da. W niedługim czasie drastycznie się zmieniłam, a ludzie natychmiast zmienili o mnie opinię. Stałam się małą, szczupłą, blond suką. Łamałam serca każdemu mężczyźnie, który próbował się do mnie zbliżyć. Byłam niezależna, a do tego pożądało mnie coraz więcej mężczyzn. Czy to nie piękne?</div>
<div style="text-align: justify;">
Ale co by robiła Najgorsza Kobieta bez swoich wiernych fanek? Miałam ich i to dużo. Podobne do mnie kiedyś, małe zbuntowane dziewczynki. Niektóre kurwy, inne ćpunki. Uczą się od najmłodszych lat od tych wszystkich złych kobiet. Ale nie, ja się nie puszczałam. Miałam swoją dumę, a do tego nie potrzebny mi był głupi dzieciak do niańczenia. Już wystarczyły mi one. To tylko parę randek. Nic wielkiego. Narkotyki swoją drogą, mam z nimi trochę problemów. Kradzieże i bójki to też ciekawy temat.</div>
<div style="text-align: justify;">
Z biegiem lat rozumiałam jednak coraz więcej i przestałam się bawić. Zaczęłam sumiennie wypełniać powierzone mi obowiązki wydane przez Kazekage. Jednak dawnych relacji nie odzyskaliśmy. Nie mieliśmy nawet kiedy, zaczęła się wojna. W tamtym czasie porzuciłam dawne praktyki Najgorszej Kobiety, by w pełni zająć się obowiązkiem wojny. A jako, że byłam całkiem niezła, często wychodziłam walczyć na froncie. Albo po prostu szłam. Konoha nie zawsze chętnie stawała z nami twarzą w twarz.<br />
Mówiąc 'z nami' niekoniecznie to mam na myśli. Często zmienialiśmy ludzi idących walczyć na froncie. A raczej zastępowaliśmy. Problemom nie było końca i gdy zaczął się najgorszy okres, dużo z nas zmarło. Nie znaliśmy tej choroby, nie wiedzieliśmy jak się leczyć, ani jak się bronić. W tym wypadku pierwszy raz byliśmy bezsilni. </div>
<div style="text-align: justify;">
W godzinach porannych w lesie roiło się od różnych ptaków. Wydawały z siebie najdziwniejsze głosy. Ludzie zawsze mówili, że to piękne posłuchać ptaków o poranku. Ale co w tym pięknego? Ptaki jak ptaki. To ich ćwierkanie nie jest nawet ładne. Powiedziałabym, że mnie denerwuje. Doprowadza mnie do białej gorączki. Idę dalej próbując skupić się na tym, że już niedługo będę musiała być w Konoha. Czy on może do cholery przestać ćwierkać? Konoha, w porównaniu z ptakami, to raj. Mimo wszystko, jako Najgorsza Kobieta, w raju być nie mogę, więc jednym ruchem wyjmuję zza materiału kunai i gładkim ruchem ślę go w kierunku tego małego piskliwego potwora. Ptak wydaje ostatni dźwięk i spada z drzewa. Reszta zwierząt odlatuje najszybciej jak się da. Czyżby wreszcie cisza i spokój?</div>
<div style="text-align: justify;">
- Temari!</div>
<div style="text-align: justify;">
Czy przed chwilą nie marzyłam o ciszy i spokoju? Wzdycham ciężko. Mam was wszystkich dość.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Czego chcesz, Gaara?!</div>
<div style="text-align: justify;">
- Nie chcę tam żadnej walki. To się tyczy wszystkich, nie tylko ciebie.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Dobrze wiesz, że nawet nie chcę tam iść. Popieprzony plan.<br />
- Już o tym rozmawialiśmy.<br />
Nic nie odpowiedziałam. Chciałam ciszy i spokoju, a jeśli bym się odezwała, znów usłyszałabym jego irytujący głos. Naprawdę miałam dość tego wszystkiego, a podróż do Konoha w ciszy wydawał się lepszą opcją, niż podroż do Konoha z głosem brata w tle. Pieprzyć to, wszystko byłoby lepsze od podróży do Konoha! <br />
Jest tak, jak on mówi. Rozmawialiśmy już o tym i to nie jeden raz. Dobrze znałam powód bratania się z wrogiem. I nadal nie chciałam tego robić. W zasadzie mało co w ogóle chciałam. Pasowało mi życie, którym żyłam dotychczas. Miałam wystarczająco dużo atrakcji, by nie odczuwać nudy. A tu co proszę! Trzeba się nagle zbierać i litować nad wrogiem. Zabijaliśmy się nawzajem od lat i nagle mamy żyć w zgodzie? Pomagać sobie? Ratować życie? Byłam osobą, która dość szybko przystosowuje się do nowego otoczenia, ale tak drastyczna zmiana nawet jak dla mnie była niekomfortowa. Gaara myśli, że nagle będziemy dla nich mili? Myśli, że oni przestaną się nas bać? Będziemy mieli z nimi jakieś wspólne tematy? Zastanawiam się, czy znajdę osobę, z którą będę wreszcie mogła normalnie porozmawiać. Kogoś mądrzejszego, od moich braci, kto zrozumie, że świat można widzieć na wiele sposobów.<br />
- Nie chcę tam iść. - warczałam co jakiś czas. <br />
A co będzie, jak wejdziemy do wioski? Powitają nas z otwartymi ramionami? Może tak myśli Gaara. Nie wiem, co bym zrobiła, gdy rzeczywiście tak było, ale na ich miejscu widząc Sunę, uciekałabym. Byleby przeżyć. Wejdziemy na ich teren. Będą się czuć pewniej i mogą zaatakować. Mają chyba dość oleju w głowie, by rozumieć to, że przychodząc do nich bez broni w ręku nie chcemy walczyć. Chyba, że zaatakują pierwsi. Tylko od nich zależy ile osób zginie. Gaara by się na mnie wściekł. Konoha, przybywam. Atakujcie!<br />
- Tamtego dnia ty miałeś jej pilnować. To dlatego teraz taka jest.<br />
- Przestań już. Teraz trzeba tego dopilnować. Mówiła,że z tym skończyła. Chciałem jej ufać.<br />
Idioci. Wszystko słyszę i jak zwykle to była moja wina. Nienawidziłam ich.<br />
Idę na przodzie, niedużo przed braćmi, więc mam najlepszą widoczność na widok wyłaniający się zza drzew i innych roślin. Jako, że od dziecka mieszkałam na pustyni i otaczał mnie piasek, ciężko mi sobie teraz wyobrazić życie wśród zieleni i tylu zwierząt. Jest tu dużo chłodniej, a chodzenie po piasku jest dużo wygodniejsze. Jak oni tu żyją? Rozmyślanie na takie rzeczy dobrze mi sprzyja, gdyż podróż automatycznie mi się skróciła. Nim się spostrzegłam, zza górki wyłoniły się mury wioski i szeroka brama prowadząca w głąb terenu. Kiedy ostatni raz tu byłam, wyglądało to trochę inaczej. Przy bramie nie ma budki, w której siedzieliby ninja strzegący wioski i porządku. Prawdopodobnie przestali tak ryzykować, od kiedy napadnięto na nich i zabito naprawdę dużo ninja. W sumie nawet nie miałam pojęcia, dlaczego wioski się nienawidzą. Nigdy nie myślałam nawet nad tym. Dostawałam rozkaz zabicia, to go wykonywałam nie myśląc nawet, jaki jest tego powód. Jak nie wiadomo o co chodzi, to chodzi o pieniądze. Zawsze tak jest i w tym przypadku pewnie to też był powód rozpoczęcia ataku. Wiadomo, że Konoha od zawsze zajmowała się uprawą i handlem. Mieli lepsze predyspozycje wynikające z miejsca położenia wioski. Zapomnieli się tylko skupić się na trenowaniu młodych ninja do walki. W każdym momencie to, co wychodziło im najlepiej mogło zostać im odebrane.</div>
<div style="text-align: justify;">
Ludzie zaczynają nas dostrzegać. Niektórzy uciekają i krzyczą, inni jeszcze nie załapali o co chodzi. To śmieszne i przykre jednocześnie. Nieumiejący walczyć nie wiedzą co robić. Stoją w miejscu. Co się teraz stanie? Posyłam im uśmiech i obrzucam enigmatycznym spojrzeniem. Widzę, jak niekomfortowo czują się w tej sytuacji. Chcieliby się ruszyć, ale nie mogą. Patrzą się na nas i zastanawiają czy lepiej uciekać, czy od razu się poddać. Stoję na środku i rozglądam się po wiosce. Nie dostrzegam za dużo osób. Zawsze tak było, jednak nie zawsze chowali się ze strachu. Czasem to był wstręt do mnie. Co ze sobą zrobiłam. Jakim człowiekiem się stałam. Ja? Córka byłego Kazekage? Siostra obecnego? Pierdolenie!<br />
Zaczynało się to robić nudno, gdy na przeciw wyszło nam kilku ninja. Zlustrowałam ich od góry w dół. Wystraszeni, ale gotowi walczyć. W podobnym wieku do mojego. Patrzyłam jak wyciągali powoli broń, gotów jej użyć. Sama chwyciłam po swoją, gdy usłyszałam zza pleców swoje imię. Tak samo było wczoraj, gdy zaczynałam swój codziennie trening. Były dni, w których nie walczyłam i energia mnie roznosiła. Musiałam sobie trochę powalczyć. Z przeciwnikiem, lub bez niego. Wtedy usłyszałam to samo imię i ten sam głos. Przyszedł do mnie i powiedział, żebym wykorzystała moją reputację. Dlaczego przypomniałam sobie o tym akurat w tym momencie? Ta chwila była chyba tą właściwą. Jednym ruchem wyciągnęłam broń i uderzyłam nią o ziemię uśmiechając się do ninja naprzeciwko mnie. Przybyło kilku kolejnych. Nie wyglądali szczególnie groźnie. Jak z takim potulnym wyglądem mają zamiar z <b>n a m i</b> walczyć? Jak z takim potulnym wyglądem mają zamiar walczyć z <b>k i m k o l w i e k</b>? No, Gaara. Kazałeś mi użyć reputacji. Trzeba było bardziej sprecyzować rozkazy. Nie potrzebowałam dużo czasu by wymyślić coś, co by najbardziej do mnie pasowało. Wyprostowałam się, a krótki, gardłowy śmiech sam ze mnie wyszedł.<br />
- Niech tylko ktoś spróbuje zaatakować, zapierdolę! Tyczy się to wszystkich tu zgromadzonych!<br />
Uśmiechnęłam się do siebie w duchów. Z dwóch powodów. Zabrzmiałam pewnie i groźnie, a także czułam jak wzrok Gaary wypala mi dziurę w ciele. Wiem, że nie tak sobie to wyobrażał. Dlatego właśnie tak mi się to podobało. Korciło mnie, żeby się obrócić i popatrzeć na jego twarz, jednak wyraz twarzy Konohy był dużo zabawniejszy. Jednocześnie przestraszeni i zdezorientowani. Wariatka przyszła. Nie wie co gada. Szalona. Najgorsza, trzyma w niepewności. O co tu chodzi?<br />
Chciałam się odezwać ponownie, jednak poczułam na ramieniu czyjąś rękę. Już od dawna nie czułam czyjegoś dotyku. <i>To ta dziewczyna, Temari. Bez kija nie podchodź.</i> Pamiętam, jak jeden chłopaka złapał mnie, bym nie upadła. Bym trochę pijana, jednak pamiętam to zdarzenie. Chwilę potem złamałam mu nos i z krzykiem wyrwałam mu się z objęć. Ostatecznie i tak upadłam. Jako Najgorsza Kobieta często upadam, zazwyczaj nie ze swojej winy. To wina alkoholu i narkotyków. Nie moja.<br />
Dotyk nie był ciepły. Nie był nawet przyjazny. Znaczył mniej więcej <i>zamknij się w końcu</i>. Nic nie powiedziałam, jednak skinieniem głowy potwierdziłam Gaarze, że wykonam jego rozkaz. Nawet, jeśli dla innych mógł być niewidoczny, ja rozumiałam go aż nad to. Czekałam, aż przemówi. Chciałam, by już mówił. Chciałam uciec. Schować się. Miałam tego dość.<br />
- Chcę mówić z Hokage. Gdzie ona jest?<br />
Na przód wyszedł mu brązowowłosy chłopak. Wykrzyczał Gaarze w twarz jakieś bluźnierstwa i wyprostował się. Wyglądał jak wilkołak. Ho, nawet warczał. tego się nie spodziewałam po ludziach Konoha. Na polikach miał narysowane czerwone trójkąty. Zastanawiam się, co mają oznaczać? Może chce wydać się przez to groźniejszy. Nagle odczułam wielką chęć uświadomienia go, że są co najmniej śmieszne. Zaczęłam się delikatnie śmiać. Cholera, Temari. Natychmiast zakryłam ręką usta, gdy zza chłopaka wyszedł wielki biały pies. A więc to on warczał. Widzę, że swój ciągnie do swego. Oboje mieli tak śmieszne, jak również nieprzyjemne twarze. Bez pomyślunku rzucają się na wroga. Oceniam, że umrą dużo szybciej, niż ich znajomi.<br />
- Jak cię zwą?<br />
- Kiba. Kiba Inuzuka. A to Akamaru.<br />
Aż ukucnęłam. Ten chłopak niema za grosz wychowania. Nienawidziłam go.<br />
Uwaga. Co za emocje. Kiba Inuzuka pokonał moich braci i wskoczył na 1 miejscu w rankingu mężczyzn, którzy mnie wkurzali. Do tego splunął przed Gaarą. Grabisz sobie chłopcze. Znam jednak Gaarę i wiem, że nic nie powie na ten temat. Nie chce rozpoczynać bezsensownych dyskusji, tylko spotkać się z Hokage. To się dla niego najbardziej liczy w tej chwili.<br />
- Większość ludzi nazwałaby to niewychowaniem, jednak dla ciebie pewnie oznacza to męstwo i odwagę, co? - wyrzuciłam z siebie na jednym oddechu, jednocześnie wstając. Rozpuściłam włosy i pozwoliłam, by opadły mi na ramiona. Chyba powinnam je trochę ściąć, są już za długie. Kto w ogóle wymyślił włosy. To strasznie męczące. Ale nie czas teraz o tym myśleć. Stanęłam przed Gaarą i znów jasno wyraziłam naszą chęć rozmowy z Hokage. Uh, ten chłopak śmierdział psem.<br />
- Zaprowadź nas do Hokage, ty mała kurwo!<br />
- Temari!<br />
Jak na zawołanie zakręciło mi się w głowie. Przez chwilę zrobiło mi się ciemno przed oczami, a ciało już miało bezwiednie opaść na ziemię, gdy poczułam silny ból. Ktoś mnie dotknął. Zostawcie mnie, kurwa! Lecę, lecę do tyłu. Ale stoję. Nie mogę ruszyć rękoma, nie dotykaj mnie! Ktoś mnie trzymał, a ja musiałam się dowiedzieć kto to był. Odwróciłam głowę, by zobaczyć przy sobie Kankuro. Szeptał mi do ucha, bym się zamknęła. Nie przyszliśmy tutaj bez celu. Mam się zamknąć, bo wszystko popsuję. Znów będzie moja wina. Przyzwyczaiłam się, więc tylko odetchnęłam. Puścił mnie, a ja rozmasowując obolałe nadgarstki, spojrzałam na tego chłopaka. Swoją drogą, Kankuro ma mocny uścisk.<br />
W tej samej chwili między Gaarą, a pchlarzem stanęła Hokage. Spojrzała na Kazekagę, to na bandę tego wilkołaka. To na mnie, na Kankuro i na resztę naszych. Czy Hokage jest aż tak nieporadna, że nie wie co robić? Czy cała Konoha nic nie umie? Stoi i się patrzy. W chwili, w której ona stoi i nic nie robi, moglibyśmy zabić ją i mnóstwo innych ludzi! Dlaczego do cholery nic nie robi?!Nie chciałam już tego wszystkiego słuchać. Ukucnęłam i wbiłam wzrok w ziemię czekając na dalszy rozwój wydarzeń. Gaara jak zwykle ogarnie sytuacje i rozmówi się z tą kobietą. Będzie dobrze. Pójdziemy razem z nią i podpiszemy Traktat. Gaara, pospiesz się.<br />
Zaczynam zauważać zalety tych głupich ptaków. Mogłam chociaż zabić te okropne stworzenia. Tu dostałam bezwzględny zakaz walki, nie mówiąc o morderstwie. Gaara by się wściekł. W sumie ciekawa opcja. Ciekawsze niż to, co robimy aktualnie.<br />
Jesteśmy tu w trójkę. Ja, Kazekage i Kankuro. Po drugiej stronie siedzi Hokage ze starszyzną. Nieopodal stoi kobieta, prawdopodobnie asystentka. Jest strasznie spięta, przenosi ciężar ciała z nogi na nogę i wygina palce pod najróżniejszym kątem. Podważa też paznokcie. Kobieto, uspokój się trochę.<br />
No i on. On... W zasadzie nie mam pojęcia kto to jest. Siedzi odizolowany od nas wszystkich i zapisuje coś w papierach. Nie bierze aktywnego udziału w dyskusji, jednak jest dobrym słuchaczem. Wyłapuje wszystkie niedociągnięcia i zadaje dużo pytań, gdy nie jest czegoś pewny. Jest też bardzo mądry, logicznie łączy fakty. Innych zalet się nie dopatrzyłam, a wady od razu rzucają się w oczy. Denerwuje mnie ten jego leniwy wzrok. Wiem, że jest zainteresowany, jednak nie wygląda na takiego ani trochę. Prawie śpi! I co chwila coś mruczy pod nosem. Na początku nie zawracałam sobie tym głowy, jednak po chwili przyłapała się na tym, że nadsłuchuję, co on tam mruczy. Udało mi się wyłapać raptem jedno słowo. <i>Beznadzieja</i>.<br />
Oni patrzyli się na nas inaczej, niż reszta mieszkańców.Nie, jakbyśmy byli <b>czymś</b>. A <b>kimś</b>. Może nie bali się nas, jak tamta banda tchórzy. A może dlatego, że nie mogli uwierzyć własnym oczom, że właśnie zaproponowaliśmy im pokój. Dopytywali dlaczego, skąd taki pomysł. Gaara skrócił swoją odpowiedź do minimum. <i>Dość</i>. Stwierdził, że mieliśmy dość walki. Wypraszam sobie Gaara, jak bym sobie jeszcze powalczyła! Ale on dobrze o tym wie. Może nasze relacje nie są dobre, ale obydwoje wiedzą o mnie wszystko.<br />
Muszą to przemyśleć. Nad czym tu myśleć? Albo zgadzają się na pokój, ale umierają dalej. Nie mogę tego słuchać, więc cieszę się, że proszą o nas o opuszczenie pomieszczenia. Wychodząc rzucam im<br />
'<i>To wasza jedyna szansa. Potem nie będzie tak przyjemnie</i>' i opuściłam pomieszczenie. Mimo, iż byłam za ścianą, już czułam wzrok braci przepalający się przez ścianę i przebijający moje serce.<br />
- Oh, umieram. - rzuciłam ironicznie w ich stronę, łapiąc się przy tym dramatycznie za koszulkę.<br />
Jak zwykle tylko przekręcili oczami. Widziałam ich grymas, więc sprostowałam.<br />
- Zawsze dostaję to co chce. Zapomnieliście?<br />
- Przecież nie chcesz tego pokoju.<br />
- Skoro już tu jestem, to podpiszmy ten pokój. Przejdę się, cześć.<br />
Wystrój bazy Hokage zupełnie różnił się od naszego. Większość wyłożone było drewnem. Ściany były jaśniejsze od podłogi, lecz aż tak bardzo nie rzucało się to w oczy. Co jakiś czas wisiały na nich zdjęcia obecnej i byłych Hokage i, jak podejrzewam, jej przyjaciół czy rodziny. Wyglądali na szczęśliwych. Dotknęłam ramek. Całkiem przyjemne w dotyku to drewno i oko można nacieszyć. Mieli lepszy wystrój od naszego, ale co się dziwić. Otaczał nas tylko piasek. Jedna wielka piaskownica. Niech spróbują przeżyć tam parę dni bez wody. Zobaczymy kto jest lepszy.<br />
Przez duże, przestronne okno widziałam przybyłych z nami mieszkańców Suny. Lubiłam ich za to, że nigdy się nie poddawali. Konoha patrzyła na nich, jak na trędowatych, a oni odpłacali się tym samym z podwojoną siłą. Przyglądam się im chwilę i myślę, że gdyby się zmieszali z tutejszymi ludźmi, za dużej różnicy by nie było. Jesteśmy do siebie bardzo podobni pod względem wyglądu. Cholera! Jesteśmy tacy sami, więc dlaczego patrzymy na siebie z taką odrazą.Nigdy nie rozumiałam ludzi. Dlatego też ich nie lubiłam i unikałam. Można uciec od samej siebie?<br />
Zza zakrętu wyszło dwóch ninja Konoha. Widząc mnie, stanęli jak wryci i spojrzeli na siebie pytająco. Stałam obok okna oparta plecami nogą o ścianę, a wzrok wbiłam w ziemię. Kusiło mnie, by coś im powiedzieć. Gaara by mnie zabił, za moje <i>coś</i>.<br />
- O co chodzi? - podniosłam wzrok i uśmiechnęłam się enigmatycznie. Włosy przykrywały mi fragmenty twarzy, co dodało mi jeszcze więcej tajemniczości. Nudna, niech oni sobie już pójdą.<br />
Czy tak łatwo można mnie przejrzeć? A może Konoha zna jakąś sekretną technikę czytania w myślach Temari? Zaczęłam się nad tym głębiej zastanawiać w momencie, gdy ninja natychmiast przeszli obok mnie i oddalili się jak najdalej, akurat wtedy, gdy tego chciałam. W każdym razie, dzięki!<br />
Wracając zauważyłam jak wszyscy wychodzą z pokoju, który wspólnie z braćmi opuściłam jakiś czas temu. Podeszłam do zgromadzonych i nawet nie musiałaś się o nic pytać. Od razu zostałam poinformowana o tym, że Konoha podpisze z nami Traktat Pokojowy. <i>Oh, wow. To super.</i> Od dzisiaj mogę zacząć traktować Konoha jak sojuszników.<br />
Ci, którzy pomyśleli, że naprawdę jestem zadowolona - mylicie się idioci. Podpisanie tych papierów znaczyło to, że muszę zostać wraz z Kankuro i kilkoma innymi ninja w Konoha. Nawet nie muszę pytać, czy się na to zgodzili. Kankuro na pewno to załatwił. Wiedział, jak bardzo nie chcę tu zostawać. <i>- Ale po co? Gaara, no po co? - Trzeba zdobyć ich zaufanie. Trzeba się zaprzyjaźnić.</i> Ha! Ale dlaczego ja? Ten idiota dobrze wie, że nie mam zamiaru się z nimi bratać. <i>Gaara, pozwól mi iść z tobą do wioski. Nie chcę tu zostawać. Gaara, przestań. Nie zostawiaj mnie tu. Nienawidzę cię. I tak stąd ucieknę.</i><br />
- Do widzenia, Kazekage. Bezpiecznej podróży.<br />
- Do widzenia.<br />
Kto się domyślił, że nie dałam rady go przekonać? Tak, zostałam tu i miałam to cholerne szczęście, że ludzie się mnie bali, a zadaniem było zaprzyjaźnienie się z tutejszymi. Mówiłam już, że Kankuro sumiennie zda raport nie ukrywając przed Gaarą najmniejszych szczegółów? Witam w piekle panno Temari. Śmierć jest już blisko.<br />
Póki trwa pożegnanie Kazekage, wykorzystuję sytuację i mieszam się w wiwatujący tłum. Wyglądają jak banda zadowolonych dzieci. Eh, w końcu nie muszę się martwić o swoje życie. Dobrze, że jestem tak mała, a oni dodatkowo skaczą. Nikt mnie nie zauważy i łatwo jest mi się przecisnąć. Ile ich tu jest?<br />
Jestem na wolności, o ile mogę tak nazwać swoje obecne położenie. Z jednej strony budynki Konohy, z drugiej tłum ludzi. Wolność, ta. Rozglądam się i szukam dobrej ścieżki, którą mogę jak najszybciej stąd uciec. Zaprzyjaźnianie się rozpocznę jutro. Dzisiaj stać mnie jedynie na chłodne powitanie, albo coś jeszcze gorszego. Odwracam się w prawo i staję w bezruchu. Znowu on. Nadal nie wiem nawet jak ma na imię. Wiem tylko, że jest bardzo mądry. Stoi oparty o budynek i patrzy się w moją stronę. Straszne i trochę obleśne. Kim on jest, zboczeńcem? Łapię z nim kontakt wzrokowy, po czym znikam za dużym budynkiem. Chcę stąd iść jak najdalej. Nienawidzę was.</div>
<div style="text-align: justify;">
Najgorsza Kobieta idzie się schować. Kiedy stałam się tak żałosna?</div>
gzbtchhttp://www.blogger.com/profile/07510231859434578874noreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-8249936032233151732.post-58652190932066936652015-02-08T22:38:00.000+01:002015-02-08T22:49:57.852+01:00Fuck Logic. (AoKaga)<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
Każdego dnia trenowałem wsady. Wsady do kosza, żeby nie było. Tyłek mojego
wybranka jest chyba zadowolony z moich umiejętności. Ale wracając do koszykówki,
mówiąc ‘trenuje’, mam na myśli ‘próbuję’.
Wszystko przez tego małego, niebieskowłosego chłopaka. Mały, zboczony
Kuroko. Robiąc wsad zawsze stał za mną i gapił mi się na pośladki, aż pewnego
dnia nie wytrzymał i skoczył za mną. Że on potrafi tak wysoko skakać. Nie nad
tym się teraz musze zastanawiać. Bardziej martwi mnie to że lecę w dół, gdyż
mały, zboczony postanowił objąć mnie poniżej bioder i przylec policzkiem do
moich pośladków.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
Jestem Kagami Taiga i próbuję trenować wsa- …kurwa Kuroko,
miałeś mi pomóc być numerem jeden w Japonii, a nie mi utrudniać. – walnąłem głową
o podłoże. Uwolniłem się z uścisku chłopaka, po czym przeturlałem się po
boisku.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
Jestem Kagami Taiga i próbuję uciec przed małym, zboczo- …
Kise, zejdź ze mnie.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
Mam kolejnego na głowie. Usiadł na mnie okrakiem i rozwalił
mój t-shirt. Skąd on ma tyle siły?</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
- Dla miłości wszystko.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
On czyta mi w myślach? Nie zdążyłem nic innego pomyśleć,
gdyż – zresztą i tak dużo nie myślę – zmieniłem się w ciasto. Na mój tors
polała się słodka, bita śmietana.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
- Chłopaki, uczta! – krzyknął blondyn, a ja spanikowałem. W
jednej chwili znalazło się przymnie całe Pokolenie Cudów, oprócz tego murzyna,
mojego Daikiego. Czy oni to zaplanowali?</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
Jestem Aomine Daiki i właśnie otworzyłem listonoszowi drzwi.
Byłem rozpromieniony, gdyż myślałem, że to ten idiota Taiga, ale gdy zobaczyłem
tego niskiego faceta z dość gęstym zarostem mina mi od razu zbrzydła. Do tego
dziwnie sapał. Zupełnie inaczej niż Taiga w czasie seksu, nie podobało mi się
to.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
Gdy facet zobaczył wyraz mojej twarzy spuścił… się. Nie,
Daiki, nie. Spuścił wzrok, nie się. Się
to ty możesz spuszczać do tyłka Taigi. No ale nie mówimy teraz o tym. Listonosz
spuścił wzrok i podrapał się w potylice, po czym zaczął ostrożnie mówić.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
- Dwóch pedałów stoi pod prysznicem. Nagle jeden wpada na
pomysł. - Ej, Stefan, walczmy na miecze. Okładają się penisami, aż w końcu jeden wypina się i dramatycznym
głosem mówi – Dobij. – po czym zaczął się nerwowo śmiać.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
- Chciałbym się zaśmiać, ale kurwa wcale nie jestem
rozbawiony. Jesteś tak głupi jak Taiga, ale w żadnym innym stopniu go nie
przypominasz. A nie, ty chociaż próbujesz mnie rozbawić. Ten Taiga-idiota
potrafi mnie szybciej doprowadzić do łez. Ale nie myśl sobie, że jestem jakąś
beksą. Ja tylko płaczę nad jego losem. Nie wiem jak można być tak niedorobionym
człowiekiem pod względem inteligencji. Kiedy tylko spotkałem go pierwszy raz
zrozumiałem, że nie myśli, tylko od razu dział… Jeszcze to stoisz? Dawno
skończyłem z tobą gadać, do widzenia. – zamknąłem facetowi drzwi przed nosem,
lecz pod nosem dalej rzucałem obelgi dotyczące Kagamiego.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
Spojrzałem na swoje ciało. Byłem taki piękny. Kurwa, Daiki.
Zmieniasz się w Kise. Piękny i skromny. Jednak nie wyjdę tak na dwór szukać
Taigi. Jeszcze ktoś pomyśli, żem zboczeniec. Życie jest takie ciężkie.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
Z bólem zakryłem swoje ciało czarnym t-shirt’em oraz
spodniami w odcieniu równie ciemnym. Zasmucony faktem, że od dawna nie
widziałem Taigi wybiegłem z mieszkania w stronę boiska. To tam zawsze trenował
Taiga. No bo gdzie indziej, jak nie na boisku?</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
Dotarłem na miejsce, lecz nie spostrzegłem Taigi od razu.
Rozejrzałem się, a w oddali zobaczyłem jakąś grupkę ludzi. Nie miałem ochoty do
nich podchodzić, tym bardziej, że to pewnie amatorzy w koszykówkę i nawet jeśli
nie znajdę od razu Taigi, meczu też nie zagram. Już miałem odchodzić, kiedy moją
uwagę przyciągnął znajomy krzyk.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
- Akashi Sejiurou, to mój sutek, nie odcinaj mi go!</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
Otworzyłem szerzej oczy, a moje pięści automatycznie
zacisnęły się w pięść. Podbiegłem do byłego kolegi z drużyny i złapałem go za
kołnierz, chłopak wisiał w powietrzu. Spojrzał się na mnie groźnym wzrokiem.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
- Puść mnie, bo jak nie, to zrobię ci kolejną dziurę w
ciele.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
- Nie odcinaj Taidze sutków! – krzyknąłem, a chwilę później
musiałem puścić chłopaka i mocno się schylić, by nie oberwać nożyczkami od
chłopaka.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
- Daiki! Co tak długo? – Taiga leżał na ziemi i zakrywał
dłońmi brodawki. Po chwili stał już obok Aomine, a reszta Pokolenia patrzyła
się na niego łapczywie, wyjątkiem był Akashi, który nadal z nożyczkami w górze
patrzył na mnie.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
- Taiga. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
- Czego?</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
- Spierdalamy!</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
Złapałem Kagamiego za nadgarstek i odwróciłem się, by zacząć
biec. Zrobiłem krok i odrzuciło mnie do tyłu. Chyba na kogoś wpadłem.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
Wylądowałem tyłkiem na podłożu i spojrzałem w górę to ten
sam facet co przyszedł do mnie wtedy do mieszkania. To ten listonosz. Ten z
gęstą brodą.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
- Witam, pani Aomine, poprzednio zamknął mi pan drzwi przed
nosem ,a ja chciałem pan… - nie dokończył, jego wzrok zawiesił się na nagim
torsie Kagamiego.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
- Piękny. – rzucił się na Taigę, lecz ten był szybszy.
Złapał mnie za nadgarstek i pociągnął. Przebiegliśmy 10 metrów, dopiero wtedy
miałem odwagę się odwrócić. Niepotrzebnie, gdyż za nami biegło Pokolenie wraz z
listonoszem. Każdy był chętny na mojego Kagamiego.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
Biegliśmy parkiem, a po drodze minęliśmy zorganizowaną grupę
Seirin. Nieprzyjemnym faktem było to, że
drużyna składała się z chłopaków, którzy dołączyli do pościgu. Mieliśmy na
karku kilkanaście osób, oraz wrzeszczącą Riko, która chciała zagonić chłopaków
do dalszego treningu.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
Nagle Kagami skręcił, a ja nie wyrobiłem na zakręcie.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
- Kaga- …Kurwa! – wpadłem na słup i rozwaliłem sobie nos.
Upadłem na trawę, a Taiga razem ze mną. W końcu ściskał mnie za nadgarstek.
Wolałbym, żeby za coś innego mnie ściskał, no ale przyjemności potem, teraz
trzeba spierdalać. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
No właśnie, Taiga, spierdalać. To dlaczego pochylasz się
nade mną i zlizujesz moją krew. Taiga uciekaj.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
Odrzuciłem go od siebie, po czym podniosłem go - oh, był
taki ciężki. Nic dziwnego, jak tyle żarł – i pobiegliśmy dalej. Słyszałem
jakieś krzyki, trudno było mi rozpoznać jakiekolwiek słowa. Nie skupiaj się
teraz na tym. Gdzie można uciec. Myśl, Daiki, myśl. Ale jak można myśleć kiedy
za Twoim chłopakiem biegnie stado napalonych jak dziewica chłopaków. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
Trasa nam się zmienia, zza krzaków obok wypada drużyna
Shutoku. Midorima widząc biegnącego Takao przyśpiesza i łapie go za nadgarstek.
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
- Wczoraj go tu zostawiłem, bierz go i pedałuj.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
5 minut później obróciłem się ponownie. Tym razem widok mnie
przeraził. Drużyna Seirin wraz z nadal drącą się Riko, Shutoku w jednym powozie
– biedny Takao - , całe Pokolenie a do tego wszystkiego doszedł Himuro,
Kasamatsu i kilka ludzi z mojej drużyny. Oni naprawdę wszyscy lecą na Taigę?</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
Wcale nie było mi do śmiechu, ale ta sytuacji była po prostu
komiczna. Otoczyli nas z prawej i lewej strony, a przed sobą mieliśmy
niewielkich rozmiarów jezioro. Co mieliśmy zrobić, wskoczyliśmy do niego jak ci
zawodowi nurkowie wodni.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
Jeszcze tego mi brakowało, że do mojej nogi przeczepił się
Tetsuya #2. Głupi kundel leciał na MOJEGO Taigę? Kagami nie jest zoofilem,
głupi psie!</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
- Taiga, pies! </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
Gdy chłopak usłyszał te słowa zaczął z całych sił machać
rękoma a jego sapanie przerodziło się w krzyk. Popłynąłem za nim, lecz pech
chciał, że reszta też umiała pływać. Cholera, oni grają w koszykówkę, a nie
trenują pływanie! Przeklinałem ich w duchu, do czasu, aż nie rzucili się na
Kagamiego i nie zaczęli go podtapiać. Wtedy zacząłem drzeć ryja na każdego z
osobna, jednak nie trwało to długo, gdyż nożyczki zakneblowały mi usta. Akashi
uwiesił się na mnie i również mnie podtapiał, brakowało mi tlenu. Jedyne co
zauważyłem, to gapiów nad brzegiem jeziora, krzyczeli coś, lecz nic nie
zrozumiałem.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
Obudziłem się na trawie cały mokry. Nikogo wokół mnie nie
było. Zacząłem panikować i nawoływać Taigę, lecz odpowiedziała mi głucha cisza.
Upadłem na kolana i złapałem się za głowę. Trwałem w tej pozycji dobrą godzinę,
póki nie usłyszałem szelestu za sobą. Gwałtownie się odwróciłem gotowy do
obrony, lecz szybko spuściłem – tak bardzo chciałbym się teraz spuścił w jego
tyłku – gardę. Zobaczyłem przed sobą Taigę. Podbiegłem do niego i mocno go
przytuliłem. Ten przysunął się do mojego ucha i powiedział - : Skoro zmiękłeś,
to może dasz mi dominować w łóżku?, a następnie przygryzł mój płatek ucha.</div>
gzbtchhttp://www.blogger.com/profile/07510231859434578874noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-8249936032233151732.post-87957986042350424502014-04-01T22:10:00.001+02:002014-04-01T22:10:49.441+02:00Część 21. Why didn't she tell me ? Shikatema.[Temari]<br />
Weszłam do pokoju i z hukiem zatrzasnęłam drzwi. Rozejrzałam się po pokoju, po czym cofając się wpadłam na ścianę i osunęłam się powoli na ziemię. Nim się zorientowałam, zaczęłam głęboko oddychać. Przyłożyłam rękę do klatki piersiowej i zacisnęłam ją w pięść na mojej koszulce.<br />
Nie mogłam tak siedzieć wiecznie. Wstałam i podeszłam do lustra wiszącego na jednej ze ścian. Oparłam ręce o półkę i przybliżyłam twarz do powierzchni. Byłam całkowicie blada, a w moich oczach ujrzałam strach. Czego ja się boję? Co prawda on tu jest, ale co z tego. Ja jestem w pokoju, a on tu nie przyjdzie. Chyba. W każdym razie nie wpuszczę go.<br />
Zaczęłam powtarzać swoje imię. Przyłożyłam rękę do brzucha i spojrzałam na drzwi. Nagle ktoś zapukał. Podskoczyłam w duchu i podbiegłam do łóżka, a następnie łapiąc koc rzuciłam się na nie i przykryłam materiałem.<br />
- Spadaj stąd mówiłam! Wracaj do domu!<br />
- Jestem w domu, Temari. - odpowiedział chłopak.<br />
- Kankuro?<br />
- A kto inny? Mogę wejść?<br />
- Po co?<br />
- To co przed chwilą zrobiłaś...<br />
- Nie chcę o tym mówić. - przerwałam mu. - Idź stad.<br />
Usłyszałam dźwięk otwieranych drzwi. Szatyn wszedł do pokoju.<br />
- Mówiłam idź stąd.<br />
Chłopak usiadł na łóżku i położył mi dłoń na mojej ręce, która wystawała spod koca. Była wyjątkowo ciepła. Poczułam, jak zaczął gładzić moją skórę kciukiem.<br />
- Shikamaru zawsze mi tak robił. Lubiłam to. - pewna, że w pokoju jest Kankuro, mówiłam dalej. - Dlaczego ja się tak zachowuje? To wszystko przez tę ciąże? Gdy siostra Kotomi była w...<br />
- Kotomi to ta twoja koleżanka? - przerwał mi.<br />
- Tak. - głos Kankuro wydawał się trochę odległy, ale nie przejęłam się tym zbytnio. - Gdy jej siostra była strasznie marudna i nigdy nie wiedziała czego chciała. Odpychała od siebie ludzi, a potem tego żałowała. Mam chyba to samo. Kankuro. Dlaczego odpycham od siebie Narę? Nie chcę go zostawiać, nie chcę też, by sam odszedł, a dzisiaj nawet nie chciałam, by był przy mnie. Powiedziałam mu, że to zakończyłam. Ale ja nie chcę tego kończyć. Chcę tylko, żeby... Nie wiem nawet czego chcę. Chciałabym pójść spać. - przysunęłam się do chłopaka i położyłam mu głowę na nodze. Twardo trzymałam koc przy twarzy, gdyż z moich oczu poleciało kilka łez.<br />
- Chcę pójść spać.<br />
- To śpij. - odezwał się Shikamaru.<br />
Wzdrygnęłam się, a moje ciało przeszła fala ciepła. Uśmiechnęłam się i położyłam mu dłoń na udzie. W jednej chwili widziałam tylko materiał, a w drugiej ujrzałam stojącego, opartego o framugę drzwi Kankuro. Uśmiechał się. Sprawcą mojego ponownego patrzenia na świat był Shikamaru. Nie chciałam na razie na niego patrzeć. Zamknęłam oczy i westchnęłam. Znów byłam przy Shikamaru. Ale ja tego nie chciałam i nadal nie chcę. Nie chcę też, by nie był przy mnie, a chęć tego jest chyba większa.<br />
Leżałam tak, przez parę sekund, gdy nagle poczułam niesamowity ból w brzuchu. Zaczęłam krzyczeć.<br />
- To chyba skurcz, powinien zaraz minąć. - powiedział szatyn. - Już tak miała.<br />
- Na pewno? - upewnił się Shikamaru, po czym syknął z bólu.<br />
Złapałam go za nogę i wbiłam mu paznokcie w skórę. Znów krzyknęłam.<br />
- Krew? - powiedziałam, po czym szybko zdjęłam rękę z nogi chłopaka i dotknęłam łóżka zaraz obok krocza, było mokre. Shikamaru szybko odkrył mnie całą, a ich oczom ukazała się plama krwi na moim łóżku i spodniach. Skuliłam się. Chłopak wstał i podniósł mnie, przez co znów zawyłam.<br />
- Gdzie tu jest szpital?<br />
- Trzy budynki za siedzibą Gaary.<br />
Gdy tylko Kankuro wypowiedział te słowa Shikamaru wybiegł z pokoju. Zbiegł po schodach, minął salon i wypadł przez drzwi frontowe. Na dworze było kilu ludzi, którzy patrzyli się w naszą stronę. Ujrzałam jeszcze Kankuro wybiegającego z nami, po czym zamknęłam oczy i ścisnęłam ręce na koszulce Shikamaru. Słyszałam tylko komentarze ludzi. Padały różne słowa, a niektórzy nawet myśleli, że to Shikamaru mi lub dziecku coś zrobił. Skąd mogli wiedzieć, że to on jest ojcem?<br />
Wpadliśmy do szpitala. Shikamaru szybko powiedział, co się stało kobiecie, a ta powiedziała, by chłopak zaczekał, póki nie zostanie wezwany. Dopiero wtedy otworzyłam oczy, jednak nim się spostrzegłam Nara posadził mnie na wózku i oddaliłam się od niego wraz z pielęgniarką.<br />
[Shikamaru]<br />
Patrzyłem jak Temari odjeżdża. Bałem się. Strasznie się bałem, że coś jest nie tak z dzieckiem. Czyżby miało urodzić się wcześniej? Przecież jeszcze co najmniej miesiąc do porodu.<br />
Rozejrzałem się po pomieszczeniu. Wszyscy się na mnie patrzyli.<br />
Usiadłem na krześle i oparłem głowę na rękach, jednak szybko ją zdjąłem czując coś mokrego. No tak. Jestem cały we krwi. To dlatego ludzie się patrzą. Chwilę później wpadł Kankuro. Podszedł do mnie i usiadł obok. Patrzył na mnie chwilę, po czym się odezwał:<br />
- Powiedziałbym, że będzie dobrze, ale sam nie jestem pewny co się dzieje. Ale wiem jedno, powinieneś się umyć. Chodź, tam są łazienki. - wstał.<br />
Spojrzałem w górę i również wstałem. Kankuro złapał mnie za rękę i pociągnął do łazienki.<br />
Obmyłem skórę z krwi, po czym nabrałem wody na ręce i chlupnąłem nią sobie w twarz. Poklepałem się w policzki, po czym podniosłem głowę i spojrzałem w lustro. Byłem strasznie blady.<br />
- Wyglądasz jak trup. Chodź, usiądziesz, bo jeszcze mi padniesz.<br />
Wyszliśmy z łazienki i usiedliśmy na krzesłach.<br />
- Chcę do niej pójść.<br />
- Wszystko w swoim czasie.<br />
- Nie wiem co się z nią dzieje! Może już rodzi. Musze tam być.<br />
- Jeśli się nie uspokoisz, zaraz sam wylądujesz na sali.<br />
Westchnąłem i spojrzałem na ścianę, zza którą zniknęła Temari. Spodziewałem się, że ludzie zasłonią mi ten widok, ale nigdy bym nie pomyślał, że to będzie Gaara. Ten, gdy nas zobaczył, szybkim krokiem podszedł i stanął przed Kankuro.<br />
- Czemu tu jesteście? - spytał, po czym spojrzał na mnie. - Dlaczego masz krew na ubraniu? I gdzie Temari? Zaraz, nie. Co jej jest?! Stało jej się coś? - pod koniec Kazekage zaczął krzyczeć, tak, że ludzie wokół nas obracali głowy w naszą stronę.<br />
- Dostała nagłego bólu brzucha i skurczy, po czym zaczęła krwawić. - powiedział Kankuro.<br />
- Pielęgniarka kazała mi czekać, póki mnie nie zawołają. - dopowiedziałem.<br />
Gaara oparł się o ścianę jednocześnie blednąc. Otworzył szeroko oczy i spojrzał na nas.<br />
- Boję się. - powiedział czerwonowłosy.<br />
- Ja też. - oznajmił brat.<br />
Pokiwałem głową w geście zgody.<br />
Czekaliśmy tak nic nie robiąc ponad dwie godziny. W tym czasie Gaara próbował się dowiedzieć, co z Temari, lecz odpowiedzi nie dostał. Jednak dzięki pozycji nie dostaje wszystkiego. Chodził w kółko. Żaden z nas nie odezwał się ani słowem, póki nie zauważyłem pielęgniarki, która zabrała dziewczynę. Powiedziałem cicho:<br />
- To ona. - po czym wstałem i ruszyłem w stronę kobiety.<br />
- Jesteś tu sam? Co z jej rodzeństwem?<br />
- Są tutaj. - powiedział i odwróciłem głowę, by zawołać chłopaków, lecz ci byli tuż za mną.<br />
- Co z nią? - odezwał się Gaara.<br />
- Kazekage-sama, pana siostra czuję się dobrze.<br />
- A dziecko?! - krzyknął Kankuro.<br />
Całą trójką wpatrywaliśmy się w pielęgniarkę, jakbyśmy chcieli wyciągnąć z niej informacje warte miliony. Choć w sumie dla nas informacja o stanie dziecka była bezcenna.<br />
Kobieta przybrała grobową minę.<br />
- Dziecko...<br />
<br />
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~<br />
Nie wierzę, że tak się rozleniwiłam~<br />
Ostatni rozdział był w grudniu, a my już kwiecień mamy!<br />
Ups.<br />
<span style="background-color: black; font-family: Cardo; font-size: 15px; line-height: 20px;">⊙︿⊙</span><br />
<span style="background-color: black; font-family: Cardo; font-size: 15px; line-height: 20px;"><br /></span>
<div style="text-align: center;">
<span style="background-color: black; font-family: Cardo; font-size: 15px; line-height: 20px;">Beznadziejny ten rozdział, w sumie nigdy nie umiałam pisać, a teraz nawet się to pogorszyło, gdyż miałąm przerwę. Głupia ja~ </span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="background-color: black; font-family: Cardo; font-size: 15px; line-height: 20px;"><br /></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="background-color: black; font-family: Cardo; font-size: 15px; line-height: 20px;">W ogólę zapraszam na mój nowo powstały chłam~ </span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="background-color: black; line-height: 20px;"><span style="font-family: Cardo; font-size: large;"><b>http://nan--ssagaji.tumblr.com/</b></span></span></div>
gzbtchhttp://www.blogger.com/profile/07510231859434578874noreply@blogger.com4tag:blogger.com,1999:blog-8249936032233151732.post-18935148918787939752013-12-29T20:14:00.001+01:002013-12-29T20:14:53.890+01:00Część 20. Why didn't she tell me ? Shikatema.<div style="text-align: center;">
<b>Soraski, że tak późno. Też mnie to martwi, ale święta, rozleniwiłam się. Strasznie. Nawwet anime nie oglądam. Ale słucham w kółko jednej piosenki. Zakochałam się w <a href="https://www.youtube.com/watch?v=Ye9FEpiHzJY" target="_blank">tym</a>.</b></div>
<div style="text-align: center;">
<b><br /></b></div>
[Gaara]<br />
Wyszedłem z domu i uliczkami wioski pobiegłem do Konohy. Każdy się oglądał za biegnącym Kazekage. Chciałem jak najszybciej się przy niej znaleźć. Niedługo potem znalazłem się przy szpitalu, ciężko dyszałem. Odkąd stałem się Kazekage moje kondycja spadła. Podszedłem szybko do recepcji, a kobieta za ladą zdziwiła się na moją wizytę. Od razu spytałem o Matsuri. Kobieta wyjaśniła mi dokładnie w którym jest pokoju. Podziękowałem i poszedłem dalej. Docierając do pokoju zauważyłem lekarza. Bez wahania spytałem o Matsuri. Tak, to był jej lekarz prowadzący. Powiedział, że dziewczyna ma teraz operację. Zaraz się ona skończy i przewiozą ją na OIOM. Czekałem.<br />
[Kankuro]<br />
Noga mi zdrętwiała. Nie mogę powiedzieć, że Temari jest ciężka, ale siedzi u mnie na kolanach już drugą godzinę. Niedawno zasnęła. Postanowiłem wykorzystać okazję. Podniosłem ją i położyłem na kanapie. Chwyciłem koc z drugiego końca mebla i przykryłem ją nim. Zostawiłem ją w salonie i poszedłem do kuchni. Byłem głodny. Zobaczyłem duży garnek zupy miso na kuchence. Gaara chciał nas powitać zupą? To do niego nie podobne, ale nie myśląc dłużej o tym wziąłem miskę i nalałem sobie. Usiadłem przy stole i zacząłem jeść w milczeniu.<br />
Ciekawe co robi w tej chwili Gaara. Na pewno bardzo martwi się o Matsuri. Pewnie siedzi obok niej w szpitalu. Tak jak ja to robiłem przy Temari. Tyle że ona to moja siostra, a tamta dziewczyna dla Gaary jest ważną osobą, tak jak... Temari dla Shikamaru? Czy to dobre porównanie? Oni też są w sobie mocno zakochani? Cóż, chyba Gaara jest. Od razu do niej poleciał. Gdy zjadłem nadal siedziałem w kuchni. Patrzyłem się przez okno na ludzi. Chodzili ścieżkami wioski z zakupami, z dziećmi na spacer lub sami. Wielu z nich ma pewnie cudowne życie. Nie zmagali się z utratą pamięci siostry, jej próbą samobójczą, pożegnaniem 'na zawsze' z chłopakiem czy krytycznym stanem dziewczyny, którą się kocha. Dlaczego to zawsze my mamy pecha? Ciąży nad nami jakaś klątwa?<br />
Poszedłem do łazienki i umyłem twarz. Zmyłem makijaż i przebrałem się w krótkie, czarne spodenki i czarną bluzkę z krótkim rękawem. Już zapomniałem jak u nas w wiosce jest gorąco. Co prawda, czarny przyciąga słońce. Ale nie mam kolorowych ubrań. Nie lubię.<br />
- Kankuro. - usłyszałem z salonu. - Kankuro, jesteś tu?<br />
- Jestem! - odkrzyknąłem<br />
- Przyniesiesz mi wody?<br />
- Jasne!<br />
Zszedłem na dół do kuchni i wyjąłem z szafki szklankę. Wziąłem dzbanek z wodą i nalałem prawie do pełna, po czym ruszyłem w stronę siostry. Usiadłem obok na kanapie i podałem jej szklankę. Wzięła ją i wypiła wszystko, do dna, po czym odstawiła szklankę na stole.<br />
- Dwa miesiące. - powiedziała.<br />
- Co dwa miesiące? - zapytałem.<br />
- Dopiero za około 2 miesiące zobaczę Shikamaru. Powiedział, że przyjdzie, jak dziecko się urodzi.<br />
- Jestem pewny, że przyjdzie już nawet za tydzień.<br />
- Jasne. Jest zbyt leniwy.<br />
- Dla ciebie na pewno to zrobi. I to mnie wkurza. Że jest tak cholernie zakochany w tobie.<br />
- Kankuro. Powiedz, dlaczego tak bardzo... Tego nie chcesz? Razem z Gaarą. Nie może mnie pocałować, przytulić, nic.<br />
- Słuchaj, gdybyś była facetem i miała siostrę, zrozumiałabyś.<br />
- No ale nie jestem, więc wytłumacz mi.<br />
- To nie jest takie proste do wytłumaczenia.<br />
Przecież jej nie powiem prawdy. Zbytnio się o nią martwię. Nie chcę by jakiś chłopak miał ją dla siebie, żeby ona mu ulegała. Poza tym sama się zakocha i się wyprowadzi. Zamieszka w Konoha. Tak nie może być.<br />
Temari przysunęła się do mnie i przytuliła.<br />
- Wiedz, że mnie nie stracisz. Ani ty, ani Gaara.<br />
Jakby ona wiedziała o czym myślałem. Kobieca intuicja? Wiedziała co ma robić? Co mówić?<br />
[Gaara]<br />
Minął tydzień, a Matsuri jest nadal w szpitalu. Siedzę przy niej cały czas. Jest nieprzytomna. Podtrzymują ją maszyny. Nie wiem co robić. Zostawiłem rodzeństwo samo sobie, przychodzę na same noce. Wtedy mijam się z nimi. Albo oni już śpią. Ale chyba rozumieją. Nie mogę jej zostawić.<br />
Łapię dziewczynę za rękę i spuszczam głowę. Tkwię w bezruchu.<br />
[Shikamaru]<br />
Nie mogłem wytrzymać. To już dwa tygodnie bez Temari. A ona powiedziała, że to ostatni raz. Czy ona mnie rzuciła? Nie, to nie możliwe. Tak myślę i myślę, że mógłbym pójść do niej wcześniej. Teraz? Tsunade nie dała mi ostatnio żadnych zajęć i planów strategii. Chyba mogę opuścić wioskę na parę dni, tygodni... parę miesięcy?<br />
Poszedłem do Hokage, by uzyskać pozwolenie na opuszczenie wioski. Przeszedłem uliczkami wioski, aż do budynku, w którym znajdował się gabinet Hokage. Wszedłem po schodach i dotarłem do celu. Delikatnie zapukałem w drzwi. W odpowiedzi usłyszałem 'Wejść'. Tak też zrobiłem. Tsunade siedziała i wypełniała jakieś dokumenty. Nawet nie patrzyła kto przyszedł.<br />
- Witam szanowną Hokage. Chciałbym prosić o pozwolenie na opuszczenie wioski.<br />
- Na ile?<br />
- Na długo.<br />
Dopiero wtedy Tsunade raczyła podnieść wzrok.<br />
- Shikamaru? Minęły dopiero dwa tygodnie. Naprawdę tak trudno ci bez niej wytrzymać? To tylko jeszcze 6 tygodni, i zobaczysz się z nią.<br />
- Muszę się z nią zobaczyć teraz.<br />
- To idź. - Tsunade-sama machnęła ręką.<br />
- Mogę?<br />
- Jasne. Powiem Twojemu ojcu, żeby się zajął tym, co ty miałeś jeszcze zrobić, ale dobra. Rozumiem co czujesz. Idź.<br />
- Dziękuję.<br />
Pożegnałem się i wybiegłem z gabinetu. Chciałem wyruszyć natychmiast. Wpadłem do domu jak szalony.<br />
- Idę!<br />
- Gdzie? - zapytała matka.<br />
- Do Suny.<br />
- Teraz?<br />
Szykując się, tłumaczyłem rodzicom o co chodzi. Oni tylko westchnęli, a ja pomachałem im i wypadłem z domu równie szybko, jak wpadłem. Przedzierałem się przez uliczki wioski jak szalony. Wpadałem na ludzi jednocześnie przepraszając.<br />
Nareszcie wyjście. I już mnie w wiosce nie ma. Biegnę. Nie zatrzymywałem się do końca dnia. Zrobiłem obóz. Wyciągnąłem śpiwór i usadowiłem się na drzewie z ładnie rozłożonymi gałęziami. Zasnąłem. Jeszcze tylko dzień drogi, jutro wieczorem powinienem być w wiosce.<br />
Pech! Spałem aż za długo! Gdy się obudziłem, było popołudnie. Zjadłem śniadanie. Paski suszonej wołowiny. Dlaczego nie wziąłem z domu czegoś lepszego? Spakowałem się i pobiegłem dalej. W sunie będę jutro rano.<br />
Biegnę i biegnę. Widzę już bramy wioski. Straż mnie poznaje i wpuszcza bez problemu. Teraz pod dom Temari. Jeszcze chwila i jestem. Odsapnąłem chwilkę przed wejściem.<br />
Zapukałem do drzwi. Poczekałem chwilę, a w drzwiach stanął Kankuro.<br />
- Wiedziałem, że przyjdziesz wcześniej.<br />
- Skąd?<br />
- W tej sprawie jesteś przewidywalny.<br />
Zaśmialiśmy się. Zastanawiałem się, czy Temari jest w domu.<br />
- Mała w domu? - spytałem.<br />
- Jasne. Temari, masz gościa! - krzyknął szatyn.<br />
- Powiedz, że mnie nie ma w domu! - dziewczyna odkrzyknęła.<br />
- Ale on cię słyszał! - krzyknął Kankuro.<br />
- Po co on tutaj?! I kto to jest w ogóle?!<br />
- Lepiej, żebyś sama zobaczyła!<br />
Usłyszałem jak Temari zbiera się z łóżka, jeszcze chwila i usłyszałem huk.<br />
- Temari? Temari?! - Kankuro przeraził się i pobiegł w głąb mieszkania, a ja za nim.<br />
- Nic się nie stało przewróciłam się... - dziewczyna podniosła głowę i ujrzała mnie - CO TY TUTAJ ROBISZ?!<br />
- Cześć. - powiedziałem.<br />
- Mówiłam, że to był ostatni raz.<br />
- Mówiłem, że przyjdę.<br />
- Jak się dziecko urodzi!<br />
- Spróbuj sama wytrzymać chociaż dwa tygodnie!<br />
- Nie miałam z tym najmniejszego problemu.<br />
- Mówiłaś coś innego. - powiedział Kankuro.<br />
- Co z tego co mówiłam. Nie chcę go tutaj!<br />
- Słuchaj Shikamaru, mamy wolny pokój, możesz się tam wprowadzić póki dziecko się nie urodzi. - powiedział szatyn.<br />
- CO? - dziewczyna zapytała.<br />
- A ona... - Kankuro wskazał na Temari - Zmieni zdanie jeszcze milion razy.<br />
- Wcale, że nie! Teraz jestem pewna!<br />
- Pewna? Wiesz, ja mogę pójść i już nie wrócić.<br />
- Shikamaru, nie wkręcaj się w to. - ostrzegł mnie Kankuro.<br />
- Nie wkręcam się, mówię tylko jak jest!<br />
- A nie przychodź! Poradzę sobie bez ciebie! Spadaj.<br />
- Koniec z nami.<br />
- Nie, to ja cię rzucam. Nie dam sobą tak pomiatać. Nie zasługuję na to.<br />
- Co? No tak, ty i twoje wielkie ego nie zrozumiecie, że to ja to zakończyłem.<br />
- Shikamaru. Przestań. Ona jutro wyleje morze łez. Shikamaru. - mówił Kankuro.<br />
- Zostanę na noc i jutro rano już mnie tu nie będzie.<br />
- I bardzo dobrze!<br />
- Czego się drzesz?!<br />
- Teraz sam się drzesz.<br />
- Ciągle o to samo. - Kankuro strzelił facepalma.<br />
- Idę do siebie. - powiedziała Temari, wstała z kanapy i weszła po schodach. Zniknęła za zakrętem.<br />
Usiadłem na kanapie i ukryłem twarz dłoniach.<br />
- Gdzie popełniam błąd? - mówię na głos.<br />
No właśnie, co robię nie tak? Gdybym tylko wiedział.gzbtchhttp://www.blogger.com/profile/07510231859434578874noreply@blogger.com14tag:blogger.com,1999:blog-8249936032233151732.post-7031469627656173442013-12-17T17:50:00.003+01:002013-12-17T17:50:49.774+01:00Przepraszam.<div style="text-align: center;">
Tak, wiem, że powinnam dodać nowy rozdział. Przepraszam, że jeszcze go nie dodałam, ale nie jest do końca napisany. Aktualnie założyłam kolejnego bloga (._.) o Igrzyskach Śmierci oczami Clove.</div>
<div style="text-align: center;">
Zapraszam na niego i obiecuję, że już niedługo pojawi się tutaj rozdział :)</div>
<div style="text-align: center;">
<a href="http://hunger-games--mockingjay.blogspot.com/" target="_blank"><span style="font-size: large;">WEJDŹ I SKOMENTUJ :)</span></a></div>
gzbtchhttp://www.blogger.com/profile/07510231859434578874noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-8249936032233151732.post-16188377505600569332013-12-04T11:10:00.000+01:002013-12-05T10:15:43.507+01:00Część 19. Why didn't she tell me ? Shikatema.Szczerze, to to opowiadanie miało być zupełnie inne! Już nawet nie pamiętam jakie. Ale tak mi trochę przykro. Wyszło jak wyszło. Tytuł nie odpowiada historii. Nie wiem w ogóle po co on jest. Why didn't she tell me? Ale co? Ale czego? To bez sensu. Tracę coś. Czuję się, jakbym coś traciła. Nie wiem o co chodzi.<br />
<div>
<br /></div>
<div>
[Temari]</div>
<div>
Jadę na swoją salę. Znów spotkam Shikamaru. Tak dawno się z nim nie widziałam. Ale czy na pewno dobrze robię? Dziecko rozwija się dobrze. Tak powiedziały mi pielęgniarki. Mam w sobie dziecko. Z Shikamaru. Nie mogę teraz się wycofać. Ale chyba... naprawdę go kocham. I dla dziecka na pewno dobrze robię. Ono musi mieć ojca. Leniwego, głupiego ale nadal ojca. </div>
<div>
Podobno straciłam pamięć. Nie wiem nic na ten temat. Nie pamiętam nic, co działo się po tej akcji z innymi shinobi. Czego oni w ogóle ode mnie chcieli? teraz to już nie ważne, ale oby nie zaatakowali ponownie. Ale jak na razie nie zamierzasz nigdzie iść. Kankuro się pewnie wkurzy. Chyba że Shikamaru pójdzie ze mną. Nie chcę go opuszczać. Nie wiem, jak mogłam go nie pamiętać. To musiało być dla niego straszne. On mnie chyba nadal kocha. A raczej nie chyba, a na pewno. Tak Temari. - uniosłam rękę w geście zwycięstwa. - Masz kogoś, kto cię kocha, nie spierdol tego. - zaśmiałam się pod nosem. </div>
<div>
- Co się stało? - spytała pielęgniarka.</div>
<div>
- Nic, kocham tylko swoje przemyślenia. I kocham pewnego chłopaka.</div>
<div>
- Właśnie do jedziesz, prawda?</div>
<div>
- Wie pani, miłość to wspaniałe uczucie. Pani ma kogoś, kogo kocha?</div>
<div>
- Tak, to wspaniały mężczyzna.</div>
<div>
Lekarka przeszła obok nas. Widać było, że nadsłuchuje jednym uchem o czym rozmawiamy. Nie podobało mi się takie zachowanie, ale wolałam się nie odzywać. Pielęgniarka wjechała ze mną do mojego pokoju, ustawiła łóżko tak jak stało wcześniej i wychodząc nie domknęła drzwi. Słyszałam jej rozmowę z lekarką. Rozmawiały o mnie i mojej rozmowie z jedną z kobiet. </div>
<div>
- Dlaczego ją okłamałaś? - spytała lekarka.</div>
<div>
- Nie chciałam jej dobijać, jest chyba szczęśliwa.</div>
<div>
- Ale czy tobie wtedy nie jest ciężko? Wiesz, twój mąż...</div>
<div>
- Tak, był wspaniały, póki nie zginął. Nic mi po nim nie zostało. Widać tak już musiało być.</div>
<div>
Wstałam i zamknęłam drzwi. Nie chciałam tego słuchać. Było mi przykro, że ja jestem szczęśliwa, a ktoś nie. Ale na jak długo?</div>
<div>
- Tem, co jest? - spytał Kankuro.</div>
<div>
- Nic, tylko... szkoda, że nie każdy może mieć miłość przez całe życie. - powiedziałam i podeszłam do Shikamaru.</div>
<div>
- Jesteś w samych skarpetkach, przeziębisz się. Ta podłoga jest zimna. - chłopak powiedział i wziął mnie na ręce, a ja korzystając z okazji pocałowałam go. Kątem oka dostrzegłam minę Kankuro.</div>
<div>
- Mała, nie przeginaj.</div>
<div>
- Jestem starsza.</div>
<div>
- Ale ja wyższy, no już. Koniec Shikamaru, postaw ją. I tak już jestem zły.</div>
<div>
Shika posadził mnie na łóżku, a sam usiadł obok, lecz nie mógł się powstrzymać i objął mnie w pasie. Kankuro nie mógł nami rządzić. Racja, nie mógł. Położyłam głowę na ramieniu Shikamaru.</div>
<div>
- Kankuro, nie wiem o co ty się tak wściekasz. - powiedziałam. - Czy robię coś niedozwolonego?</div>
<div>
- Tak. Jest to niedozwolone w moich zasadach pilnowania siostry. Już i tak zawaliłem dając Ci zajść w ciążę.</div>
<div>
- Kankuro... Shikamaru, powiedz mu coś!</div>
<div>
- Wiesz, że nie wiem nawet jak byś się starał, nie upilnujesz jej. - powiedział brunet.</div>
<div>
- Właśnie. - dopowiedziałam.</div>
<div>
- Ty siedź cicho, mała. - Kankuro powiedział wskazując na mnie palcem.</div>
<div>
- Jest 20:30, a ona ma pełno energii.</div>
<div>
- Kankuro, gdzie ty w ogóle śpisz?</div>
<div>
- W domu Shikamaru.</div>
<div>
- To idź tam i idź spać.</div>
<div>
- Jest za wcześnie. A poza tym... Nie zostawię Cię samej z nim na noc, kiedy już jesteś świadoma!</div>
<div>
- Kankuro, po prostu idź. - powiedział Shika.</div>
<div>
- I ty przeciwko mnie.</div>
<div>
- Bywa.<br />
- Jesteście okropni. - powiedział i zaśmiał się.<br />
- Kankuro. - powiedziałam przeciągając ostatnią literkę jego imienia.<br />
- Już, już idę, dobra. - wstał. - Cześć, mała. - powiedział, pocałował mnie w czoło, a następnie wyszedł z pokoju rzucając - Pa Shikamaru.<br />
- Idź zobacz czy stoi. - powiedziałam do chłopaka, a ten wstał i sprawdził.<br />
Nie było go. Chłopak pokręcił głową.<br />
- Czyli poszedł.<br />
- Tak.<br />
- Wiesz, już zawsze będę cię pamiętać.<br />
- Nie wiesz tego. Wiedziałaś, że stracisz pamięć? Nie wiedziałaś.<br />
- I nawet nie wiem co wtedy robiłam.<br />
- Zachowam te wspomnienia dl siebie. To było bolesne.<br />
- Przepraszam.<br />
- Nie masz za co. Przecież to nie twoje wina.<br />
- Wiem, ale i tak...<br />
Shikamaru podszedł do mnie i usiadł obok na łóżku. Czułam, że zaraz coś się stanie. I stało się. Chwycił moją rękę i splótł ze mną palce, a następnie ujął moją twarz i musnął moje usta, po czym delikatnie je pocałował.<br />
- Wiesz.... zostanę tutaj z tobą.<br />
- Co? Co na to Kankuro? I Gaara. Nie możesz ich tak zostawić.<br />
- Tyle planów, tyle marzeń. Ale teraz mam dziecko.<br />
- Nie chcesz go?<br />
- Chcę, ale...<br />
- Ale?<br />
- Ale nie wiem, czy będę umiała sobie poradzić.<br />
- Na pewno ci się uda.<br />
- Jak chcesz nazwać dziecko?<br />
- Jestem prawie pewny, że będzie chłopiec. Od zawsze marzył mi się mały Ryu. Będzie silny jak smok.<br />
- Podoba mi się. A co jak będzie dziewczynka?<br />
- Akemi. Piękna Akemi.<br />
- A co powiesz o Satomi? Mądra i piękna.<br />
- Jest super.<br />
- Teraz tylko czekać, aż poznamy płeć dziecka.<br />
- Dokładnie.<br />
[3 osoba.]<br />
Temari leżała w szpitalu jeszcze parę miesięcy. Kankuro również został w Konoha. Mieszkał na koszt rodziny Nara. A Shikamaru z nimi siedział. Zaczął wracać do domu na noce. Nie mógł żyć tylko w szpitalu. Mało jadł. Ale był z nią.<br />
Rana na głowie dziewczyny goiła się bardzo dobrze, wręcz idealnie była zagojona. Teraz trzeba czekać, aż włosy w pełni odrosną.<br />
Wczesna wiosna. Rodzeństwo piasku za długo było w Konoha, musieli wracać do domu. Gaara na nich czekał. Pozostała najgorsza rzecz. Pożegnanie. Shikamaru nie mógł iść z Temari. Był potrzebny wiosce. Tsunade awansowała go. Pełnił ważną funkcję w wiosce. Odziedziczył ją po swoim ojcu. Główny strateg wioski. Jego ojciec chciał od wszystkiego odpocząć. Teraz Shikamaru przygotowuję strategię dla grupy ninja udających się do Kraju Lodu. Jednak w całym natłoku pracy znalazł czas, by pożegnać się z ukochaną.<br />
- A więc naprawdę musisz iść. - powiedział Shikamaru.<br />
- Pewnego dnia będziemy uśmiechać się i śmiać, ale na razie tylko płaczemy, bo tak trudno jest powiedzieć 'żegnaj'... - powiedziała blondynka, a z jej oczu poleciało kilka łez.<br />
- Temari, nie płacz. - Brunet podszedł do niej i przytulił ją. - Jeszcze się zobaczymy.<br />
- Wczoraj odeszło, musimy iść dalej. - blondynka ciągnęła dalej. - Jestem wdzięczna za wszystkie momenty, tak szczęśliwa, że cię poznałam. I zatrzymam cię w sercu.<br />
- Temari. - Kankuro wziął mnie na bok. - Mówisz, jakbyście mieli się już nie zobaczyć.<br />
- Ja wiem, ja wiem.<br />
- Tem, co ty planujesz?<br />
- Nic. I to właśnie jest najgorsze. - powiedziała dziewczyna, a następnie podbiegła do Shikamaru i wtuliła się w niego.<br />
- Zawsze będę cię pamiętać.<br />
- Ta samo powiedziałaś mi w szpitalu parę miesięcy temu. - powiedział i mocno przytulił dziewczynę.<br />
Zniżył się i podniósł bluzkę Temari odkrywając jej już zaokrąglony brzuch. Delikatnie przejechał po nim ręką, by za chwilę pocałować go i posłuchać kopania dziecka. To było cudowne, ale tak nie mogło być.<br />
- Przyjdę jak tylko się urodzi.<br />
- A mnie pocałujesz?<br />
Chłopak popatrzył chwilę w oczy dziewczyny, a następnie bez wahania pocałował ją.<br />
- Ten ostatni raz. - powiedziała.<br />
- Co?<br />
Temari chciała uciec. Wyrwała się do biegu, lecz chłopak złapał ją za nadgarstek.<br />
- Puść mnie.<br />
- Nie.<br />
- Proszę. - blondynka powiedziała to, błagając i płacząc.<br />
Shikamaru puścił, a dziewczyna ponownie wyrwała się i pobiegła za brata, łapiąc na nadgarstek. Panicznie płacząc błagała go, żeby już poszli.<br />
- Kankuro! Chodź!<br />
Ten pożegnał się z Shikamaru i pobiegł razem z siostrą za bramy wioski.<br />
[Temari]<br />
Biegliśmy już dwa dni. Było strasznie gorąco, a ja byłam strasznie zmęczona. Dziecko utrudniało mi szybkie poruszanie się. Nagle zatrzymałam się na środku pustyni.<br />
- Zróbmy przerwę.<br />
- Okej.<br />
Zrobiliśmy postój. Usiedliśmy na dużych głazach. Wokół był tylko piasek. Dobrze, że Kankuro ma zapas wody, bo chyba bym uschła. Szybko chwyciłam od niego butelkę i wypiłam dużą ilość. Następnie oddałam ją. Nastała cisza, którą przerwałam po 15 minutach.<br />
- Idź dalej. Ja... Muszę jeszcze gdzieś pójść.<br />
- Chyba żartujesz, że puszczę cię samą po tym co stało się parę miesięcy wcześniej.<br />
- No tak. To chodź ze mną.<br />
- A co z Gaarą? Czeka na nas.<br />
- Czekał tyle miesięcy to poczeka dodatkowo jeden dzień.<br />
- Wiesz ty co...<br />
- No chodź. Mówię ci, muszę gdzieś iść i coś zrobić.<br />
- No to chodź.<br />
Poprowadziłam Kankuro w pewne miejsce. Był to kanion. Wielki, głęboki, długi kanion.<br />
- Po co tu przyszliśmy? Temari, robi się ciemno, wracajmy.<br />
- Boisz się?<br />
- Ostatnio nie jest tu bezpiecznie. Nie mam zamiaru zostać zaatakowany.<br />
- Przykro mi, że będziesz wracał sam.<br />
- Co?<br />
- Nic.<br />
- Sam?<br />
- Przejęzyczyłam się.<br />
Podeszłam niebezpiecznie blisko krawędzi kanionu.<br />
- Temari. Co ty robisz?<br />
Odwróciłam się w jego stronę. Uśmiechnęłam się.<br />
- Od zawsze tego chciałam Kankuro.<br />
- Temari. Nie rób tego.<br />
- To będzie jedyna zła decyzja której nie będę żałować. A może to jednak dobra decyzja?<br />
- Nie, to nie jest dobra decyzja, przestań.<br />
Chłopak podszedł krok do przodu, a wtedy ja się cofnęłam. Połowy stóp 'stały' nad przepaścią.<br />
- Tem. Przestań.<br />
Dlaczego tu tak gorąco? Strasznie mi gorąco. Czy ja naprawdę chcę to zrobić?<br />
- Spokojnie, podejdź do mnie spokojnie.<br />
- Nie, Kankuro. To koniec. Właśnie tutaj to zakończę.<br />
Kankuro poleciały łzy z oczu, przez co makijaż na jego twarzy rozmazał się. dawno nie widziałam, żeby on płakał. I teraz robi to przy mnie, gdy chcę się zabić. Co ty robisz, Temari.<br />
- Nie możesz. Nie możesz tego teraz zrobić.<br />
- Przepraszam. - powiedziałam i zrobiłam kolejny krok do przodu.<br />
W tym samym czasie Kankuro rzucił się do przodu. Był tak blisko, ale złapał nie tylko za jedną rękę.<br />
- Nie dam ci umrzeć! Nie po tym co przeszłaś! Przecież było tak dobrze! Co się stało?!<br />
- Nie wiem!<br />
Wisiałam przez chwilę. Kankuro siłował się ze mną, by następnie powoli wciągnąć mnie górę, a ja wpadłam w jego ramiona. On mocno mnie przytulił.<br />
- Nie pozwolę ci umrzeć. Wracamy do domu..<br />
- Ale ja muszę.<br />
- Nie musisz. Nie możesz. Wracamy. Gaara się o wszystkim dowie.<br />
- Nie mów mu! Nie o tym!<br />
- Muszę.<br />
- Nie musisz.<br />
- W takim razie ty nie musisz się zabijać. Pomyśl, masz nas, mnie, Kankuro i Shikamaru. Wszyscy trzej ogromnie cię kochamy. Jestem tego pewny. Masz dziecko. Przed sobą całe życie.<br />
- Serio?<br />
- Czasami cię nie rozumiem.<br />
- Ja też siebie nie rozumiem.<br />
No tak. Nie rozumiałam siebie. Chciałam się zabić? Dlaczego? Boję się wychowywania dziecka? Jest już za późno, by usunąć ciążę. Dziecko urodzi się za dwa miesiące. Kim ja niby jestem, żeby odstawiać takie szopki? Jestem tylko zwyczajną dziewczyną. Czas iść do przodu. Stawię czoła przyszłości. Nie wiem, czy na pewno sobie poradzę, ale hej. Shikamaru mówił, że przyjdzie, jak tylko dziecko się urodzi. Ja mu powiedziałam, że to ostatni raz. Ciągle go tylko ranię. A gdybym skoczyła, nigdy by mi tego nie wybaczył. Że zabiłam siebie i jego dziecko. Jego? Nasze.<br />
- To teraz wrócisz ze mną do domu?<br />
- T-tak.<br />
Kankuro wstał i otaczając mnie ramieniem pomógł mi wstać. Ruszyliśmy w drogę. W wiosce byliśmy rano. Gaara powitał nas w domu.<br />
- Dlaczego nie jesteś w biurze?<br />
- Kogo to teraz obchodzi! Wróciliście! - czerwonowłosy powiedział i rzucił się na nas, po czym mocno uścisnął. - Tęskniłem.<br />
- Gaara. Nie chciałbym teraz psuć atmosfery, ale musimy pogadać.<br />
- Pogadać? O czym?<br />
- Temari.<br />
- A tak a propo, Tem, do jakiej długości zapuszczasz włosy?<br />
- Bardzo śmieszne! - zaśmiałam się.<br />
- Gaara, to poważne.<br />
Natychmiast przestałam się śmiać i przybrałam grobową minę.<br />
- Co znowu? - zapytał Gaara.<br />
- Chodźmy może do salonu. Tam ci wszystko powiem.<br />
- No to chodź.<br />
- Ty też Temari.<br />
- Idę, przecież idę.<br />
Usiedliśmy w salonie. Gaara na fotelu. Kankuro na kanapie, a ja obok niego jak najdalej od Gaary.<br />
- Ej, jak Gaara będzie chciał mnie za to zabić, uratujesz mnie, prawda?<br />
- Dlaczego miałbym cię zabić?<br />
- Wiesz, gdzie jest ten kanion? Ten duży, głęboki, szeroki i długi na wschód od wioski?<br />
- No jasne.<br />
- Temari chciała tam odebrać sobie życie, skacząc.<br />
- TY IDIOTO! DLACZEGO JEJ W OGÓLE POZWOLIŁEŚ NA ZBLIŻENIE SIĘ TAM!<br />
- Dlaczego to mi się obrywa, a nie jej?<br />
- Jej też się zaraz oberwie.<br />
- Co? - zapytałam przerażona.<br />
Gaara wstał i podszedł do mnie, by następnie usiąść, objąć ramieniem i zapytać się czy wszystko u mnie dobrze. Miło jest, gdy ktoś się o ciebie troszczy. Ma się poczucie, że jest się bezpiecznym.<br />
- Jak się czujesz?<br />
Oparłam głowę na jego kolanach i położyłam się na kanapie.<br />
- Gaara, nic nie jest okej.<br />
- Co dokładnie? O czym mówisz?<br />
- Boję się.<br />
- Czego?<br />
- Nie będę umiała wychować tego dziecka. Do tego pożegnałam się z Shikamaru jakbyśmy mieli się już nigdy nie zobaczyć i powiedziałam mu, że pocałował mnie ostatni raz....<br />
- Pocałował cię? - przerwał mi Gaara.<br />
- Nie. - odpowiedziałam szybko, a Gaara się zaśmiał i pogłaskał mnie po głowie.<br />
- Nie martw się. Spotkacie się i wszystko się ułoży. On ci pomoże wychować dziecko. Bo jak nie, to zobaczy.<br />
- Tylko go nie strasz.<br />
- Wcale nie miałem takiego zamiaru. - tym razem Gaara powiedział to szybko i to ja się zaśmiałam.<br />
- Dzięki. - podniosłam się i pocałowałam Gaarę w policzek.<br />
- Czuję się taki samotny. - powiedział z udawanym płaczem Kankuro.<br />
- No już, już. - usiadłam na kolanach Kankuro i też go pocałowałam, po czym wtuliłam się w niego.<br />
- Cieszę się, że mam braci.<br />
- A ja się cieszę, że mam siostrę. No i tego kurdupla. - powiedział Kankuro.<br />
- A ja się cieszę że mam siostrę i brata, o!<br />
Wszyscy zaśmialiśmy się. Podobała mi się taka atmosfera. Czułam się jak w rodzinie, którą rzeczywiście miałam. Niedługo urodzi mi się dziecko i moja rodzina się powiększy. Miałam z tym pewne obawy, lecz myślę, że miną wraz z ujrzeniem dziecka.<br />
- Temari, powiedz mi, bo jeszcze tego nie wiem, a jestem bardzo ciekawy.<br />
- Ale co?<br />
- Chłopiec czy dziewczynka?<br />
- Dziewczynka.<br />
- Jak jej dasz na imię?<br />
- Chciałam Satomi, a Shikamaru proponował Akemi. Ale chyba zostanie Satomi.<br />
- Mądra i piękna, tak?<br />
- Dokładnie.<br />
- Świetnie.<br />
- A ty nie powinieneś być w biurze?<br />
- Dzisiaj mam czas dla was. Jak coś ważnego, przyjdą tutaj.<br />
- Jasne.<br />
Nagle ktoś zapukał do drzwi. czerwonowłosy przybrał złą minę. Jest poranek, a oni już nachodzą go w domu. Nie może pobyć z rodziną. Ciekawe co myślał. Może przeklinał tego kogoś w duchu? Jednak mimo złości wymalowanej na twarzy pobiegł otworzyć.<br />
- Słucham?<br />
- Matsuri wróciła z misji. I jest w krytycznym stanie w szpitalu.<br />
- Co?<br />
- Temari, Kankuro, ja..<br />
- Jasne, idź do niej. Poczekamy.<br />
- Dzięki.<br />
I Kazekage wybył z domu.<br />
<br />
<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
Ten rozdział pisało mi się bardzo lekko. To chyba dobrze. Słuchałam przy nim starej muzyki pop. :D</div>
</div>
gzbtchhttp://www.blogger.com/profile/07510231859434578874noreply@blogger.com4tag:blogger.com,1999:blog-8249936032233151732.post-70510350199449155722013-12-01T16:53:00.001+01:002013-12-02T22:42:14.235+01:00Część 18. Why didn't she tell me ? Shikatema.[Kankuro]<br />
Przyszedłem do szpitala. Zastałem Shikamaru, w pełni świadomego, trzymającego Temari za rękę. Płakał. Podszedłem do niego spokojnie i położyłem mu rękę na ramieniu.<br />
- Moja kolej.<br />
- Nie chcę jej zostawiać.<br />
Jestem facetem, musiałem to przyznać. Nawet jeśli to moja siostra. Była piękna.<br />
- Rano będziesz musiał wytłumaczyć się rodzicom.<br />
- Co? Co im powiedziałeś?<br />
- Pominąłem kwestię tego, kto jest ojcem dziecka. jednak na koniec rozmowy powiedziałem, żeby zapytali się Ciebie o Temari. Powiedz im. Skoro dziecko żyje, to się urodzi. Nie możesz tego ukrywać.<br />
- Stary, ojciec mnie zabije.<br />
- Trzeba było o tym myśleć tamtej nocy. Nie wiem jak mogłem do tego dopuścić.<br />
- Ciesz się, że to ja.<br />
- Dlaczego?<br />
- Bo ja jej nie zostawię.<br />
Uśmiechnąłem się.<br />
- Masz moje ubranie.<br />
- Tak. Twoja mama mi je dała.<br />
- Okej.<br />
- A tak a propo, co robiliście?<br />
- Nic.<br />
- A co się kryje pod nic?<br />
[Retrospekcja (Bo Aki brakowało tego w poprzednim rozdziale XD To masz takie mini.)]<br />
<i>- Temari, mam nadzieję, że z tobą wszystko okej. </i><i>I tak jesteś piękna. Nawet bez włosów.</i><br />
<i>[...]</i><br />
<i>Shikamaru trząsł się. Jego oczy były przerażone. Płakał.</i><br />
<i>- Błagam, pamiętaj mnie, Tem. Błagam.</i><br />
<i>[...]</i><br />
<i>Nagle pielęgniarka weszła do pokoju. W ręku trzymała tackę z lekarstwem. Podeszła i podała Temari lek.</i><br />
<i>- Hej, czemu tak tutaj siedzisz? - zagadała mnie.</i><br />
<i>- Muszę.</i><br />
<i>- Ktoś ci każe? </i><br />
<i>- Serce mi każe.</i><br />
<i>- Wszystko jasne. Jesteś zakochany.</i><br />
<i>- Tak, chyba tak.</i><br />
<i>- Czyli to ty jesteś ojcem dziecka?</i><br />
<i>[Koniec retrospekcji]</i><br />
- Pod nic, kryje się nic.<br />
- Shikamaru.<br />
- No nic, serio.<br />
- No okej.<br />
- Myślisz, że jak się wybudzi, będzie nas pamiętać?<br />
- Mam taką nadzieję.<br />
- Kocham ją.<br />
- Wiem, wiem. A teraz idź do domu, prześpij się. I rano opowiesz rodzicom o dziecku i przyjdziesz. To tylko parę godzin, chyba umiesz tyle wytrzymać.<br />
- Jasne. To idę.<br />
Patrzyłem jak się zachowa. Czy się obejrzy. A on podszedł do Temari i pocałował ją.<br />
- Wrócę jutro.<br />
I poszedł nie odwracając się. Istnieje zasada, że jeśli się odwrócisz, nie odejdziesz. No ale on nie odchodził na zawsze. Ale dla zakochanego to ja wieczność.<br />
[Shikamaru]<br />
Poszedłem do domu. Wchodząc usłyszałem głos ojca:<br />
- Podobno masz nam coś do powiedzenia.<br />
- Kochanie, nie zamęczaj go. Jutro o tym porozmawiamy.<br />
- Eh, dobra. Chodź synu, prześpij się.<br />
- Ugościliście Kankuro?<br />
- Tak.<br />
- Dziękuję.<br />
- Przykro nam z powodu Temari. - powiedziała moja mama.<br />
- Tak, mi też.<br />
- Kochanie...<br />
- Chciałbym się umyć. Potem pójdę spać. Wy też idźcie. - I poszedłem do łazienki. usłyszałem rozmowę rodziców:<br />
- On strasznie cierpi.<br />
- Ale my nic nie możemy zrobić. Chodź spać.<br />
- A co z nim?<br />
- Poradzi sobie. Jestem tego pewny.<br />
- Shikaku, ale on ą kocha. A ona go nie pamięta. Do tego gdy go porzuciła i zaszła w ciążę.<br />
- Życie czasem daje w kość.<br />
Wyszedłem z łazienki bez koszulki.<br />
- Mamo, tato.<br />
- Tak?<br />
- To ja jestem ojcem tego dziecka.<br />
- Co?! - krzyknął ojciec.<br />
- Miałem wam powiedzieć rano, ale skoro zaczęliście temat.<br />
Mama podeszła do mnie.<br />
- Shikamaru. Ty cierpisz jeszcze bardziej. - powiedziała. - Masz smutne oczy. Chcesz płakać. Płacz.<br />
- Co? Nie.<br />
Mama podeszła do mnie i przytuliła mnie, jak zawsze to robiła.<br />
- Płacz. Ukryj twarz i płacz. - powiedziała, a ja rozbeczałem się jak dziecko.<br />
- Dlaczego... to musiało stać się akurat jej? Dlaczego?<br />
Płakałem długo i głośno, szlochałem przez dobre pół godziny, póki matka mnie nie uspokoiła.<br />
- Już? Wszystko dobrze?<br />
- Przepraszam.<br />
- Nie masz za co. Tylko zastanawia mnie jak wychowacie dziecko.<br />
- Mnie też. - dopowiedział ojciec.<br />
- Przeprowadzę się do Suny.<br />
- Znów wymyślasz!<br />
- Tato, mówię poważnie.<br />
- Obyś mądrze wybrał.<br />
- Dzięki.<br />
- No, umyj się i idź spać. Jutro przecież musisz do niej iść, prawda?<br />
- Jasne. - otarłem łzy z twarzy i wchodząc do łazienki powiedziałem:<br />
- Dziękuję.<br />
Gdy matka już poszła usłyszałem jeszcze głos ojca:<br />
- Lepiej, żebyś o niej zapomniał.<br />
Umyłem się i udałem się w objęcia Morfeusza.<br />
Rano, gdy wstałem, poszedłem od razu to łazienki. Następnie za świetnym zapachem udałem się do kuchni.<br />
- Witaj kochanie. - powiedziała mama. - Zrobiłam Ci śniadanie i kawę. Na dobre rozpoczęcie dnia. Mam nadzieję, że już Ci lepiej.<br />
- Wczorajszy wieczór powinien zostać zapomniany.<br />
- Nie przesadzaj. Siadaj i jedz.<br />
- Dzięki. - usiadłem i wziąłem pałeczki do ręki. - Ale nie wiem, czy uda mi się cokolwiek przełknąć.<br />
- Spróbuj.<br />
Chwyciłem kawałek bekonu i włożyłem go do ust. O dziwo, połknąłem go, uprzednio przeżuwając.<br />
- Widzisz. Gdy jest się głodnym, to zje się.<br />
Szybko zjadłem resztę śniadania i popiłem kawą. Poszedłem do pokoju się ubrać. Założyłem czarną koszulkę, również czarne spodenki 3/4 oraz czarne sandały, po czym wybiegłem z domu krzycząc:<br />
- Pa mamo!<br />
W 5 minut dobiegłem do szpitala, po czym wpadłem do pokoju, gdzie Kankuro siedział przy Temari. Co innego mógł robić? Siedział i obserwował dziewczynę.<br />
- Cześć Kankuro, Temari.. - powiedziałem.<br />
- Witaj. - odpowiedział mi chłopak.<br />
- I jak?<br />
- Opowiedziałem jej prawie całe nasze dzieciństwo. Jaki to Gaara był kiedyś. Jak jako dziecko strasznie się go bała. Ciągle wydaje mi się, że ona zaraz otworzy oczy i powie, że już wszystko pamięta. Że się uśmiecha.<br />
Westchnąłem, przysunąłem sobie stołek i usiadłem po drugiej stronie łóżka.<br />
- Ojciec kazał mi o Tobie zapomnieć, ale nie ma słów które zniszczą cię we mnie.<br />
Po jakimś czasie Kankuro poszedł odpocząć, a ja zostałem. Nie udałem się też na swój odpoczynek wieczorem. Siedziałem z nią jak najdłużej. Spałem na siedząco w szpitalu, póki nie dostałem łóżka. Trzymałem ją za rękę, przez wszystkie te dni.<br />
Dwa tygodnie później.<br />
- Minęły już dwa tygodnie, kiedy na się wybudzi?<br />
- Podejrzewam, że jutro lub dzisiaj. Może nawet za chwilę.<br />
- Oby miał pan rację, doktorze.<br />
- Zawołajcie pielęgniarki, gdy zacznie się wybudzać.<br />
- Jasne.<br />
Siedziałem obok Kankuro. Oboje czekaliśmy na chwilę, w której Temari poruszy ręką, otworzy oczy, powie pierwsze słowo. Zupełnie jak przy dziecku.<br />
Mijały godziny, a ona się nie wybudzała. przyszła pielęgniarka, by podać jej lekarstwo.<br />
- Tym razem co to?<br />
- Lek na wybudzenie. W tym stanie po nim powinna w ciągu pół godziny zacząć się wybudzać. To zalecenie doktora.<br />
Uśmiechnąłem się. Nareszcie. Spojrzałem na Kankuro. On również był uradowany.<br />
Lek został zaaplikowany.<br />
- Zawołajcie, gdy da pierwsze znaki wybudzenia.<br />
- Jasne.<br />
Była godzina 19. 40 minut temu podano lek.<br />
Siedziałem nieruchomo i trzymałem Temari za rękę. Zaraz, czy jej właśnie poruszyły się palce.<br />
- Temari, borze. Kankuro, wybudza się chyba.<br />
- Skąd wiesz?<br />
- Ruszyła palcami. Na pewno się wybudza.<br />
Powieki dziewczyny lekko zadrżały. Kolejny ruch palcami. Potem nadgarstkiem. Blondynka delikatnie otworzyła oczy, lecz zaraz je zamknęła. Powtórzyła tę czynność jeszcze kilka razy, po czym otworzyła je na dobre.<br />
Przesunęła głowę i spojrzała na brata.<br />
- Kankuro.<br />
- Tak?<br />
- Wiesz, Gaara ma chyba Matsuri, Ja mam Shikamaru, o ile jeszcze mnie chce, po tym jak kazałam mu spadać, a ty nie masz nikogo. To chyba przykre być samym. Prawda? Shikamaru. - odwróciła głowę w moją stronę - Dziękuję. Dziękuję wam obu.<br />
Na twarzy Kankuro zagościł wielki uśmiech.<br />
- Czemu się cieszysz Kankuro? - spytała Temari.<br />
- Nie wierzę. Czyżby się udało?<br />
- O czym mówisz? - byłem zdezorientowany.<br />
- Temari, pamiętasz mnie? Co robiliśmy razem jako dzieci? Jak bałaś się Gaary? Twój test na chunina?<br />
- Kankuro, do czego zmierzasz?<br />
- Musi pamiętać. Skoro pamięta Matsuri. Nie wspominałem nawet o niej podczas wcześniejszej rozmowy, ani gdy była w śpiączce. Mówiłem tylko o mnie i Gaarze.<br />
- Temari, a mnie pamiętasz?<br />
- Czemu miałabym nie pamiętać?<br />
- Temari, jejku. - wstałem i przytuliłem ją.<br />
Ona odwzajemniła uścisk. Rozpłakałem się.<br />
- Ojej. Pan beksa lala tęsknił za mną? - powiedziała.<br />
- Widzisz Kankuro, mówiłem ci. Upierdliwa ona będzie zawsze.<br />
- A tak a propo, dlaczego leżę w szpitalu w Konoha z obandażowaną głową...bez włosów?! Dlaczego nie mam włosów?! Co wyście zrobili?!<br />
Nagle do pokoju wpadła pielęgniarka.<br />
- Mówiłam, żebyście zawołali pielęgniarkę. Hej, obudziła się! - powiedziała, a następnie krzyknęła do reszty pielęgniarek. - Jak się czujesz?<br />
- Dlaczego nie mam włosów?!<br />
- Operacja tego wymagała, krwiak był rozległy na czubku głowy. Miałabyś wielkiego placka na głowie. Uznaliśmy, że lepiej, żeby włosy odrosły równomiernie.<br />
- Operacja? Jaka operacja?<br />
- Temari, co ostatniego pamiętasz? - zapytałem.<br />
- Szłam do Konohy. I byli jacyś ludzie. Rzucili się na mnie. Walili o drzewa. I chyba tyle. Nic więcej nie wiem.<br />
- Gdy cię zobaczyłem myślałem, że nie żyjesz.<br />
- Było aż tak źle?<br />
- Tak.<br />
- Przepraszam.<br />
- Za co?<br />
- Że nie dałam rady.<br />
- Przestań.<br />
- Puściliście mnie samą, bo wierzyliście, że dam sobie radę, a nie dałam!<br />
- Posłuchaj się brata i przestań. - powiedziałem.<br />
- Shikamaru... pocałuj mnie.<br />
- Co?<br />
- Pocałuj mnie.<br />
- Ale...<br />
- Czy to problem?<br />
- Tem, kocham cię.<br />
I pocałowałem ją. Wręcz wpiłem się w jej usta. Na oczach pielęgniarek i jej brata. Kankuro mnie zabije. Chyba, że zobaczy jak szczęśliwa jest Temari. Oddawała pocałunki bardzo namiętnie. Położyła mi ręce na karku i przysunęła do siebie.<br />
- Ja też cię kocham. Ale...<br />
- Ale co?<br />
- Kochasz mnie nawet bez włosów? Przecież muszę wyglądać tak okropnie.<br />
- Wyglądasz pięknie. jesteś piękna. Nigdy to się nie zmieni.<br />
- Shikamaru, z chęcią bym cię teraz zabił, ale nie zrobię tego, bo mojej siostrze będzie smutno.<br />
- Ups?<br />
Zaśmialiśmy się. Całą trójką.<br />
- Dobra, teraz zabierzemy cię na badania.<br />
Pielęgniarki wzięły łóżko i wywiozły do innej sali. A my czekaliśmy.<br />
- Jestem szczęśliwy. - powiedziałem.<br />
- Ja tak samo.<br />
Temari nareszcie wybudziła się ze śpiączki, a do tego pamięta dużo rzeczy.gzbtchhttp://www.blogger.com/profile/07510231859434578874noreply@blogger.com5tag:blogger.com,1999:blog-8249936032233151732.post-10829962074272622142013-11-30T13:11:00.001+01:002013-11-30T13:22:48.663+01:00Część 17. Why didn't she tell me ? Shikatema.<i>[Kankuro]</i><br />
Godzina 11 rano. Dostaliśmy pokój. Temari od godziny jest operowana. Siedziałem na krześle obok pustego miejsca na łóżko dziewczyny. Bałem się o nią. Chyba tak samo, jak Shikamaru, który siedział obok mnie.<br />
- Hej, martwisz się o nią, prawda?<br />
- Czy ty jesteś idiotą? Pewnie, że się martwię!<br />
- Dlaczego tamtego dnia miesiąc temu odszedłeś?<br />
- Ona powiedziała wtedy, że lepiej będzie i dla mnie i dla niej, jeśli odejdę. Ja chciałem tylko jej dobra. A dla niej to było dobrem. Więc nie zwracałem uwagi na swoje uczucia, tylko na jej.<br />
- Rozumiem.<br />
- Oby operacja się udała.<br />
- Też tego pragnę.<br />
Siedziałem dalej i dalej czekałem.<br />
- Kankuro. - odezwał się po dłuższej chwili chłopak. - Jakaś dziewczyna tutaj biegnie.<br />
Nim zdążyłem się odwrócić ktoś złapał mnie za ramiona.<br />
- Cześć Kankuro. Co ty tutaj robisz?<br />
- Rieka. Co ty tutaj... a no tak, miałaś misję.<br />
- A ty co tu robisz?<br />
- Ale... zaraz. Nie miałaś misji w Liściu, tylko daleko za nią!!!! Dlaczego tu jesteś!<br />
- Kankuro, nie krzycz w szpitalu. - upomniał mnie Shikamaru.<br />
- Jasne, jasne. - machnąłem ręką. - Więc co tutaj robisz?<br />
- Zatrzymałam się na odpoczynek. Co, nie można? Dostałam wcześniej przepustkę od Kazekage.<br />
- Gaara jest za dobry dla ludzi z naszej wioski.<br />
- Nie przesadzaj. A co ty tu robisz?<br />
- Przyszedłem za Temari, która udała się do Liścia, ale ta łamaga dała się po pobić, złapać, zabić...<br />
- ZABIĆ?!<br />
- ... Prawie.<br />
- Ufff. Więc co z nią?<br />
- Straciła pamięć.<br />
- CO?!<br />
- Proszę ciszej, albo będę musiała panią wyprosić. - odezwała się pielęgniarka.<br />
-Jasne, przepraszam.<br />
- Jest w kiepskim stanie, teraz ma operację.<br />
- Będziesz każdemu opowiadał o jej stanie?<br />
- Przestań, Shika, to jej przyjaciółka, nie mogę jej nie powiedzieć. Poza tym, czy to jakaś tajemnica?<br />
- Niby nie.<br />
- No właśnie.<br />
- Skoro ona straciła pamięć... Nie pamięta mnie, prawda? - spytała Rieka.<br />
- Nikogo nie pamięta. Nawet siebie. Boję się, że to już nie będzie ta sama Temari. - powiedziałem.<br />
- Bycie upierdliwą jej zostanie.- stwierdził Shikamaru.<br />
- Skąd wiesz?<br />
- Ma to we krwi.<br />
- Bardzo śmieszne.<br />
- Mówię ci. Nie zmieni się pod tym względem. Jeśli sobie mnie przypomni, nadal będzie lubiła mnie wkurzać.<br />
Nagle na sale wjechała łóżko, a doktor szedł obok niego. Pielęgniarki podłączyły Temari do maszyn, a następnie odeszły.Doktor popatrzył się na mnie, po czym na zgromadzonych wokół.<br />
- Niech pan mówi. - udzieliłem mu głosu.<br />
- Skoro tak. Operacja przebiegłe pomyślnie, jednak mieliśmy pewne komplikacje. Pozostanie ona w śpiączce farmakologicznej przez około 2 tygodnie; stopniowo będziemy odstawiać jej leki.<br />
- Czy jak się obudzi będzie coś pamiętać? - wyrwała się dziewczyna.<br />
- Jest taka możliwość, choć nie chcę nic obiecywać.<br />
Dziewczyna westchnęła.<br />
Shikamaru złapał rękę dziewczyny i opuścił głowę zamykając oczy. Ciekawe o czym myśli.<br />
- To ja pójdę. - Doktor wyszedł.<br />
- Hej, chcesz odpocząć. Wyglądasz na strasznie zmęczonego.<br />
Nagle zaburczało mi w brzuchu.<br />
- I głodny też jestem. Ale nie chcę od niej odchodzić.<br />
- Spokojnie, zostanę z nią.<br />
- Ale nie mam pieniędzy. Gdzie mam spać? Co zjeść?<br />
- Idź do mnie do domu. Powiedz moim rodzicom o co chodzi. Dam Ci nawet kartkę, przekażesz im ją. Powinno w domu być coś do jedzenia, a łóżka dla ciebie też się znajdzie.<br />
- No nie wiem.<br />
- Po prostu idź odpocząć. I możesz objąć nocną wartę.<br />
- No okej.<br />
- Wiesz gdzie jest mój dom?<br />
- Ja wiem. - powiedziała Rieka. - Mogę ci pokazać, a i tak mam dzisiaj ruszać do domu.<br />
- To Rieka pokaże ci. Idź już. - powiedział i podał mi kartkę.<br />
- To idę. Zmienię cię wieczorem.<br />
- Dobra.<br />
I wyszliśmy. Rieka pokierowała mnie przez uliczki Konohy, a następnie stanęliśmy przed dużym domem oznaczonym znakiem Nara.<br />
- Znalazłbym sam.<br />
- Hahahahah, jasne. Dobra, ja ide się odmeldować u Hokage. I idę.<br />
- Właśnie! Hokage nie wiem że ja tu jestem.<br />
- To idź do niej najpierw.<br />
- Dobra, dobra.<br />
I ruszyliśmy razem do Hokage.<br />
Zapukałem do drzwi.<br />
W odpowiedzi usłyszałem:<br />
- Wejść!<br />
Przepuściłem w drzwiach Rieke, a następnie sam wszedłem do gabinetu.<br />
- Witam szanowną Hokage. - powiedzieliśmy chórem.<br />
- Kankuro? Co Ty tutaj robisz?<br />
- E, no... - zacząłem drapać się w tył głowy. - Bo znów Temari...<br />
- Ta dziewczyna nigdy się nie zmieni. A konkretniej? Ale to zaraz. Rieka, pewnie chcesz powiadomić, że dzisiaj opuszczasz wioskę?<br />
- Zgadza się.<br />
- Okej, zaznaczę to. Możesz iść.<br />
- Dziękuję, do widzenia. Pa Kankuro, zobaczymy się w wiosce. - dziewczyna wyszła.<br />
- Okej Kankuro. Co znów z nią?<br />
- Miała przyjść do Liścia w związku z pewną sprawą dotyczącą Shikamaru. Blisko wioski zaatakowano ją. Straciła przytomność, a oni chyba myśleli, że dziewczyna nie żyje. Obudziła się sama, starała się przeżyć. Nie wiem jak jej się to udało, bo ona...<br />
- Spokojnie Kankuro.<br />
- Bo ona straciła pamięć. Teraz jest w szpitalu po operacji usunięcia krwiaka w mózgu. Na razie Shikamauru z nią jest. Będziemy starali się przypomnieć jej o pewnych rzeczach. Z czasem może sama sobie przypomni. Choć nic pewnego, tak mówił lekarz.<br />
- A mogę wiedzieć w jakiej sprawie chciała przyjść do Shikamaru?<br />
- Bo... Ona nawet nie zdaje sobie uwagi z powagi sytuacji, zastanawiam czy uda jej się wychować to dziecko.<br />
- Temari jest w ciąży? Dziecko przeżyło?<br />
- Pomimo tego, że Tem została nieźle poturbowana, przeżyło. O dziwo. Całe szczęście.<br />
- Czyli chcecie, żeby się urodziło?<br />
- No, chyba tak.<br />
- Jak zamierzacie je wychować? Matka pochodzi z Suny, ojciec z Liścia. Jak to sobie wyobrażasz?<br />
- Gdyby Temari nie straciła pamięci jestem pewny, że dla dobra dziecka zamieszkała by w Konoha.<br />
- Albo ten nierozważny, nie myślący o konsekwencjach, leniwy i głupi chłopak uparłby się i zamieszkał w Sunie.<br />
- Tak też można.<br />
- I tak pewnie będzie.<br />
- Hokage-sama, czy to wszystko? Nie ukrywam, że jestem trochę zmęczony, po podróży prawie bez przerwy. Miałem iść do domu Shikamaru, no i...<br />
- Idź.<br />
- Dziękuję, do widzenia.<br />
- Do widzenia Kankuro.<br />
Teraz szybko do domu Shikamaru. Przeszedłem przez alejki i stanąłem przed domem. Postanowiłem zapukać. W drzwiach powitał mnie ojciec Shikamaru, Shikaku, genialny strateg, a zza niego wychyliła się chyba matka Shikamaru, Yoshino.<br />
- Witam. - zacząłem niepewnie.<br />
- Witaj. Ty chyba jesteś Kankuro, prawda? Brat tej dziewczyny Shikamaru, Temari, racja? - zaczęła Yoshino wychodząc na przód.<br />
- Czego tu szukasz? - powiedział facet.<br />
- Kochanie, nie tak ostro. Idź, ja się tym zajmę.<br />
- Ale...<br />
- Shikamaru powiedział, że mogę tu przyjść. - powiedziałem podając im kartkę.<br />
Shikaku przeczytał na głos.<br />
<i style="text-align: center;"><br /></i>
<i style="text-align: center;"> Mamo, Tato. </i><br />
<div style="text-align: center;">
<i>Wysłuchajcie go. Dajcie mu to, czego potrzebuje.</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i> To dla mnie bardzo ważne.</i></div>
<div style="text-align: left;">
- O co chodzi? - zapytała kobieta.</div>
<div style="text-align: left;">
- Potrzebuję schronienia i jakiegoś jedzenia. Moja siostra...</div>
<div style="text-align: left;">
- Wejdź, opowiesz nam wszystko w domu.</div>
<div style="text-align: left;">
Kobieta wpuściła mnie do środka. Tam opowiedziałem jej całą historię, jaka się przydarzyła, o naszych wartach i o tym, czego potrzebuję. Godzinę później byłem umyty, najedzony, w ubraniach Shikamaru. Aż dziw że były dobre. Poszedłem spać, a ta dobra kobieta wyprała moje ubrania.</div>
<div style="text-align: left;">
Obudziłem się przed północą i wybyłem na swoją zmianę.<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiERMJAk6DTiZdy5lwK58AZMqarBhYVlv35dxxrUxgvNZRu_Jou9O4Bz76XcXZrgSNoj5S0dIRRHH9-krHCzf2-Fl1v7hdV5blZ6lhYH4jf5dx0T0OftJRWZxW9cgmsXhWnNWCjJ9w7q3U/s1600/tommo.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="178" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiERMJAk6DTiZdy5lwK58AZMqarBhYVlv35dxxrUxgvNZRu_Jou9O4Bz76XcXZrgSNoj5S0dIRRHH9-krHCzf2-Fl1v7hdV5blZ6lhYH4jf5dx0T0OftJRWZxW9cgmsXhWnNWCjJ9w7q3U/s400/tommo.jpg" width="400" /></a></div>
<br /></div>
gzbtchhttp://www.blogger.com/profile/07510231859434578874noreply@blogger.com4tag:blogger.com,1999:blog-8249936032233151732.post-85428560750021221442013-11-03T21:10:00.001+01:002013-11-21T13:36:15.052+01:00Część 16. Why didn't she tell me ? Shikatema.<i>[Kankuro]</i><br />
<div>
Minął tydzień. Temari zaczęła jeść i odzyskała siły. Wieczorem wyruszała do Konohy. Spokojnie można było ją puścić samą. Nawet gdyby ktoś ją zaatakował, jest silna.<br />
Stałem w gabinecie Gaary i rozmawiałem z nim na temat spraw organizacyjnych wioski. Dostał nowe dokumenty i trzeba będzie je uzupełnić. Temari ma szczęście, że wyrusza. Chyba, że Gaara nie da jej pozwolenia. Nagle ktoś bez pukania wpadł do gabinetu. No tak, to Temari.<br />
- Cześć siostra. - powiedziałem.<br />
- Temari, nauczyłabyś się pukać. Zresztą, Kankuro, ty tak samo. Jesteście jedyni z wioski, co nigdy nie pukają. Zmienić mi to.<br />
- Tak jest czcigodny Kazekage-sama. - Temari zaśmiała się.<br />
- Przestań.<br />
- No co, Kazekage-sama?<br />
- Po prostu Gaara. Chcę tylko byście pukali.<br />
- Dobra. Słuchaj, przyszłam tutaj po pozwolenie na opuszczenie wioski. Nawet jeśli jestem Twoją siostrą, takowe potrzebuję. To strasznie męczące.<br />
- Po co wybierasz się do Konohy.<br />
- Do Shikamaru.<br />
- Z takiego błahego powodu nie mogę Cię puścić. Najlepiej gdybyś została z nami. Bez Ciebie całą noc będziemy uzupełniać te dokumenty. Zostajesz.<br />
- Gaara. Mam bardzo ważny powód. Proszę.<br />
- Pozwól jej iść. - włączyłem się. - Serio ma ważny powód.<br />
- A jaki to powód?<br />
Racja, Gaara jeszcze nie wiedział, że nasza kochana siostra zaszła w ciążę. Może trzeba mu powiedzieć. Niech Tem zadecyduje, ja się nie mieszam. Nastąpiła cisza.<br />
- No pytam się.<br />
- Gaara, bo wiesz.<br />
- Co wiem?<br />
- Kankuro, pomóż. - powiedziała cicho.<br />
- Bo ona... - podrapałem się w tył głowy.<br />
- Bo ja... Jestem... No nie mogę. Kankuro powiedz mu.<br />
Wziąłem głęboki oddech.<br />
- Nasza kochana siostra miesiąc temu zaszła w ciążę z panem, do którego teraz zamierza iść. - powiedziałem szybko, a Temari w tym czasie ukryła twarz w dłoniach i patrzyła przez szparki między palcami.<br />
Chyba ona była ciekawa reakcji Gaary tak samo jak ja.<br />
- Co?! - wykrzyczała Gaara. - Kankuro!<br />
- Co?<br />
- Dlaczego jej nie pilnowałeś?!<br />
- Spałem! Miałem z nimi spać?! - zapytałem zdziwiony.<br />
- Trzeba było!<br />
- Czemu masz pretensje do mnie?! - wskazałem ręką na Temari - To ona jest wszystkiemu winna.<br />
- Nie wszystkiemu, połowa winy jest Shikamaru! - wykrzyczała blondynka.<br />
- Ale to nie on ma dziecko, tylko ty! On chociaż wie, że będzie ojcem?<br />
- Idę mu to powiedzieć!<br />
- A co jak Cię odrzuci?! Zostawi samą z dzieckiem?<br />
- Jestem atrakcyjna, pół wioski na mnie leci, znajdę sobie kogoś!<br />
- Nie drzyjcie się tak! - chciałem uspokoić rodzeństwo.<br />
- Sam też się darłeś!<br />
- Temari, zamknij się!<br />
- Teraz też się drzesz!<br />
- Ty masz tylko 19 lat! Już dziecko?!<br />
- Nie drzyj się na mnie!<br />
- Spokój. - powiedziałem najciszej jak się dało tak, by usłyszeli.<br />
- Gaara...<br />
- Co?<br />
- Proszę. Dasz mi to pozwolenie?<br />
- Dostaniesz je.<br />
- Na ile?<br />
- A ile chcesz?<br />
- Mogę wybrać?!<br />
- Nie ekscytuj się tak.<br />
- Dobra. Dwa tygodnie?<br />
- Chyba żartujesz!<br />
- Powiedziałeś, że mogę wybrać.<br />
- Ale nie na dwa tygodnie! Jesteś potrzebna w wiosce.<br />
- Gaara, znając ją i tak wróci później.<br />
- A wtedy według zasad powinienem ją zamknąć.<br />
- Przecież na zamkniesz własnej siostry w więzieniu. - powiedziałem.<br />
Chwilę jeszcze pogadaliśmy na temat podróży Temari. Ubłagała ona 3 tygodnie.<br />
<i>[Temari]</i><br />
Jest godzina 18. Jestem gotowa do wyjścia. Wzięłam najpotrzebniejsze rzeczy i wyszłam z domu. Towarzyszył mi Kankuro. Odprowadził mnie on do bram wioski, pożegnał się, a następnie zawrócił.<br />
Od razu ruszyłam biegiem przez pustynię. Nie robiłam przerwy, póki nie przeszłam na zieloną część. Wbiegłem w las. Na drodze stanęło mi mnóstwo jeleni. Od razu przypomniał mi się Shikamaru. Chciałam już być obok niego. Skupiłam się na chłopaku i nie zauważyłam lecącego kunaia w moją stronę. Nóż rozciął mi skórę na udzie. Od razu złapałam się za ranę. Krew spływała mi po nodze i skapywała na trawę.<br />
Cholera, jestem zmęczona. Nie mogę teraz walczyć. Poza tym od Konohy dzielą mnie jakieś 3 godziny biegiem. Stanęłam na nogach i wyciągnęłam wachlarz.<br />
- No, pokaż się! - krzyknęłam.<br />
Chciałam sprawiać wrażenie silnej i opanowanej, lecz w głębi byłam zmęczona, słaba i wystraszona. Obejrzałam się, kiedy z przodu leciała na mnie 'chmura' kunaiów, shurikenów i wybuchowych notek. Szybko zamachnęłam się i utworzyłam wichurę swoim wachlarzem. Nie spodziewałam się jednak, że z tyłu ktoś na mnie skoczy i wywali mnie podtykając nóż pod gardło. Przeciwnik kopnął moją broń nogą, tak, że ta odleciała daleko. Nie wiedziałam kto to, mieli maski, ale ich ochraniacze na czole wskazywały,że są z Wioski Odrodzenia Drzewa. To oni mają swój znak? Nie wiedziałam. Chciałam się uwolnić, szarpałam się i wyrywałam, lecz ostrze przylegało do mojej skóry. Bałam się, że zaraz przejedzie mi tym nożem i zostawi tutaj na pastwę losu. A tak nie mogło być. Spojrzałam się na mężczyznę i spytałam: - Czego chcesz?. Ten tylko się zaśmiał.<br />
- O co co chodzi? A raczej wam? Ilu was jest?<br />
- Kilkunastu. - powiedział inny wychodząc zza drzewa. - Puść ją, a załatwię to.<br />
Chłopak odskoczył, a ja natychmiast uniosłam się w górę. Niemożliwe. Czy on miał te same zdolności, co Pain? Nim zdążyłam pomyśleć coś jeszcze, zostałam rzucona w drzewa. Odbiłam się o niego i poleciałam na inne. Bawił się tak mną przez jakieś 5 minut. Byłam poobijana, zakrwawiona i bezsilna.<br />
- A teraz to zakończę.<br />
Z drzewa poleciałam na duży głaz, który widziałam na początku. Walnęłam o niego mocno.<br />
<i>[Gaara]</i><br />
5 dni później.<br />
- Zastanawiam się, czy Temari dotarła bezpiecznie.<br />
- Sam też jestem ciekaw.<br />
- Kankuro, wezwij do mnie Sasokiego. Potrzebny mi. Musi się skontaktować z Inoichim z Konohy. Muszę wiedzieć, czy ona jest bezpieczna.<br />
- Jasne, już idę.<br />
Kankuro wybiegł z gabinetu Gaary. Nie minęło nawet 15 minut, a wrócił wraz z mężczyzną.<br />
- Gaara, jestem! - Kankuro krzyknął w progu.<br />
- Dobrze. - zobaczyłem za nim Sasokiego. Podejdź. Mam sprawę.<br />
- Tak, Kazkage-sama? O co chodzi?<br />
- Musisz się skontaktować z Inoichim przez jutsu telepatii. Skontaktuj mnie z Hokage.<br />
- Jasne.<br />
Sasoki użył pieczęci i natychmiast skontaktował się z klanem Yamanaka.<br />
- Inoichi? Słuchaj, mam sprawę. Mógłbyś mnie połączyć z czcigodną Hokage? [...] Dzięki.<br />
Sasoki połączył mnie z Hokage.<br />
- Witam szanowną Hokage-sama.<br />
- O! Witaj Kazekage.<br />
- Mam pewne pytanie. Czy Temari dotarła do Konohy?<br />
- Temari? Nie. Nie było jej tutaj. Ale poczekaj, zaraz przyjdzie Shikamaru, mogę go spytać. O. Już jest. Shikamaru, czy nie ukrywasz niczego przede mną? [...] Czy Temari nie przybyła do wioski? [...] Gaara, słuchaj, Temari u nas nie ma.<br />
- Rozumiem. Wyślę kogoś od nas, by jej poszukał.<br />
- Jasne. Żegnam.<br />
- Żegnaj.<br />
- Kankuro, natychmiast wyruszasz na poszukiwania Temari. Natychmiast.<br />
- Daj mi godzinę.<br />
- Za godzinę widzę Cię w moim gabinecie natychmiast wyruszasz.<br />
- Tak jest.<br />
<i>[Kankuro]</i><br />
Godzinę później.<br />
Przyszedłem do gabinetu brata. On wyjaśnił mi szczególy, oboje pomyśleliśmy, gdzie Temari mogła pójść i którymi drogami do Konohy chodzi. Odebrałem przepustkę do Konohy i wybyłem z wioski.<br />
Minęły 2 i pół dnia, a ja główkowałem się, którą drogą ona mogła pójść. Patrzyłem długo, Szedłem jedną drogą, potem zawróciłem i poszedłem drugą. Minęły następne godziny, a ja stanąłem w miejscu i rozglądałem się. Ku mojemu zdziwieniu na drzewach widniało mnóstwo krwi. Przestraszyłem się i szedłem za śladami. Było tu kilkanaście osób. Czy zrobili coś Temari? W oddali zobaczyłem wielkie drzewo, a przy nim, o boże, wachlarz. Temari nigdy się z nim nie rozstawała. Zabrałem go ze sobą. W oddali leżał dużo głaz. Również cały we krwi. Byłem przerażony. Ostrożnie podszedłem do niego i zamarłem. Pod nim leżała blondynka.<br />
- Temari! Borze, dziecko! Temari! - podbiegłem do niej i zacząłem nią trząść. Po chwili obudziła się. Tylko spała. Miała połamaną rękę, rozwaloną głowę wraz z łukiem brwiowym i pełno siniaków.<br />
- Temari, co się stało?<br />
- Co? Kim ty jesteś? Boli mnie głowa.<br />
- Temari... Borze.<br />
Wziąłem ją na ręce i zacząłem biec w kierunku wioski. Mam nadzieję, że nic z dzieckiem się nie stało.<br />
<i>[Shikamaru]</i><br />
Dlaczego Tsunade pytała mnie o Temari. Czy ona miała zamiar przyjść do Konohy? O co chodzi?<br />
Przechadzałem się uliczkami Konohy, kiedy nagle usłyszałem krzyk.<br />
- Pomocy!!<br />
- Kto to tak krzyczy? - zapytałem sam siebie, kiedy w oddali zauważyłem Kankuro. - Kankuro! Co się stało?<br />
- Gdzie tu macie szpital? - krzyczał z daleka.<br />
Dopiero teraz zauważyłem kogo niesie na rękach. Temari.<br />
Zakryłem usta dłońmi.<br />
- No gdzie jest szpital? - był już prawie przy mnie.<br />
- Prosto, prawo, potem w lewo i naprzeciwko tego drzewa! - odkrzyknąłem mu, ale nie ruszyłem się. Kankuro przebiegł obok mnie. Ujrzałem zakrwawioną twarz dziewczyny.<br />
- Boże, co jej jest? - pomyślałem.<br />
Stałem tak jeszcze przez 10 minut, po czym pobiegłem do szpitala. Wbiegłem i od razu przepchnąłem się przez recepcje i wykrzyczałem jej imię. Recepcjonistka powiedziała mi pokój, a ja zamiast podziękować po prostu odbiegłem. Przed pokojem spotkałem Kankuro.<br />
- Ej Kankuro! Co jest? Co się stało?<br />
- Shikamaru. Cześć.<br />
- Żadne cześć! Co jest z Temari! Widziałem jak ją niosłeś! Co się stało?!<br />
- Aktualnie wzięli ją na oiom. Straciła przytomność.<br />
- To chodźmy do niej!<br />
- Przecież nie można.<br />
Westchnąłem. Nagle przeszedł obok jakiś lekarz. Kankuro szybko podbiegł do niego.<br />
- Doktorze, co jest z Temari? Obudziła się?<br />
- Tak, obudziła. Zaraz przewieziemy ją na SOR.<br />
- Tak szybko?<br />
- Tak, nie mamy przeciwwskazań.<br />
- Czyli zaraz będziemy się mogli z nią zobaczyć?<br />
- Tak, ale... jest problem. Ale postaramy się go rozwiązać na SORZE.<br />
- Dobrze.<br />
Przed wjazdem na SOR zagipsowali jej złamaną rękę i zszyli ranę na głowie i łuk brwiowy.<br />
W między czasie dziewczyna trafiła do pokoju z tomografem. Wykonali badanie i odkryli, że w mózgu Temari znajduję się krwiak. Następnie przewieźli na SOR.<br />
Pół godziny później.<br />
Oboje siedzimy obok jej łóżka, a ona leży i nie chce nawet na nas spojrzeć. Wymawiamy jej imię, a ona nie reaguje. Nawet wtedy mnie nie poznała. Czy ona straciła pamięć?<br />
- Doktorze! - zawołałem lekarza.<br />
- Czy ona straciła pamięć? - wtrącił się Kankuro.<br />
- Nie jestem pewny, czy to amnezja.<br />
- Amnezja?! - zawołałem.<br />
- Nie chciałem ci mówić.<br />
- Temari. Hej. Temari. - lekarz podszedł do dziewczyny.<br />
- Co? O kim mowa? Boli mnie głowa.<br />
- Pamiętasz, jak masz na imię?<br />
Dziewczyna siedziała i patrzyła się na wszystkich. Widać było, że myśli.<br />
- Nie wiem.<br />
- Masz imię. Brzmi ono Temari.<br />
- Temari. - powtórzyła dziewczyna.<br />
- Pamiętasz mnie?! - wyrwałem się.<br />
- Nie. - pokręciła głową.<br />
- Temari, błagam. Powiedz, że to nieprawda. Temari.<br />
- Przepraszam, naprawdę nie wiem kim jesteś.<br />
- A ja? Kim ja jestem? - zapytał Kankuro.<br />
- Też nie wiem. Wiem tylko, że przyniosłeś mnie do tej wioski. Ale nie wiem kim jesteś. Gdzie ja jestem?<br />
- W szpitalu. W Konoha. - oznajmił lekarz.<br />
- Konoha. To jest... Co to jest?<br />
- Temari, nie wygłupiaj się. - powiedział Kankuro. - Wiem, że pamiętasz.<br />
- Naprawdę, nie mam pojęcia. Boże, kim wy jesteście?<br />
- Na początku może powiemy Ci kim ty jesteś.<br />
- To też mnie interesuje.<br />
- Jesteś Temari i masz 19 lat. Mieszkasz w Wiosce ukrytej w Piasku. Masz dwójkę braci. Ja jestem jednym z nich. Mam na imię Kankuro. Twój drugi brat to Gaara. jest przywódcą wioski.<br />
- Ja mam braci?<br />
- Tak masz.<br />
- Kankuro, tak?<br />
- Tak.<br />
- Jakie są nasze relacje?<br />
- Chyba... dobre.<br />
- A ty, kim ty jesteś?<br />
- Ja.. jestem Shikamaru. Mieszkam w Konoha.<br />
- A nasze relacje jakie są?<br />
- Nasze... relacje?<br />
- Doktorze! - krzyknął Kankuro.<br />
- Boże, nie drzyj się tak. - powiedziałem.<br />
- Doktorze, mogę na słówko?<br />
- Jasne.<br />
Kankuro i lekarz odeszli trochę od nas i szeptali coś.<br />
- Więc, jakie są nasz relacje?<br />
- Nie sądzę, byś chciała wiedzieć.<br />
- Chcę. Chcę coś wiedzieć.<br />
- Ja... i ty. My, znaczy. Nie. Nie umiem ci tego powiedzieć. Ja... cię kocham.<br />
- Co? - dziewczyna zaśmiała się. - Chyba nie mówisz poważnie.<br />
- Temari, kocham cię.<br />
- A... - zaczęła ostrożnie - Czy ja cię kocham?<br />
- Znaczy, zostawiłaś mnie. Byłem z tobą w twojej wiosce. I ty zostawiłaś mnie tam. Kazałaś mi wrócić, bo... nie, nie wiem.<br />
Kankuro wrócił. Lekarz poprosił pielęgniarkę, by ta przywiozła mu USG. Po chwili lekarz rozpoczął badanie. Minęła chwila.<br />
- Żyje.<br />
- Dziecko?! Ona jest w ciąży?! - krzyknąłem.<br />
- Tak. - powiedział Kankuro. - Nie chciałem Ci na początku mówić. Ale skoro jesteś przy tym, a ono żyje...<br />
- Mam dziecko? Kto jest ojcem?<br />
- On. - Kankuro wskazał na mnie.<br />
- Shiakamru?<br />
- Jestem Shikamaru.<br />
- Shikamaru jest ojcem?<br />
- Tak.<br />
- Kankuro?<br />
- Tak?<br />
- Czy ja go kocham?<br />
- Wiesz... Dwa tygodnie temu... Ty... - Kankuro podrapał się w tył głowy. - Gdy dowiedziałaś się jaki jest wynik testu popłakałaś się. Powiedziałaś, że kochasz Shikamaru i chcesz do niego wrócić.<br />
- Ona naprawdę tak powiedziała? - zapytałem.<br />
- Teraz tego nie pamięta, ale tak właśnie powiedziała. I ona chciała tego dziecka.<br />
- Rozumiem.<br />
- Ale zaraz, muszę poinformować Gaarę o tym co się stało! Shikamaru, zostaniesz tu z nią? Opowiedz jej co robiliście ponad miesiąc temu.<br />
- Co robiliśmy? - zapytała zaciekawiona dziewczyna.<br />
- Byliście zakochani. Zresztą, on nadal jest.<br />
- Dobra, koniec tej pogadanki. Temari, umiesz czytać? Wiesz jak się pisze? Liczy?<br />
- Dobra, ja idę.<br />
I Kankuro wybiegł.<br />
- Nie wiem, czy umiem. - powiedziała dziewczyna.<br />
- Ja tutaj mam taki świstek. Przeczytaj.<br />
Dziewczyna wzięła kartkę do ręki i zaczęła czytać bardzo powoli.<br />
- 'Mama... Łóżko... Obrazek... Małża... Góra... Drzwi... Klątwa... Pięść... Muszla.... Co to jest?<br />
- Zbiór słów. Będziesz musiała popracować nad płynnym czytaniem. A tutaj masz kartkę i długopis - doktor podał rzeczy dziewczynie. - Napisz słowa które ci podyktuję, dobrze?<br />
- Dobrze.<br />
Lekarz wymawiał słowa takie jak: małżowina, struś, wielbłąd, pięć, słoń, i inne. Temari zapisała je bezbłędnie.<br />
- Dobra. A liczyć? Policz od jednego do dziesięciu i od czterdziestu do pięćdziesięciu.<br />
Temari wykonała zadanie.<br />
- Dobra, nie jest tak źle. Jutro pojedziesz na operację. Dzisiaj blok jest już zajęty, aż do jutra do 10.<br />
- Dopiero jutro? A to zagraża jej życiu?<br />
- Eh, tak.<br />
- To zróbcie to dzisiaj!<br />
- Nie mamy gdzie. Nie możemy wybierać sobie kolejności, każdy potrzebuje operacji, Shikamaru, musisz to zrozumieć.<br />
- Super.<br />
<i>[Kankuro]</i><br />
Wybiegłem ze szpitala. Chciałem dostać się do gabinetu Hokage. Może tam powiedziano by mi, gdzie znajdę kogoś z klanu Yamanaka z techniką telepatii. Nie musiałem jednak daleko iść, bo zaraz obok szpitala spotkałem Inoichiego.<br />
- Witam pana. Mam takie pytanie, połączyłby mnie pan z Gaarą?<br />
- Z Kazekage, tak?<br />
- Tak, z Kazekage.<br />
- Bez problemu.<br />
Inoichi wykonał pieczęć i położył mi jedna rękę na głowie.<br />
- Gaara.<br />
- Kankuro? O co chodzi? Znalazłeś ją?<br />
- Tak.<br />
- I co z nią? Znów się gdzieś szlajała?<br />
- Gaara, to poważne. Temari straciła pamięć.<br />
- Co? Przecież wiem, że mnie wkręcasz.<br />
- Gaara, serio. Przepraszam, ale nie mogę za dużo gadać. Miej nadzieję, że ona przeżyje.<br />
- A dziecko?! Co z dzieckiem?!<br />
- Ono też żyje.<br />
Gaara odetchnął z ulgą.<br />
- Dobra, rozłączam się.<br />
- Cześć.<br />
- Dzięki Inoichi.Ja już muszę lecieć, cześć.<br />
- Cześć.<br />
Ponownie wbiegłem do szpitala. Zobaczyłem Shikamaru, który nawet nie patrzył się na Temari. Co znowu między nimi zaszło?<br />
- Już jestem. Poinformowałem Gaarę.<br />
- Naszego brata?<br />
- Tak, naszego brata.<br />
- Doktorze, odzyskam pamięć?<br />
- Z czasem może.<br />
- Dobra. Wierzę, że sobie przypomnę was, chłopaki. Chodźcie tutaj.<br />
Podszedłem razem z Shikamaru, a Temari nas przytuliła.<br />
Już dawno nie czułem takiej bliskości osoby którą kocham. To było piękne.<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
KOCHANI.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg6Z276fN6dQJt-j-8AkoJNPWKJgOUVAJFj28rh4_MwavN-nwuEDGzDWBTna3mx7YKOksCjGYtctPkO2h6772lHvblYG30_X4SdQNR24GySY1K-YkACpAxCMOVNbmgtnCeZd1KJU6ymH-8/s1600/tumblr_mha5sqHVtU1ryl1jdo1_500.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="42" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg6Z276fN6dQJt-j-8AkoJNPWKJgOUVAJFj28rh4_MwavN-nwuEDGzDWBTna3mx7YKOksCjGYtctPkO2h6772lHvblYG30_X4SdQNR24GySY1K-YkACpAxCMOVNbmgtnCeZd1KJU6ymH-8/s400/tumblr_mha5sqHVtU1ryl1jdo1_500.png" width="400" /></a></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
</div>
gzbtchhttp://www.blogger.com/profile/07510231859434578874noreply@blogger.com3tag:blogger.com,1999:blog-8249936032233151732.post-20432815826801970702013-10-20T18:03:00.000+02:002013-10-20T18:03:38.691+02:00Część 15. Why didn't she tell me ? Shikatema.<div style="text-align: center;">
<b>Rozdział miał być wcześniej, ale nie udało się. Brak weny, szkoła i inne.</b></div>
<div style="text-align: center;">
<i><br /></i></div>
<i>[Temari]</i><br />
<div>
Położyłam głowę na ramieniu chłopaka. Po mojej twarzy poleciało kilka łez. Żałowałam tego co zrobiłam. Na pewno go zraniłam tym. A on nie chce tego po sobie pokazać. Nie wiem, jak mogłabym go przeprosić. Może i mi wybaczy, ale nie zapomni. Jestem tego pewna.</div>
<div>
- Temari.</div>
<div>
- Tak?</div>
<div>
- Nie płacz.</div>
<div>
Otarł moje łzy. Ponownie nastała cisza.</div>
<div>
- Temari.</div>
<div>
- Tak?</div>
<div>
- To trochę kłopotliwe, ale...</div>
<div>
- Ale? - zapytałam lekko przestraszona.</div>
<div>
Czyżbym chciał mi powiedzieć, że już jest coś nie tak? Że chce wracać do wioski i mnie zostawić? Że mnie nie kocha.</div>
<div>
- Ale jestem coś, o co się jeszcze ciebie nie pytałem, a bardzo chcę.</div>
<div>
Podniosłam głowę i spojrzałam na niego.<br />
- Czy zaszczycisz mnie swoją obecnością w moim życiu?<br />
- C-co?<br />
- Beznadzieja.<br />
- Ale.. ja....<br />
- Chcesz ze mną być, kotek?<br />
Zaczesał palcami mój kosmyk za ucho. Nie wiedziałam co mam zrobić, co powiedzieć. Zaskoczył mnie. Ale jedno było pewne, bardzo chciałam. Ale również bardzo się tego bałam. Nie mogłam u odpowiedzieć.<br />
- Ja... Bo...<br />
Dławiłam się słowami. Zsunęłam się z jego kolan i nawet na niego nie patrząc, odeszłam parę kroków dalej.<br />
- Temari.... O co chodzi?<br />
Nie mogłam nic powiedzieć. Bałam się. Chciałam stąd uciec. Albo żeby on poszedł<br />
- Temari....<br />
Schowałam twarz w dłoniach. Mogłam teraz wyjść z domu i go tu zostawić. Ale jak wrócę, to on tu będzie. Co ja miałam zrobić? Nie chciałam, by on tu był. A jednocześnie nie chciałam wyjść i wrócić do pustego domu. Ale chyba bardziej przeważało to, że nie chciałam go.<br />
Czy ja go naprawdę kocham? Jeszcze w nocy był dla mnie całym światem. A teraz siedzę i nie chcę go widzieć. Bałam się. Ale czego?<br />
Wiem, czego się boję. Chodzi o dziecko. Co będzie, jeśli naprawdę zaszłam w ciążę?<br />
Czy ja go naprawdę kocham?<br />
Postanowiłam uciec. I uciekłam. Wybiegłam z domu zostawiając go samego.<br />
<i>Trzy tygodnie później.</i><br />
Okres mi się spóźnia. Nic nie jem.<br />
Shikamaru nie ma ze mną już od dwóch tygodni i 4 dni Wyruszył do domu 3 dni po 'tamtej sytuacji'. On chciał mnie. A ja zaczęłam go odpychać. Bo bałam się, że urodzi się dziecko. Nie dalibyśmy rady go wychować.On w Konosze ja w Sunie. A może on z miłości zamieszkałby u mnie? Ale teraz już nic z tego, odepchnęłam go. Wrócił do swojej wioski. Może ułoży sobie życie z kimś innym. Z kimś lepszym ode mnie. Z kimś w swojej wiosce.<br />
Czekam na Kankuro. Poszedł do apteki 20 minut temu i nadal go nie ma.<br />
Nagle usłyszałam jego głos.<br />
- Tem, kupiłem!<br />
Nareszcie jest.<br />
- To chodź i mi go przynieś!<br />
- Sama zejdź!<br />
- Kankuro, błagam!<br />
- Idę!<br />
<i>[Kankuro]</i><br />
Gdy wszedłem do jej pokoju, przeraziłem się. Wyglądała jak nieżywa. Cała blada. Zmęczona leżała na łóżku bez chęci życia. W tej chwili to, czy jej się polepszy zależy od tego testu.<br />
- Kupiłem dwa.<br />
- Dzięki.<br />
- Wstawaj.<br />
- Nie mam siły. Pomogłem jej wstać. Ledwo co stała na nogach. No tak, od 3 tygodni prawie nic nie jadła.<br />
- Na pewno sobie poradzisz?<br />
Kiwnęła głową. Odprowadziłem ją do łazienki, po czym zamknąłem drzwi. Chwilę później usłyszałem hałas, krzyk i płacz. Szybko otworzyłem drzwi. Temari leżała na podłodze. Szybko dobiegłem do niej i pomogłem jej wstać. Posadziłem ją na ubikacji.<br />
- Poczekaj tutaj. Nic nie rób.<br />
Znów kiwnęła głową.<br />
10 minut później przybiegłem do domu z Matsuri. Zostawiłem dziewczyny same w łazience, a sam usiadłem w pokoju Temari i czekałem na dziewczyny.<br />
Po 5 minutach Matsuri wyszła z łazienki i usiadła obok mnie. Minęły następne minuty. Usłyszeliśmy płacz.<br />
- Ona chce mieć dziecko?<br />
-Szczerze? To już nie wiem czego ona chce. Ale wiem to, że trzeba z powrotem przyprowadzić do niej Shikamaru, bo bez niego ona się wykończy. Nic nie je, całymi dniami leży, tęskni. Jestem tego pewien. A ten idiota ją zostawił. No ale w sumie co miał zrobić, jak go odepchnęła. To zbyt skomplikowane.<br />
- Pójdziesz z nim pogadać?<br />
- Pogadam jeszcze z Gaarą. A teraz pójdę do niej, poczekaj.<br />
Wstałem i pokierowałem się do łazienki. Otworzyłem drzwi i ujrzałem Temari siedzącą na podłodze. Płakała. Test leżał na umywalce, ale zanim zobaczyłem wynik ukucnąłem i spojrzałem Tem w oczy.<br />
- Kochasz go?<br />
Pokiwała głową.<br />
- Chcesz dziecka?<br />
Znów pokiwała.<br />
- Chcesz go odzyskać?<br />
Kiwała głową na każde moje pytanie. Dowiedziałem się jeszcze, że ma zamiar iść do Konohy i go odnaleźć. Chce powiedzieć mu o wyniku.<br />
Wziąłem test do ręki. Ujrzałem dwie kreski.<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
<b>Takie krótkie coś, no co. Żeby coś było. Nie mam już siły.</b></div>
</div>
gzbtchhttp://www.blogger.com/profile/07510231859434578874noreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-8249936032233151732.post-1228847755553881982013-10-12T23:26:00.001+02:002013-10-12T23:26:48.532+02:00Część 14. Why didn't she tell me ? Shikatema.<div style="text-align: center;">
<b>A DODAM SOBIE KOLEJNĄ NOTKĘ DZIEŃ PO POPRZEDNIEJ, A CO MI TAM.</b><br />
<b><br /></b>
<b>Gdy to pisałam w tle leciał sobie film 'Sala samobójców' 8)))))</b><br />
<b>A potem ---> <a href="http://www.youtube.com/watch?v=bbEoRnaOIbs" target="_blank">[KILK]</a></b><br />
<b>Nie wiem po co to wam piszę.</b><br />
<b>I potem znów SS.</b><br />
<b>LOL</b></div>
<br />
<i>[Nawaki]</i><br />
Wstałem i otrzepałem się z piasku. Spojrzałem przed siebie i powoli zacząłem iść do przodu. Śledziłem Temari i jej brata. Nie wierzyłem własnym oczom. Co ja przed chwilą zobaczyłem. Temari. Piękna Temari w bieliźnie. Tak dawno jej nie widziałem. A no tak, poszła do Konohy, a potem więził ją jakiś chłopak. Gdybym tylko tam był, pomógłbym jej. Mam nadzieję, że już nigdy się spotka tego frajera.<br />
Jestem Nawaki i jestem o rok starszy od Temari. Ona od zawsze mi się podobała. Może się w zakochałem. Jakiś czas temu. Od 5 lat staram się, by zwróciła na mnie uwagę. I może wreszcie mi się to uda.<br />
Nagle zobaczyłem jak Kankuro staję i chowa siostrę za siebie.<br />
- Jak długo masz zamiar jeszcze za nami iść? - mówiąc to odwrócił się w moją stronę.<br />
Stanąłem.<br />
- Nie idę za wami.<br />
Dziewczyna wyjrzała zza brata.<br />
- Cześć Nawaki.<br />
- Cześć Temari. Co tam?<br />
- Wszystko dobrze, a u Ciebie?<br />
- Też wszystko okej. Słuchaj, nie poszłabyś ze mną na spacer?<br />
Temari spojrzała się na brata, po czym znów na mnie.<br />
- Jasne. Możemy się przejść. Tylko wrócę do domu i się ubiorę.<br />
- To ja pójdę z wami.<br />
Podszedłem i wyrównałem krok z rodzeństwem. W trójkę szliśmy do domu.<br />
<i>[Temari]</i><br />
Weszłam z Kankuro do domu. Od razu pobiegłam do pokoju mijając Gaarę. Gdzie jest Shikamaru? Otworzyłam szafę i wyjęłam jeansowe spodenki i prześwitującą białą koszulę wiązaną na dole. Mój stanik w panterkę był dobrze widoczny, ale nie przejmowałam się tym. W wiosce było bardzo gorąco.<br />
Założyłam czarne sandały za kostkę i zbiegłam na dół. Wtedy ujrzałam bruneta. Miał mokre włosy. Ubrany z czarne spodenki i czarną koszulkę stał oparty o ścianę.<br />
- Wychodzę! - krzyknęłam.<br />
- Gdzie idziesz? - spytał Nara.<br />
- Z kim?<br />
- Z kolegą.<br />
- Jakim kolegą?<br />
- Cicho.<br />
- Ej, gadaj.<br />
- Co to, zazdrosny?<br />
- Ja? Wcale że nie. Jak chcesz to idź. Całuj się, cokolwiek. Mnie to nie obchodzi.<br />
Westchnęłam.<br />
- Niedługo wrócę.<br />
I wyszłam.<br />
Za rogiem stał Nawaki.<br />
- Witaj ponownie. Gdzie idziemy?<br />
- Chodź.<br />
Złapał mnie za nadgarstek i pociągnął za sobą. Zaczęliśmy biec przez wioskę. Po 10 minutach dotarliśmy. Jedyne miejsce w wiosce, gdzie jest małe jeziorko. Na taj gorącej pustynie w rogu wioski można było znaleźć sadzawkę. Zadziwiające.<br />
Usiedliśmy na ławce. Nawaki spojrzał się na mnie. Spojrzał mi w oczy.<br />
Kurde, jaki on jest przystojny. Dopiero teraz to zauważyłam.<br />
- Dlaczego wyciągnąłeś mnie na spacer?<br />
- Chciałem spędzić z Tobą chwilę czasu.<br />
- No dobra.<br />
Przecież wiedziałam, dlaczego. Podobam mu się. Ale on też jest niczego sobie.<br />
- Temari. - zaczął cicho.<br />
- Tak?<br />
Zbliżył swoją twarz do mojej i chwilę patrzył się w moje oczy. Delikatnie musnął moje usta. Chciałam go walnąć, ale coś mnie powstrzymywało. Pocałował mnie. A ja uległam. Wepchnął swój język. Odwzajemniłam pocałunek.<br />
Zaraz.<br />
Szybko odepchnęłam chłopaka i spojrzałam się na niego.<br />
- Co ty robisz?!<br />
- Co, ale ja....<br />
Wstałam i uciekłam. Nawaki pobiegł za mną.<br />
<i>[Shikamaru]</i><br />
- Super. - powiedziałem zaraz gdy dziewczyna wybiegła.<br />
- Poszła z Nawakim. Ona podoba się temu chłopakowi. Ale nie wiem czy on jej też.<br />
- Świetnie. - strzeliłem facepalm'a.<br />
Siedziałem tak z pół godziny, aż wreszcie Temari zdyszana wpadła do domu. Wstałem, a ona podbiegła do mnie i przytuliła się. Chwilę później do domu wpadł Nawaki. Zaczął krzyczeć.<br />
- Co ty se robisz?! Najpierw odwzajemniasz pocałunek, a potem uciekasz?!<br />
- Co?! - puściłem Temari, odszedłem krok i spojrzałem się na nią.<br />
Tem odwróciła głowę. Spojrzałem na Nawakiego. Natychmiast znalazłem się obok niego i walnąłem nim o ścianę; przyciskałem go do niej.<br />
- Pocałowałeś ją?!<br />
Był wzrostu Temari. Nie odzywał się. Odwróciłem głowę w stronę Temari.<br />
- Pocałował cię?<br />
Nie odzywała się również. Delikatnie potwierdziła głową. Nie patrzyła się na mnie.<br />
Nie zastanawiając się nad tym walnąłem go pięścią w nos. I jeszcze raz. I ponownie.<br />
- Shikamaru! - Kankuro podbiegł do mnie i odciągnął mnie od chłopaka.<br />
Upadłem na podłogę, a Temari podbiegła do mnie. Oboje patrzyliśmy na krwawiącego chłopaka.<br />
- Kankuro, zabierz go do szpitala. Może mieć złamany nos.<br />
- Już, jasne.<br />
Kankuro podszedł do chłopaka i pomógł mu wstać.<br />
- Zabiję cię, słyszysz! Zabiję! - Nawaki zaczął krzyczeć.<br />
Podniosłem się z ziemi.<br />
- Siedź cicho, bo bardziej dostaniesz. A ty Shikamaru, nie waż się już go tknąć.<br />
Wyszli z domu.<br />
Podałem rękę Temari. Pomogłem jej wstać, po czym przytuliłem ją.<br />
- Przepraszam. Uległam. - wyszeptała.<br />
Nadal ją przytulałem.<br />
- Już. Cicho. - powiedziałem spokojnie i trzymając ją za rękę usiadłem na kanapie, a ona mi na kolanach.<br />
- A ty, Gaaruś nie powinieneś iść wypełniać dokumentów?<br />
- Idę, już idę.<br />
- To idź.<br />
I Gaara wyszedł. Zostaliśmy sami.gzbtchhttp://www.blogger.com/profile/07510231859434578874noreply@blogger.com3tag:blogger.com,1999:blog-8249936032233151732.post-37061483278890687732013-10-11T21:52:00.000+02:002013-10-11T21:52:06.816+02:00Część 13. Why didn't she tell me ? Shikatema.<div style="text-align: center;">
<b>Strasznie głupio mi pisać to niżej dla hetero. Dużo łatwiej pisać mi dla gejów ;ccccc</b></div>
<div style="text-align: center;">
<b>Przepraszam, że nie umiem pisać takich scen.</b></div>
<i><br /></i>
<i>[Shikamaru]</i><br />
Obudziłem się w nocy. Spojrzałem na Temari. Ona też nie spała. Wodziła tylko palcem po moim torsie.<br />
-Wiesz na co mam ochotę? - spytała.<br />
- Nie. - odpowiedziałem krótko.<br />
Nie miałam siły myśleć co robię. Zacząłem ją całować. W czoło, w usta, w szyję, w piersi. Powoli wsunąłem rękę pod nią i odpiąłem stanik. (FACHOWIEC XDDD) Zsunąłem go z niej. Była półnaga.<br />
Poczułem na podbrzuszu jej ręce. Schodziły niżej i niżej. Złapała bokserki i również zsunęła je ze mnie. Wiedziałam już dobrze, czego chce. Teraz i ja tego chciałem.<br />
Ale zaraz. Ile my mamy tak właściwie lat? Teraz to nie ważne. Chcę to z nią zrobić.<br />
Oboje byliśmy pozbawieni ubrań. Całowałem ją. Nisko, bardzo nisko. Powoli wodziłem ręką po jej podbrzuszu, by następnie zejść niżej i dotknąć jej cipki. Zagłębiałem się coraz bardziej jednocześnie całując ją w usta. Delikatnie jęknęła.<br />
Po paru chwilach zabawy postanowiłem wejść w nią. Ona bardzo tego chciała, widać to było po niej.<br />
Powoli się ustawiłem i delikatnie w nią wszedłem. Zająknęła, by następnie szybko przygryźć usta. Zaśmiałem się cicho. Zacząłem powoli poruszać biodrami do przodu i do tyłu. Z każdą chwilą robiłem to coraz szybciej.<br />
Po niedługim czasie oboje doszliśmy, spuściłem się w dziewczynie, po czym padłem na łóżko obok niej.<br />
<i>[Temari]</i><br />
Ranek.<br />
Założyłam na siebie bieliznę. Siedziałam w oknie z papierosem w ręku. Wiatr wiał niestety na moją niekorzyść i cały dym wpadł do pokoju. Trzeba będzie wywietrzyć. Wypaliłam szluga. Postanowiłam poznać prawdę. Podeszłam do półki i sięgnęłam po swój notes. Przekartkowałam go, aż znalazłam odpowiednią stronę. Policzyłam dni, po czym się przestraszyłam. Byłam niezadowolona, więc zapaliłam drugiego szluga. Siedząc myślałam, cze na pewno odczuwałam niezadowolenie. Może jednak byłam z tego powodu szczęśliwa, a nie chciałam tego po sobie pokazać? Nie wiedziałam. Po chwili usłyszałam jak Shikamaru siada na łóżku.<br />
<i>[Shikamaru]</i><br />
Ideał kobiety<br />
Jej smukłe ciało, delikatna skóra bez skazy, rozwiane na wietrze włosy, duże, zielone oczy, to spojrzenie i papieros w dłoni. Do tego prawie naga. I moja.<br />
Ubrałem bokserki. Przeczesałem palcami włosy i uśmiechnąłem się. Dziewczyna nie patrzyła się nawet na mnie, ale byłem pewny, że wiedziała, że już nie śpię. Postanowiłem się odezwać jako pierwszy.<br />
- Cześć.<br />
- Wyspany? - nadal nie patrzyła na mnie.<br />
- Chyba... tak. A Ty?<br />
- Ja również. Papieroska? - podała mi paczkę fajek lecz nadal nie raczyła na mnie spojrzeć.<br />
Czy może teraz dotarło do niej co zrobiliśmy w nocy?<br />
- Chętnie. - sięgnąłem po paczkę i wyjąłem fajkę. Podpaliłem i patrzyłem na Temari. Nic się nie odzywałem. Aż wreszcie ona zabrała głos.<br />
- Nie wiem czy to pech czy fart.<br />
- Co?<br />
- Trafiliśmy akurat.<br />
- O czym ty mówisz?<br />
- Dlaczego akurat te dni? A może i dobrze.<br />
- Kurde, Temari czy ty mówisz o....<br />
- Tak, dni płodne. Idealnie.<br />
- Cholera.<br />
- Może to i lepiej.<br />
Co? Co ona sobie myśli? Co jak zaszła w ciążę?<br />
- Lepiej? Lepiej?! Czy ty wiesz co się stało, jeśli zaszłaś w ciążę? Będzie dziecko!<br />
- Wiem, że będzie dziecko!<br />
- Mam 17 lat, a ty 19 i już masz zamiar zajmować się dzieckiem? To obowiązek! Boże, ojciec mnie zabije jak się dowie.<br />
- Nie dowie się. Nawet nie wiadomo, czy w tę ciążę zaszłam. Poza tym zawsze można dokonać aborcji.<br />
- Nigdy. Nie zgadzam się na aborcję.<br />
- Dlaczego?<br />
- Jeśli będzie dziecko... Niech się urodzi.<br />
Wypaliłem papierosa prawie w tym samym momencie co Temari. Oboje spojrzeliśmy się na siebie. Ona uśmiechnęła się i zeszła z parapetu. Wyciągnęła do mnie ręce i wyszeptała ciche 'Chodź'. Również zszedłem z parapetu i złapałem ją za rękę. Ona przyciągnęła mnie do siebie.<br />
- Chodź bliżej. I bliżej. I bliżej.<br />
Moje ciało dotykało jej ciała. Nachyliłem się i pocałowałem ją w czubek głowy.<br />
- Kocham cię do szaleństwa. - wyszeptałem.<br />
- Też Cię kocham.<br />
Objąłem ją w pasie.<br />
Nagle do pokoju ktoś zapukał. Puściłem dziewczynę i otworzyłem drzwi. Ujrzałem Kankuro z tacą pełną jedzenia. Na jego twarzy gościł wielki uśmiech.<br />
- Proszę. - podał mi tacę.<br />
- Dzi-dzięki. - odebrałem ją.<br />
- Co jest Kankuro? Widzę, że o coś ci chodzi.<br />
- Co? Mi? O nic.<br />
- Za długo cię znam, bym w to uwierzyła.<br />
- Jak się spało? - spytał i pokazał zęby.<br />
- O czym ty mówisz? - spytała groźnie dziewczyna.<br />
Odstawiłem tacę na szafkę. Odwróciłem głowę w bok i podrapałem się w potylicę.<br />
Kankuro zaśmiał się i podszedł do Temari. Przysunął się i wyszeptał jej coś do ucha. Zastanawiałem się o co chodzi. Myślałem, kiedy moją uwagę przykuła Temari czerwona jak burak. No nie możliwe, żeby słyszeli.<br />
-Idioto, wyjdź stąd! - Temari zaczęła wypychać brata z pokoju.<br />
- Nie wyjdę.<br />
Kankuro zaparł się i stał w miejscu. Wyglądało to komicznie. Po chwili Temari poddała się, po czym ukryła się za mną.<br />
- Idź sobie Kanki. Znalazłbyś sobie dziewczynę, a nie.<br />
- Słuchaj, ty mnie nie pouczaj! Sam nie wierzyłem, że ktoś taki jak ty znajdzie sobie kogoś.<br />
- Sam sobie się dziwie, ona jest strasznie upierdliwa. - zaśmiałem się.<br />
Temari spojrzała się na mnie, jakbym wybił jej rodzinę.<br />
- No już, już. Spokojnie. Upierdliwa babo. - wytknąłem jej język zamykając oczy.<br />
Gdy tylko je otworzyłem zobaczyłem przed swoją twarzą pięść. Leciała prosto na mnie i BUM, po chwili dostałem w twarz od Temari.<br />
- Shikamaru, mówię ci. Długo z nią nie wytrzymasz.<br />
- Zamknij się. - warknęła blondynka.<br />
- Dobrze ci mówię. Zostaw ją, zanim będziesz miał jej dość. Bo jak ona się serio zakocha, to nie da ci żyć.<br />
- Kankuroooo! - dziewczyna krzyknęła, odepchnęła mnie i pobiegła za Kankuro, który był już na dole. Usłyszałem trzask drzwi. Wyszli na dwór.<br />
Zszedłem po schodach na dól i stanąłem w salonie.<br />
- Jestem tu sam? - powiedziałem do siebie.<br />
- Nie. Ja tu jestem. - odpowiedział mi znajomy głos.<br />
Odwróciłem się i spojrzałem na Gaare.<br />
- Cześć. Oni tak zawsze?<br />
- Potrafią nawet kilka razy na dzień. Ale to chyba 3 raz, jak Temari wybiegła na dwór w bieliźnie.<br />
Zaśmiałem się. Gaara również.<br />
<i>[Temari]</i><br />
Wybiegłem za Kankuro, który już był na ulicy. Ludzie patrzyli się na mnie jak na idiotkę.Nie wypełniałam swoich obowiązków, gdyż Gaara chciał się zająć wszystkim sam, ale tytuł ambasadora Suny miałam. A nie codziennie widuje się mnie w bieliźnie biegającą po wiosce za bratem.<br />
Już go doganiałam, kiedy to nagle Kankuro wpadł na jakiegoś mieszkańca wioski. Jak się okazało po chwili, był to Nawaki, chłopak, któremu się podobam. Nawaki leżał na ziemi, Kankuro na nim, a ja w ostatniej chwili wskoczyłam na plecy podnoszącego się brata, by następnie znów go powalić na chłopaka.<br />
- Ty idioto!<br />
Kankuro zmienił pozycję i szybko przeturlał się ze mną tak, że teraz ja byłam na ziemi obok Nawakiego. Przyciskał mi ręce do ziemi. Nie mogłam się uwolnić.<br />
- Może i jesteś starsza, ale dużo słabsza.<br />
- Wcale, że nie!<br />
Wyrywałam się długo, aż w końcu dałam sobie spokój.<br />
- Dobra, wygrałeś, puść.<br />
Nie puszczał.<br />
- Puść mnie!<br />
Zszedł ze mnie, po czym pomógł mi wstać, zdjął swoją bluzę i założył mi ją na ręce. Była dużo za duża, sięgała mi prawie do kolan. I tak, jak w bieliźnie i bluzie, on w spodniach i koszulce poszliśmy do domu zostawiając Nawakiego samego.<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
<b>Ajajajaajajjajaja, mam teraz taką jakąś większą podjare na Shikatema, że nie wiem ♥</b></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjoCQ0HiYLOYzgycIZJQZunvZ-2WnOqPnZYp904U3yEdpV1D6H8AtZrAAHi9nWzQg_wFg4nWfieix4GUnaxZOBiilPSmJT7lTpQuBL1rs-cAPpyUCbQPIg_o4gG20HGxxXoqx9Mu1aX8S8/s1600/tumblr_mu5yutkUGq1si447ro1_500.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="400" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjoCQ0HiYLOYzgycIZJQZunvZ-2WnOqPnZYp904U3yEdpV1D6H8AtZrAAHi9nWzQg_wFg4nWfieix4GUnaxZOBiilPSmJT7lTpQuBL1rs-cAPpyUCbQPIg_o4gG20HGxxXoqx9Mu1aX8S8/s400/tumblr_mu5yutkUGq1si447ro1_500.png" width="400" /></a></div>
<div style="text-align: center;">
<b><br /></b></div>
gzbtchhttp://www.blogger.com/profile/07510231859434578874noreply@blogger.com11tag:blogger.com,1999:blog-8249936032233151732.post-42099351383602264092013-10-07T20:01:00.001+02:002013-10-07T20:01:56.816+02:00Nie wiem co to jest, ale piszę to dla koleżanki, bo chciała. Oczywiście zamiast niej i pewnego chłopaka wstawię sobie parkę Shikatema ♥<div style="text-align: center;">
<b>Nie, to nie rozdział, ale coś z Shikatema............................</b></div>
<div style="text-align: center;">
<b>Taki... kurde, zupełnie inna jedno-notkowa (LOL) historia.</b></div>
<div style="text-align: center;">
<b>Liczę na jakiś komentarz, bo inaczej będzie mi smutnoooooooooo D:</b></div>
<div style="text-align: center;">
<b><br /></b></div>
<div style="text-align: center;">
<b>MOŻE TA NORKA TROCHĘ BEZ SENSU, NO ALE HALO NO, CHCĘ COŚ DODAĆ.</b></div>
<div style="text-align: center;">
<b><br /></b></div>
<div style="text-align: left;">
<b>1. Też mi się podobasz.</b></div>
<div style="text-align: left;">
<i>[Temari]</i></div>
<div style="text-align: left;">
Zazwyczaj to ja proponuje spotkania, lecz tym razem on wyszedł z inicjatywą.</div>
<div style="text-align: left;">
Było trochę zimno, ale przy nim tego nie czułam.</div>
<div style="text-align: left;">
Chciałam zrobić na nim dobre wrażenie. Jak zawsze dostałam od niego buziaka. I to nie byle gdzie, bo w usta! Jestem taka szczęśliwa, on mi się tak podoba. Czy tylko podoba? Może ja go kocham. Na pewno go kocham. Ale przecież zawsze byliśmy tylko przyjaciółmi. A ostatnio bardziej się do siebie zbliżyliśmy.</div>
<div style="text-align: left;">
Shikamaru trzymał w jednej ręce papierosa i popalał go raz za razem.</div>
<div style="text-align: left;">
W oddali dostrzegłam ławkę.</div>
<div style="text-align: left;">
- Chodź usiądziemy!</div>
<div style="text-align: left;">
- Dobra. - powiedział, złapał mnie za rękę i pociągnął za sobą.</div>
<div style="text-align: left;">
Usiedliśmy. To był ten moment. Wreszcie muszę mu powiedzieć.</div>
<div style="text-align: left;">
- Shikamaru?</div>
<div style="text-align: left;">
- Tak?</div>
<div style="text-align: left;">
Przez chwilę miałam wątpliwości czy zacząć ten temat. Bałam się, że może mnie wyśmiać albo, że nasza przyjaźń się skończy. Ale w końcu się przełamałam.</div>
<div style="text-align: left;">
- Słuchaj.... Pamiętasz jak opowiadałam ci o tym chłopaku, który jest moim przyjacielem i on mi się podoba?</div>
<div style="text-align: left;">
- No tak... stało się coś?</div>
<div style="text-align: left;">
- No bo ja go chyba kocham.</div>
<div style="text-align: left;">
- Myślę, że powinnaś mu powiedzieć to.</div>
<div style="text-align: left;">
- Naprawdę tak myślisz?</div>
<div style="text-align: left;">
- Naprawdę.</div>
<div style="text-align: left;">
- Słuchaj, jest jeszcze jedna sprawa.</div>
<div style="text-align: left;">
- Jaka?</div>
<div style="text-align: left;">
- Bo to chodzi o ciebie.</div>
<div style="text-align: left;">
- Chyba nie mówisz poważnie.</div>
<div style="text-align: left;">
- Mówię całkiem poważnie.</div>
<div style="text-align: left;">
Zaśmiałam się.</div>
<div style="text-align: left;">
- Nawet nie wiesz jak mi teraz ulżyło.</div>
<div style="text-align: left;">
- Wiesz co?</div>
<div style="text-align: left;">
- Co?</div>
<div style="text-align: left;">
- Podobasz mi się.</div>
<div style="text-align: left;">
- teraz starasz się być miły.</div>
<div style="text-align: left;">
- Mówię serio.</div>
<div style="text-align: left;">
Shikamaru nachylił się i zbliżył swoją twarz do mojej. Spojrzał się w moje oczy, po czym delikatnie musnął moje usta, by następnie je pocałować.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
<b>2. Nic więcej, niż przyjaźń. Bez zmiany.</b></div>
<div style="text-align: left;">
(NIE CHCE MI SIĘ PISAĆ NOWEGO POCZĄTKU, WIĘC POZWOLĘ SOBIE DAĆ TAKI SAM XD)</div>
<i>[Temari]</i><br />
[...]<br />
- Słuchaj.... Pamiętasz jak opowiadałam ci o tym chłopaku, który jest moim przyjacielem i on mi się podoba?<br />
- No tak... stało się coś?<br />
- No bo ja go chyba kocham.<br />
- Myślę, że powinnaś mu powiedzieć to.<br />
- Naprawdę tak myślisz?<br />
- Naprawdę.<br />
- Słuchaj, jest jeszcze jedna sprawa.<br />
- Jaka?<br />
- Bo to chodzi o ciebie.<br />
- Co?<br />
- No to. - spuściłam wzrok. - Chodzi o ciebie.<br />
- Wiesz... - Chłopak podrapał się w tył głowy - Ja nie czuję do ciebie niczego. Dla mnie.... jesteś tylko przyjaciółką.<br />
- Ah, rozumiem. Dobrze. - spojrzałam się na niego; miałam łzy w oczach, ale mimo to uśmiechnęłam się - Nie chciałabym, by to zniszczyło naszą przyjaźń.<br />
- Ja też nie, bo naprawdę lubię z tobą spędzać z tobą czas... jak przyjaciel z przyjacielem. Spokojnie. Nie zmieni to to naszych stosunków.<br />
- Dzięki.<br />
<br />
<div style="text-align: left;">
<b>3.Nic więcej, niż przyjaźń. Zmiana.</b></div>
<div style="text-align: left;">
<b>(ZNÓW TEN SAM POCZĄTEK)</b></div>
<i>[Temari]</i><br />
[...]<br />
- Słuchaj.... Pamiętasz jak opowiadałam ci o tym chłopaku, który jest moim przyjacielem i on mi się podoba?<br />
- No tak... stało się coś?<br />
- No bo ja go chyba kocham.<br />
- Myślę, że powinnaś mu powiedzieć to.<br />
- Naprawdę tak myślisz?<br />
- Naprawdę.<br />
- Słuchaj, jest jeszcze jedna sprawa.<br />
- Jaka?<br />
- Bo to chodzi o ciebie.<br />
- Co?<br />
- No to. - spuściłam wzrok. - Chodzi o ciebie.<br />
- Wiesz... - Chłopak podrapał się w tył głowy - Ja nie czuję do ciebie niczego. Dla mnie.... jesteś tylko przyjaciółką.<br />
- Ah, rozumiem. Dobrze. - spojrzałam się na niego; miałam łzy w oczach, ale mimo to uśmiechnęłam się - Nie chciałabym, by to zniszczyło naszą przyjaźń.<br />
- Ja nie wiem, czy umiem nadal być Twoim przyjacielem po takim wyznaniu, Temari.<br />
- Czyli że....<br />
- Tak. Nie umiem. Cześć.<br />
Wstał i poszedł. Zostałam sama na ławce. Było mi trochę zimno. Chwilę potem łzy zaczęły mi lecieć z oczu.<br />
Ta ławka była naprawdę zimna.<br />
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<b>Nowy rozdział już zaczęty i myślę, że znajdzie się blogu najpóźniej w niedzielę. Ale pewnie wcześniej, bo mam ostatnio ochotę na pisanie. 8)))))</b></div>
gzbtchhttp://www.blogger.com/profile/07510231859434578874noreply@blogger.com3tag:blogger.com,1999:blog-8249936032233151732.post-15155674153839591452013-10-05T21:25:00.001+02:002013-10-06T13:29:09.276+02:00Część 12. Why didn't she tell me ? Shikatema.<div style="text-align: center;">
<b>Zebrałam się w końcu do kupy i obejrzałam pierwszą OVA Boku no Pico. LOL</b><br />
<b>Przez cały czas pisania notki słuchałam jednej piosenki --> <a href="http://www.youtube.com/watch?v=TVGS1XjFpe0" target="_blank">LINK</a></b><br />
<b>No dobra, nie cały czas. Pod koniec włączyłam coś innego --> <a href="http://www.youtube.com/watch?v=bpOSxM0rNPM" target="_blank">LINK</a></b></div>
<i><br /></i>
<i>[Shikamaru]</i><br />
Ranek. Biegłem zielonymi łąkami, lasami, dolinami i wzdłuż rzeki. Chciałem jak najszybciej dostać się do Suny. Chciałem z nią porozmawiać, przytulić, pocałować... <br />
Powiedzieć, że jest ważna.<br />
- Shikamaru, hej. Stój. - usłyszałem.<br />
Stać? Dlaczego mam stać? Czy to głos w mojej głowie każe mi stać? Czy to schizofrenia? Nie, to niemożliwe. Ale w takim razie co to jest ?<br />
- Shikamaru!<br />
Zaraz, znam ten głos. Kiedyś słyszałem go codziennie. Jest wkurzający, ale jednocześnie go lubię. Gdy go słyszę czuję się tak dziwnie, jakbym miał siostrę.<br />
- Shikamaru, stój idioto!<br />
No tak, to Ino!<br />
Stanąłem i odwróciłem się z tył. Blondynka wpadła na mnie i przytuliła się do mnie. Łzy leciały jej z oczu.<br />
- Hej, czemu płaczesz?<br />
Pogłaskałem ją po głowie.<br />
- Nie, to tyko wiatr. Nie płaczę. - dziewczyna wytarła oczy. - To tylko wiatr.<br />
Dobra. Uwierzyłam jej. Bo czemu niby nie? Ale zdziwiło mnie, że jest w tym samym miejscu co ja. Prawie przy granicy Kraju Ognia i Wiatru. Chciałem się dowiedzieć co tutaj robi.<br />
- A co tutaj robisz?<br />
- Dostałam misję. Muszę zanieść pewne dokumenty do Suny. Wyruszyłam niedługo po Tobie, aż wreszcie cię dogoniłam. Teraz możemy iść tam razem.<br />
- Ale pośpieszmy się, chcę tam być jeszcze dzisiaj wieczorem.<br />
Bardzo chciałem. Wręcz pragnąłem tego.<br />
- Dlaczego tak bardzo chcesz do niej iść?<br />
- Kocham ją.<br />
- A mnie nie kochasz?<br />
O co jej chodzi? Nagle wyskakuje mi z pytaniem czy ją kocham. Nie wiem co miała na myśli. Nie wiem też co odpowiedzieć, by nie zrozumiała tego inaczej. Jest dla mnie jak siostra. A siostrę się kocha, prawda? Pewnie mówi o rodzinnej miłości. Traktuje mnie jak brata. W końcu dużo czasu spędziliśmy razem. Od dziecka nasi ojcowie tworzyli formację Ino-Shika-Co. A my to po nich przejęliśmy. Jesteśmy jak brat z siostrą.<br />
- Tak, kocham cię.<br />
Dziewczyna uśmiechnęła się.<br />
- Nie puszczę cię już nigdy.<br />
- Muszę iść do wioski. Ty zresztą też.<br />
- Chwila.<br />
- Ino, teraz.<br />
Wyrwałem się z jej uścisku i ruszyłam do przodu. Obejrzałem się i zobaczyłam, jak Ino przewraca oczami, po czym rusza za mną. Może trochę zła, ale uśmiech nie schodził z jej twarzy. Wyrównała tempo i pobiegliśmy w stronę wioski.<br />
Parę godzin później.<br />
Byliśmy nawet szybciej niż myślałem, że będziemy. Sądziłem, że dotrzemy dopiero za jakieś 3 godz, a my już jesteśmy. No proszę.<br />
Staliśmy przed bramą wioski. O ile można to nazwać bramą. Dwie wielkie góry piachu z przejściem pomiędzy nimi. Wąskim przejściem. Ale zanim tamtędy przejdziemy... strażnicy.<br />
Zdziwiłem się, ale podeszliśmy spokojnie.<br />
- Imię. Nazwisko. Wioska. Cel. - powiedział jeden ze strażników.<br />
- Ino Yamanaka. Wioska Liścia. Przysyła mnie Hokage. Miałam dostarczył dokumenty dla Kazekage.<br />
- A ty ? - wskazał na mnie.<br />
- Shikamaru Nara. Wioska Liścia. Ja z koleżanką.<br />
- Wiemy tylko o dziewczynie. Kazekage nie powiadamiał nas, że przybędzie dwójka.<br />
- W ostatniej chwili plany się zmieniły. - powiedziała Ino.<br />
- Nic nam o tym nie wiadomo.<br />
- Musimy tam wejść.<br />
- W takim wypadku albo nie wpuszczamy was obu albo Kazekage będzie musiał zdecydować, a to może trochę zająć.<br />
- Mam dokumenty. Muszę tam wejść.<br />
- Nie możemy cię wpuścić w takiej sytuacji.<br />
- Musimy tam oboje wejść.<br />
- Dobra. Kotaro, idź po Kazekage. Ja tu z nimi zostanę.<br />
- Poradzisz sobie z nimi?<br />
- Spokojnie, idź.<br />
Jeden ze strażników odwrócił się i zaczął iść w kierunku wioski. Nie mogłem tyle czekać. Poza tym była możliwość, że mnie nie wpuszczą.<br />
- Zaraz!<br />
Strażnik wrócił się.<br />
- O co chodzi?<br />
- Shikamaru, co ty próbujesz robić? - zaczęła Ino.<br />
- Tak naprawdę przyszedłem tutaj do siostry Gaary, Temari.<br />
- I co w związku z tym?<br />
- Muszę z nią porozmawiać. To konieczne.<br />
- Kotaro, idź po Kazekage.<br />
- Nie mogę tyle czekać.<br />
- Będziesz musiał.<br />
- Dlaczego ochrona wioski została wzmocniona? Wcześniej można było wejść bez problemu.<br />
- Po prostu. To nie wasza sprawa.<br />
I koniec. Zamilkliśmy. Strażnik też się nie odezwał. Chodziliśmy w kółko, parzyliśmy się na siebie, siedzieliśmy. Jednym słowem: czekaliśmy.<br />
<i>[Kotaro]</i><br />
Szedłem ścieżkami wioski. Głupie dzieciaki, myślą że tak łatwo dostaną się do wioski. Ale gdyby nie Kazekage, wpuściłbym ich. Ale potrzebuję tej pracy. Co jak popełnię błąd i wywalą mnie?<br />
- Kotaro, co ty tu robisz? - spytała Kumiko, moja bliska sąsiadka.<br />
- Idę do Kazekage, jakieś dzieciaki z Konohy chcą się dostać do wioski.<br />
- Ah, dobrze. To ja nie przeszkadzam, trzymaj się i pozdrów żonę.<br />
- Jasne, dzięki.<br />
I poszedłem. 5 minut później szedłem już korytarzami siedziby Kazekage. Dotarłem i zapukałem do drzwi. Usłyszałem głośne 'wejść', więc tak też uczyniłem.<br />
- Witaj Kotaro, a czemu nie na służbie?<br />
- Witaj czcigodny Kazekage-sama. - ukłoniłem się. - Przyszedłem w sprawie tej kunoichi z Konohy. Miała dostarczyć dokumenty.<br />
- Tak. Jakieś problemy?<br />
- Jest z nią chłopak. Mówił, że nazywa się... jak on to miał. Pochodził z tego klanu... Nara. To był Shikamaru Nara. Nie wiemy czy w takiej sytuacji wpuszczać ich obu do wioski. Mogą być fałszywi.<br />
- A ten Shikamaru mówił w jakiej sprawie przyszedł ?<br />
- Na początku mówił, że plany się zmieniły i przybył razem z dziewczyną Yamanaka, ale potem wyjawił, że przyszedł pogadać z twoją siostrą, Kazekage-sama.<br />
- Tak się składa, że nie mam w tej chwili czasu, by tam iść i ocenić sytuację. Mogę to zrobić za góra dwie godziny. Ale jeśli po drodze spotkasz moją siostrę - Kazekage zaczął wypisywać coś na kartce po czym ją złożył i wręczył mi - daj jej ten list i powiedz, żeby poszła z Tobą. Mogę jej powierzyć to zadanie.<br />
- Jasne, Kazekage-sama. Przepraszam, że przeszkodziłem.<br />
- Czyli Temari dzisiaj mi nie pomoże. No trudno. Możesz wyjść.<br />
- Dziękuję.<br />
I wyszedłem. Potem te same korytarze, te same drzwi i te same ścieżki wioski. W ręku list.<br />
A się dzieciaki wkurzą, jak dowiedzą się, że będą musieli czekać. Chyba że.....<br />
Znów spotkałem Kumiko. Postanowiłem zagadać.<br />
- Hej, nie widziałaś może Temari ?<br />
- Siostry Kazkegae ? Widziałam. - kobieta rozejrzała się. - Tam stoi. - wskazała ręką.<br />
Odwróciłem się, a ona rzeczywiście tam stała. Ten chłopak chciał z nią porozmawiać. Ciekawe o co może chodzić. Ale widać, nie mi to wiedzieć. Podszedłem do Temari.<br />
- Temari-sama Witaj.<br />
- Witaj Kotaro. W jakiej sprawie przybywasz?<br />
Podałem jej list od Kazekage. Blondynka przeczytała go i spojrzała na mnie.<br />
- O co chodzi? Gaara kazał mi się podporządkować twoim rozkazom.<br />
- Pójdziesz gdzieś ze mną. Dwójka shinobi z Konohy chce wejść do wioski.<br />
- I co w związku z tym?<br />
- O jednej powiadomiono nas, ale o drugiej osobie nie. Nie wiemy, czy to nie shinobi Dźwięku podszywają się pod Konohę. Musisz to ustalić.<br />
- Niby jak?<br />
- Myślę, że to będzie bardzo łatwe.<br />
- Jak to?<br />
- Chodź, a się dowiesz.<br />
Dziewczyna poszła ze mną do 'bram' wioski. Gdy dotarliśmy na miejsce stanęła jak skamieniała. Chłopak z Konohy tak samo.<br />
- Cześć Temari. - uśmiechnęła się Ino i podbiegła do koleżanki.<br />
<i>[Shikamaru]</i><br />
Temari odwróciła głowę. Zauważyłem coś. Coś świecącego. to łza. Kilka łez. Znów płakała. Nie chciała mnie widzieć? Niepotrzebnie tu przyszedłem?<br />
- Nie wpuszczajcie ich. Weźcie od dziewczyny dokumenty i pójdźcie je zanieść Gaarze. I każcie im się wynosić. Ja... muszę iść. - usłyszałem. To była Temari.<br />
Co? Jak to? Dlaczego nie chciała nas wpuścić do wioski? Dlaczego każe mi się wynosić. Przecież parę dni temu... Płakała jak odchodziła. Pocałowała mnie. Więc dlaczego teraz jest taka zimna. Nie mogłem pozwolić by moja szansa przepadła. Jakbym teraz wrócić bardziej by mnie pilnowali. I wtedy na pewno nie udałoby mi się tutaj przyjść. A jak już jestem... Muszę przy niej być.<br />
- Temari! Błagam.<br />
Ona nie słuchała. Odwróciła się. Zaczęła iść. Czy to ten moment, gdy osoba odchodzi nas zawsze ?<br />
- Temari!<br />
Zacząłem biec w jej stronę. Strażnicy wykonali coś z rękoma. Czy to jutsu? Nie wiem. Muszę się do niej dostać. Zanim dotarłem do nich wyciągnąłem dwa kunaie i przejechałam nimi po rękach ochroniarzy. Jak się po chwili okazało to były klony. Ale ja już byłem krok od Temari, kiedy to Kotaro skoczył na mnie i walnął mną o ziemię. Rozwaliłem sobie o ostry kamień łuk brwiowy. Krew poleciała mi po twarzy i skapywała na ziemię.<br />
- Shikamaru! - krzyknęła Ino. Chciała pomóc, ale nawet nie ruszyła się z miejsca.<br />
Zacząłem się szarpać. Odwróciłem się na plecy i kopnąłem mężczyznę w brzuch. Odleciał on 3 kroki dalej, a ja zdążyłem wstać. Znów byłem blisko Temari, kiedy 4 kunaie wbiły mi się w plecy. Krzyknąłem z bólu.<br />
- Temari!<br />
Dziewczyna odwróciła się. Kolejne kunaie leciały w moją stronę. Już myślałem, że kolejne ostrza ugrzęzną w moim ciele, ale zostałem osłonięty. Duży biały wachlarz i dziewczyna przede mną zasłaniały mi cały widok.<br />
- Zostawcie go! - krzyknęła Temari.<br />
- Ale Temari-sama... - zaczął Kotaro.<br />
- Cisza!<br />
- Temari-sama, dlaczego płaczesz?<br />
- Zamknij się!<br />
- Tak jest.<br />
- Temari... - zacząłem.<br />
- Nic nie mów. Przepraszam. - Temari spojrzała na mnie z uśmiechem i łzami w oczach. - Tęskniłam.<br />
Uśmiechnąłem się. Jak ja teraz musiałem wyglądać. Cały we krwi. Lepiącej się krwi.<br />
Dziewczyna złożyła wachlarz i podeszła do mnie. W tym samym momencie Ino podbiegła i stanęła 3 kroki ode mnie zobaczywszy jak Temari zbliża się do mnie.<br />
Pocałowała mnie. Teraz i ona lepiła się od mojej krwi.. Ino wszystko widziała.<br />
- Ty suko! To ja go kocham, a nie ty!<br />
Temari wzdrygnęła się. Ja zresztą tak samo.<br />
- Tak? No to patrz! - powiedziała i znów mnie pocałowała.<br />
Kocham ją. Więc oddawałem pocałunki. Żal mi było Ino, choć średnio to rozumiałem. Ona mnie kochała? Przecież... ona jest dla mnie jak siostra. Ale ona chyba myśli inaczej. I jeszcze w drodze powiedziałem jej, że ją kocham. Shikamaru ty idioto.<br />
- Nic już nie rozumiem. - powiedział Kotaro.<br />
- Chyba wygrałam życie. - powiedziała Temari.<br />
- Nie przesadzasz?! - krzyknęła Ino.<br />
- Zamknij się suko! Nawet nie potrafiłaś go uratować!<br />
- Sama zrobiłaś to dopiero później!<br />
- Ale zrobiłam to. Idź zanieś te dokumenty i wynoś się.<br />
Ja nic się nie odzywałem. Tylko patrzyłem raz na Temari, raz na Ino.<br />
- Shikamaru, nienawidzę Cię! Myślałam, że jak podsunę Ci pomysł z ucieczką z Konohy, to jednak rozważysz to mądrze i będziesz chciał zostać ze mną. A ty jesteś głupi!- krzyknęła i pobiegła w stronę wioski.<br />
Obróciłem się za nią.<br />
- Zostaw ją. Proszę.<br />
Spojrzałem na Temari. Nawet umazana moją krwią była piękna.<br />
- Musimy Cię zabrać do szpitala.<br />
- Temari-sama, przepraszamy. - Kotaro spuścił głowę.<br />
- Nie poniesiecie za to konsekwencji. - oznajmiła, po czym zwróciła się do mnie. - To chyba nie problem?<br />
- Nie, nie... Należało mi się.<br />
Temari zaśmiała się.<br />
- Dasz radę wstać?<br />
- Chyba tak.<br />
Wstałem. Po chwili zostałem pociągnięty przez Temari w stronę wioski.<br />
- Powiem, żeby was zmienili! - krzyknęła do strażników.<br />
10 minut później.<br />
Czekałem w gabinecie już z oczyszczonymi ranami. Chwilę później zaczęli mi zszywać rany na plecach. a następnie na twarzy. Temari również umyła twarz. Po wszystkim Temari powiadomiła o zmianie straży jednego z shinobi i poszliśmy do jej domu. Droga do jej domu nie była zbyt skomplikowana. W końcu stał on niedaleko od kwatery Kazekage.<br />
Przeszliśmy przez drzwi, a następnie dziewczyna zamknęła ja.<br />
- Kankuro? - zawołała.<br />
Odpowiedziała jej cisza.<br />
- Nie ma go. Ciekawe, gdzie poszedł.<br />
Temari złapała mnie za rękę i pociągnęła mnie w stronę salonu. Ona dużo mnie dzisiaj ciąga. (HHAHAHHAAH SORY)<br />
Nie dałem jej jednak dominować. Złapałem ją i przysunąłem do ściany. Zbliżyłem swoją twarz do jej. Powoli. Dotknąłem jej warg swoimi. Wpiłem się w nie. Powoli. Muszę się nią nacieszyć. Może znów los nas rozłączy.<br />
Nasze języki się spotkały. Powoli. Powoli.<br />
- Cześć! - krzyknął Kankuro wyskakując z kuchni.<br />
Odskoczyłem jak poparzony.<br />
- Czyżby moja siostrzyczka była znów szczęśliwa? Tyle wygrać.<br />
- Kankuro... - Temari zaczęła groźnie. - Masz 5 sekund na ucieczkę. 1... 2... 3... 4... 5... - Temari rzuciła się na Kankuro i uderzyła go w twarz, a ten zniknął. Po chwili Temari za pomocą techniki brata została zamknięta w kukle.<br />
- Wypuść mnie stąd ty idioto! - waliła w ściany, ale to nie nie dało.<br />
- Zamknij się siostra! - zwrócił się do mnie. - Jakim cudem tu jesteś?<br />
- Uciekłem.<br />
- Ty buntowniku.<br />
- Przestań, zapewne jak wrócę, to pewnie będę kontrolowany nawet wtedy jak będę szedł do toalety.<br />
- Biedny. Nie wracaj.<br />
- Wiesz, jak na razie nie mam zamiaru.<br />
Oboje się zaśmialiśmy.<br />
- Wypuść nie!<br />
- Dobra, dobra.<br />
Temari została wypuszczona. Natychmiast podeszła i schowała się za mną.<br />
- A co jak Ino powie, gdzie jestem i przyjdą tu?<br />
Temari złapała mnie za rękę.<br />
- Nie oddam Cię.<br />
Zaśmiałam się.<br />
- Tem?<br />
-Tak?<br />
- Szczerze, to jestem trochę zmęczony.<br />
Dobrze chociaż, że mam jakieś ciuchy na zmianę.<br />
- Jest już trochę późno. - powiedział Kankuro.<br />
- A Gaara?<br />
- On zostaje na noc w kwaterze. Obowiązku wzywają.<br />
- Nikt mu nie może pomóc?<br />
- Wiesz Tem. On chciał, żebyś mu pomogła, ale jak dowiedział się o tym, że Shikamaru tu jest postanowił, że zrobi to sam. A raczej sam ze mną. Więc ja spadam mu pomóc.<br />
- Przeproś go ode mnie.<br />
- Jasne. Cześć!<br />
I wyszedł.<br />
- Chodź.<br />
Temari wskazała kierunek głową.<br />
Weszliśmy po schodach. Do pokoju Temari. Po kolei skorzystaliśmy z łazienki. Czyści w bieliźnie położyliśmy się obok siebie. Przytuleni do siebie.<br />
<i>[Temari]</i><br />
Shikamaru zasnął. Pocałowałam go i również zamknęłam oczy.<br />
- Dobranoc Shikamaru.<br />
<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
<b>Nie wiem czemu, ale podoba mi się ten rozdział. Wam też? A może wam nie? Piszcie!</b></div>
gzbtchhttp://www.blogger.com/profile/07510231859434578874noreply@blogger.com3tag:blogger.com,1999:blog-8249936032233151732.post-37964960859009444462013-09-28T18:39:00.000+02:002013-09-28T18:39:00.285+02:00Część 11. Why didn't she tell me ? Shikatema.<i>[Kankuro]</i><br />
Jesteśmy już w połowie drogi, a Temari nie odezwała się ani słowem. Również moje próby podjęcia dyskusji były bezowocne. Jednak nie poddawałam się. Próbowałem rozpocząć rozmowę na wiele tematów i powoli mi się one kończyły. Zaczynałem już o pogodzie, o tym co będzie jak wrócimy do domu, o jej ulubionej roślinie - kaktusie (XD), nawet o malowaniu paznokci. Ale jeszcze nie zacząłem o nim.<br />
- Temari?<br />
Cisza. Oczywiście, że mi nie odpowie. Jest zbyt przygnębiona.<br />
- Hej, masz zamiar wrócić, no nie?<br />
Podniosła głowę i spojrzała na mnie. Myślałem, że się zaraz rozpłacze. Jej oczy były takie błyszczące.<br />
- Naprawdę? Masz zamiar wrócić?<br />
Nie odpowiedziała, tylko zaczęła biec. Oczywiście ruszyłem za nią.<br />
- Hej, Tem. Przepraszam! Zaczekaj.<br />
Biegła dalej.<br />
- Temari! Czekaj!<br />
Już ją doganiałem. Chwila i chwycę jej rękę. Ale wolałem, by sama stanęła. Postanowiłem jeszcze raz ją zawołać.<br />
- Czekaj!<br />
Biegła coraz wolniej. Przeszła do marszu, ledwo dreptała, aż wreszcie stanęła.<br />
- Tak. - powiedziała.<br />
- Ale co tak?<br />
Trzęsła się. Wolno podniosła głowę. Płakała. Łzy zalały jej całe policzki.<br />
- Tak.... chcę.<br />
- Chcesz... co?<br />
- Chcę tam wrócić. - powiedziała szeptem.<br />
Objąłem ją.<br />
- Wrócimy do domu i zobaczy się. A teraz choć. Bez przystanku dojdziemy tam jutro rano. Dasz radę ?<br />
- I tak nie dam rady spać.<br />
- To choć.<br />
I pobiegli w stronę domu.<br />
<i>[Gaara]</i><br />
Czekałem w swoim gabinecie. Byłem tak wkurzony. Chciałem nawrzeszczeć na Temari, a gdy weszli - odjęło mi mowę. Na szczęście nie na długo. Teraz dziewczyna stała przede mną z 'podkulonym ogonem'.<br />
- Co ty sobie myślisz gówniaro?!<br />
- Gaara, ona jest starsza - wtrącił Kankuro.<br />
Walnąłem otwartą dłonią w blat. Temari wzdrygnęła się.<br />
- Zamknij się! Dostała pozwolenie na kilka dni, a została dłużej!<br />
- Była związana!<br />
- Mogła od razu po uwolnieniu wyruszyć. To nie, musiała jeszcze tam posiedzieć ! Łamie wszystkie zasady, zawsze tak było!<br />
- Za-zamknij się! - wykrzyczała nieśmiało.<br />
- Co ? - oboje zwróciliśmy się w stronę Temari.<br />
- Zamknij się i mnie zostaw.<br />
Wyszła.<br />
- I co ja mam z nią zrobić?<br />
- Zostaw ją. Wtedy serio zrobisz dobrze.<br />
- I ty przeciwko mnie ?<br />
- No wybacz braciszku, ale to prawda. A teraz pozwolisz, że ja też pójdę.<br />
- Jasne, idź.<br />
Kankuro wyszedł. Zostałem sam. Wszyscy zostaliśmy sami.<br />
- Czy Temari dobrze postąpiła odchodząc? Co one sobie myśli? Jestem okropnym bratem. - powiedziałem sam do siebie.<br />
<i>[Kankuro]</i><br />
Stałem pod drzwiami Kazekage, kiedy nagle dotarły do mnie słowa 'Jestem okropnym bratem'.<br />
W tym samym momencie otworzyłem oczy i zobaczyłem Temari idącą obok mnie.<br />
- Gdzie się wybierasz?<br />
- Przejść się.<br />
- Gaara twierdzi, że jest okropnym bratem dla ciebie.<br />
- Bo jest.<br />
- Ej, przestań. A jak on to słyszy?<br />
- No i dobrze mu tak. Nie ważne, idę. Nie idź za mną.<br />
I poszła.<br />
<i>[Gaara]</i><br />
Wszystko słyszałem.<br />
<i>[Shikamaru]</i><br />
Wioska Liścia. To tu jeszcze niedawno była Temari.<br />
- Hej, Shikamaru!<br />
- Ino! Co jest?<br />
- Nie wiem. Ważniejsze jest to, jak ty się czujesz.<br />
- A jak myślisz? Jak się czuję?<br />
- Przepraszam.<br />
- Dobra, nie ważne.<br />
- Może sam do niej pójdź ?<br />
- Tsunade powiedziała, że nigdzie nie idę. Chciałem.<br />
- Ucieknij.<br />
- Serio mówisz ?<br />
- Tak.<br />
- Ja... ja już muszę iść. Cześć.<br />
- No pa.<br />
Odszedłem. Ale naprawdę zacząłem się zastanawiać nad ucieczką. Myślałem przez 3 godziny. Jeszcze tego samego dnia opuściłem mury wioski.<br />
- Nie mogę jej opuścić. - powiedziałem sam do siebie.gzbtchhttp://www.blogger.com/profile/07510231859434578874noreply@blogger.com3tag:blogger.com,1999:blog-8249936032233151732.post-24842857948694239012013-08-30T10:38:00.002+02:002013-08-30T10:39:42.792+02:00Część 10. Why didn't she tell me ? Shikatema.<div style="text-align: center;">
<i>POZDRO ZE SZPITALA JESZCZE 8)))))))</i><br />
<i>NOTKĘ DEDYKUJĘ UŻYTKOWNIKOWI O NAZWIE <b>CZAREK </b>POZDRAWIAM.</i></div>
<i><br /></i>
<i>[Shikamaru]</i><br />
- Jaki koniec ? Tem, o czym ty mówisz ? - spytał przerażony Kankuro.<br />
- Nie wiem. - dziewczyna podniosła głowę. - Nie wiem o co chodzi.<br />
Dziewczyna trzęsła się. Kankuro podszedł do niej i ją przytulił.<br />
- Pobrudzisz się krwią. - powiedziała.<br />
- Nie ważne, mała.<br />
- Jestem od Ciebie starsza, nie zapominaj.<br />
- Siedź cicho.<br />
Temari podniosła lekko ręce, zawahała się, po czym również przytuliła brata.<br />
Stałem tam obok rodzeństwa. Zastanawiałem się jak pomóc Temari. Wiedziałem, że ona musi z tym skończyć. Trzeba było jej tylko pomóc.<br />
- Przepraszam, ale... - Yoshino zaczęła szeptać - Shikamaru, podejdź tu na chwilę.<br />
Wykonałem polecenie matki.<br />
- Dlaczego leci ci krew z rany ?<br />
- Co to za rana, ledwo draśnięcie.<br />
- Ale skąd to masz ?<br />
- Żyletka.<br />
Ciągle szeptaliśmy.<br />
- Jaka żyletka ?<br />
- No bo... Temari ma pewien rytuał. Po matce.<br />
- To wiem.<br />
- Polega on na okaleczaniu swojego ciała.<br />
Temari westchnęła i zaczęła mówić.<br />
- Zawszę cięłam tylko górną część biodra, lecz ostatnio przerzuciłam się też na ręce. Co jakiś czas chodzę je usuwać.<br />
- Dziecko, dlaczego się tak szpecisz ?<br />
- Przecież tych blizn nie ma...<br />
- Na ciele nie. Ale masz je w sobie. Pamiętasz każdą, prawda ?<br />
- Wszystkie 17 tysięcy.<br />
- Ile ?! - krzyknął Shikaku.<br />
Dziewczyna cofnęła się o krok i wpadła na Shikamaru, który objął ją.<br />
- Tato, nie krzycz.<br />
Teraz cała trójka była umazana krwią na ubraniach.<br />
- Temari... - zaczął wolno Kankuro łapiąc ją za rękę, a mi dając sygnał, bym też ją trzymał. - Musimy wrócić do wioski.<br />
- Co ? - dziewczyna miała przerażenie wypisane na twarzy. - Nie... nie chce.<br />
- Musimy wyruszyć dzisiaj w nocy.<br />
- Ale w nocy jest niebezpiecz....<br />
- Shikamaru, sam słyszałeś co Gaara mówił.<br />
- Tak, ale... no dobra.<br />
- Więc, Tem... wyruszymy dzisiaj. Przygotuj się.<br />
- Nie.<br />
-Jeszcze tu wrócimy. Uproszę go o jakąś misję dla ciebie do Konohy.<br />
- Nie chce.<br />
Nagle Tsunade-sama weszła do pokoju.<br />
- Jestem. Zaraz wam to opatrzę.<br />
Tsunade wykonała to, co robi się w przypadku ran ciętych, po czym obandażowała Temari rękę. Shikamaru miał za małą ranę, więc tylko została ona oczyszczona.<br />
- Więc... kiedy wyruszacie ?<br />
- Dzisiaj. - odpowiedziała Temari.<br />
- Jak to ? - spytał Kankuro<br />
- Muszę wrócić. Nie mogę wiecznie siedzieć w Konosze.<br />
- Masz rację.<br />
- Pojadę z tobą. - powiedziałem.<br />
Blondynka odwróciła się i przytuliła do mnie. Też ją przytuliłem.<br />
- Nigdzie nie pójdziesz. - powiedziała twardo Hokage.<br />
- Ale Tsunade-sama, muszę.<br />
- Dla ciebie mam inną robotę.<br />
- Niby jaką ?<br />
- Wypełnianie dokumentów.<br />
- Wymyśliła to pani na poczekaniu !<br />
- Nie tym tonem.<br />
- I tak pójdę.<br />
- Shikamaru, co się z tobą dzieje ? - zaczęła matka chłopaka.<br />
- Ze mną ? Nic.<br />
- To dlaczego zachowujesz się tak ordynarnie w stosunku do pani Hokage ?<br />
- Nie zachowuje się ordynarnie !<br />
- Nie krzycz jak do mnie mówisz !<br />
- Dobra.<br />
- Lepiej zostań. - wyszeptała Temari.<br />
- Ale...<br />
- Zostań. A ty, Kankuro... wyruszamy natychmiast.<br />
- Co ? Ale ... - spytał braciszek.<br />
- Siedź cicho. Shikamaru -westchnęła - Gdzie są moje rzeczy ?<br />
- W moim pokoju. Chodź ze mną.<br />
- Dobra.<br />
- To my wychodzimy.<br />
I wyszli. Ja, ona i Kankuro.<br />
10 minut później<br />
- No to wszystko.<br />
Podałem jej zapakowany plecak, a ona go założyła.<br />
- Więc... - zacząłem niepewnie, a wtedy ona szybko złapała moją szyję rękoma, zbliżyła się i pocałowała mnie. Oddałem pocałunek, jednak krótko to trwało, gdyż ona równie szybko odskoczyła i odwróciła się. Jednak ja zdążyłem to zauważyć. Jej łzy. Złapała brata z nadgarstek i wybiegła z domu.<br />
- Ciekawe kiedy spotkamy się następnym razem. - pomyślałem.<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
BORZE, FAZUJE. [<a href="http://www.youtube.com/watch?v=HRTb81FpWq0" target="_blank">KLIK</a>]</div>
<div style="text-align: center;">
♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥</div>
gzbtchhttp://www.blogger.com/profile/07510231859434578874noreply@blogger.com7tag:blogger.com,1999:blog-8249936032233151732.post-2743913737374488952013-08-23T20:10:00.000+02:002013-08-23T20:12:20.297+02:00Część 9. Why didn't she tell me ? Shikatema.<i>[Temari]</i><br />
- Shikamaru zostanie w szpitalu jeszcze 3 dni, potem go wypuścimy do domu. - ogłosiła wszystkim Tsunade.<br />
- Nie mogę, muszę dostać wypis !<br />
- Dlaczego ?<br />
- Wracasz do swojej wioski ? - chłopak zignorował Hokage i zwrócił się do Temari.<br />
Dziewczyna popatrzyła tylko na brata, który chrząknął.<br />
- No wiesz, Gaara wysłał mnie, bym zabrał Cię do domu.<br />
- Kankuroooo..... - tupnęłam nogą.<br />
- Pomyślę nad tym.<br />
- Wiedziałam, że się zgodzisz.<br />
- Ale ja wcale...<br />
- Ciiiiiiiii. - zasłoniłam mu usta dłonią. - Zgodzisz się.<br />
Nagle do pokoju weszła Shizune.<br />
- Tsunade-sama, list od Kazekage.<br />
- Pokaż.<br />
Blondynka otworzyła list i przeczytała go sama, a za chwilę wszystkim zgromadzonym.<br />
<br />
<i>Witam Czcigodną Hokage.</i><br />
<i>Prosiłbym o przekazanie informacji mojemu bratu, Kankuro o tym, by jak najszybciej wrócił do wioski wraz z siostrą, Temari. By wyruszyli natychmiast. Proszę im też przekazać, że mam do nich sprawę niecierpiącą zwłoki. Bardzo ważną.</i><br />
<i>Dziękuję, Kazekage</i>.<br />
<br />
- Kankuroooooo, nie chce wracać. Sam słyszałeś.<br />
- Słyszałem. Boisz się ?<br />
- Może.<br />
- Dlaczego się boisz ? - spytał Shikamaru.<br />
- Boże, znów będzie to samo. Zaraz wrócę.<br />
I wyszłam kierując się do łazienki.<br />
<i>[Shikamaru]</i><br />
- Ktoś musi za nią iść i ją powstrzymać. - stwierdziłem.<br />
- Powiedziała Ci już ?<br />
- O czym ?<br />
- O swoim rytuale.<br />
- Kankuro, dlaczego jej nie powstrzymujesz ? Dlaczego ? - Wkurzyłem się.<br />
- Ale o co chodzi ? - zapytali jednocześnie rodzice Shikamaru.<br />
- Myślę, żeby nie interweniować w to. - powiedziała Tsunade.<br />
- Tsunade-sama, wiesz o tym, co robi Temari ? - zdziwił się chłopak.<br />
- Kankuro, wiem o wielu rzeczach. Jakiś czas temu Gaara mi to powiedział.<br />
- Trzeba ją powstrzymać ! - krzyknął Shikamaru.<br />
- Nie da się. Już raz spróbowaliśmy.<br />
- I co ?<br />
- I nic, jak widzisz.<br />
- Ale...<br />
- Nie, Shikamaru. Nie powstrzymuj jej. Matka ją tego nauczyła. To chyba jedyna rzecz, która jej po niej została.<br />
- Jak to jedyna ?<br />
- Normalnie.<br />
- Boże.<br />
- No właśnie.<br />
- Więc nie można...<br />
- Nie.<br />
- Aha.<br />
- Nareszcie zrozumiałeś.<br />
- Ale o czym wy mówicie ? - spytała Yoshino.<br />
- No ja tak nie mogę. - wstałem i wybiegłem z pokoju.<br />
- Shikamaru, nie wolno Ci wstawać ! - krzyknęła za mną Tsunade, ale ja już byłem daleko.<br />
<i>[Temari]</i><br />
Jeszcze kilka. Tylko kilka. Skończę z tym kiedyś, ale jeszcze nie teraz. nie mogę. Muszę. Muszę to robić.<br />
- Boże, mamo, dlaczego ? Dlaczego muszę to robić ?<br />
Przejechałam żyletką po skórze. Ciepła posoka zaczęła wypływać i płynąc po ręce, skapywała na zimne kafelki. Stałam w kałuży krwi.<br />
- Co ty robisz ?!<br />
Podskoczyłam jak oparzona, gdy ktoś walnął w drzwi kabiny. Po głosie rozpoznałam Shikamaru.<br />
- Co chcesz ?<br />
- Przestań. Widzę krew. Przestań to robić.<br />
- Nie mogę.<br />
- Wystarczy, że otworzysz drzwi, a Ci pomogę. Tylko otwórz drzwi.<br />
Minęło 10 sekund. Słyszałam tylko nasze oddechy i dźwięk kapania, otworzyłam drzwi. Nara wpadła do kabiny i natychmiast wyrwał mi z ręki żyletkę przy okazji sam się kalecząc.<br />
- Co ty robisz ?<br />
- Teraz jest ważne, co ty robisz ! Musisz to zaprzestać, niszczysz samą siebie !<br />
- Wcale, że nie !<br />
Chłopak złapał nie za nadgarstek i pociągnął tak, że moja twarz znajdywała się bardzo blisko jego twarzy.<br />
- Skończ z tym. Proszę.<br />
Stałam chwilę nic nie mówiąc, po czym spojrzałam na jego rękę.<br />
- Trzeba ci zrobić opatrunek.<br />
- Mi? A co z tobą ? Masz więcej ran.<br />
- Nigdy nic z nimi nie robię.<br />
- I bardzo źle.<br />
- No dobra.<br />
- Shikamaru ? Temari ? Jesteście tutaj ? - odezwał się znajomy głos.<br />
- Tsunade-sama ? Tutaj.<br />
Za chwile staliśmy już we trójkę.<br />
- Trzeba jej zrobić opatrunek.<br />
- Jemu też !<br />
- Temari, nie krzycz tak.<br />
- Przepraszam.<br />
- Dobra. A teraz.... SHIKAMARU, KTO CI POZWOLIŁ WSTAĆ Z ŁÓŻKA ?! MIAŁEŚ LEŻEĆ, A TY WYBIEGŁEŚ !<br />
Hokage walnęła Nare w głowę.<br />
- A ty dziecko... przejdź razem z tym nieposłusznym do jego sali, tam przyjdę z opatrunkami.<br />
- Dobrze.<br />
Wzięłam Shika za rękę i pociągnęłam za sobą. Kątem oka ujrzałam, jak Tsunade podnosi żyletkę i wkłada do kieszeni uprzednio obmywając.<br />
<i>[Kankuro]</i><br />
Rozejrzałem się po pokoju.<br />
- Ciekawe czy ją powstrzyma.<br />
- O co w ogóle chodzi ? - spytał ojciec Nary.<br />
- Eh, Temari ma pewien rytuał. Odziedziczyła go po matce. Ona...<br />
W tym momencie do sali weszli Shikamaru i Temari.<br />
- Dzieci, wy macie krew na rękach !<br />
- Mamo, uspokój się.<br />
- Ale...<br />
- To moja wina.<br />
- Temari, dlaczego ty...?<br />
- Nie wiem. To koniec.gzbtchhttp://www.blogger.com/profile/07510231859434578874noreply@blogger.com4tag:blogger.com,1999:blog-8249936032233151732.post-48806081589185792622013-08-15T21:27:00.000+02:002013-08-15T21:27:29.521+02:00Część 8. Why didn't she tell me ? Shikatema.<i>[Ojciec Shikamaru]</i><br />
Pobiegłem szybko do miejsca wskazanego przez Kankuro. Już z oddali zauważyłem charakterystyczną, tak samą jak moja, fryzurę syna - wysoko zaczesaną kitkę. Dochodząc, zacząłem krzyczeć i opieprzać syna za to, że wziął zwój z pieczęcią.<br />
- Wiesz co by się stało, gdyby to wyciekł ? Gdyby dostało się w ręce wroga ?<br />
- Nie obchodzi mnie to zbytnio.<br />
- Ty mały...<br />
Nie dokończyłem, gdyż walnąłem syna, który plecaił na drzewo i walnął głową o wystającą grubą gałąź. Stracił przytomność, a z tyłu głowy sączyła się krew. Rana do szycia.<br />
- Co za diabeł.<br />
- Nie żyje ? - spytała Ino z oddali.<br />
- Przestań Ino, żyje. - uspokoił ją Chouji.<br />
- Mógłby pan trochę zastopować.<br />
- WY WIECIE CO ON ZROBIŁ ?<br />
- Noooo. - Ino podrapała się w tył głowy.<br />
- Dobra, stracił przytomność, przydałoby się go ocucić.<br />
Podszedłem do niego i zacząłem klepać po twarzy mówiąc jego imię.<br />
- Hej, obudź się chłopie.<br />
Robiłem to przez następne 10 minut na zmianę z młodymi chuninami, ale nie wybudził się. Przestraszyłem się lekko, ale nie dałem po sobie tego poznać.<br />
- Zabierzmy go do szpitala. - zaproponowała blondynka.<br />
Nie minęło nawet 20 minut, a chłopak leżał już na szpitalnym łóżku podłączony do tlenu z opatrzoną głową.. Leżał tak godzinę, po czym wybudził się.<br />
<i>[Shikamaru]</i><br />
Nie pamiętam niczego, poza tym, że dostałem od ojca. Następnie byłem już w szpitalu. Pomyślałem chwilę nic nie mówiąc i w milczeniu patrząc na ojca. Odtwarzałem sobie co się stało w ostatnich dniach. Las. Temari. Pieczęć. Cholera.<br />
- Czy ja jestem idiotą ?! - krzyknąłem. - Co ja zrobiłem ?! Przecież ją kocham ! Co ja mówiłem, co zrobiłem ?! Cholera błagam, żeby to był sen. Błagam !<br />
- Nie drzyj się tak.- powiedziała Tsunade równo z matką Shikamaru.<br />
- Ale...<br />
- Powiedziała, że nie chce cie widzieć.<br />
- Cholera. Jestem idiotą.<br />
- Shikamaru, to nie Twoja wina. - wtrąciła Tsunade. - To przez tę dziwną chakrę. Nie wiem jak, ale znalazła się w twoim ciele. To przez nią. Nie miałeś na to wpływu.<br />
- Ale czy ona to zrozumie ?<br />
- Ona ?<br />
- Temari.<br />
- Tego nie wiem.<br />
- Nie.<br />
- Shikamaru, przykro mi.<br />
<i>[Temari]</i><br />
Siedzimy. Jest chyba dobrze. Boże, jaka ja byłam głodna. Zjadłam 3 miski ramen. Teraz chyba jestem pełna. I chyba szczęśliwa.<br />
- Dzięki.<br />
- Nie ma sprawy.<br />
Kończyłam czwartą miskę w milczeniu. Kankuro się nie odezwał, a ja myślałam nad tym, co się stało. O całej tej sprawie z Shikamaru. Mimowolnie łzy napłynęły mi do oczu, by opaść po twarzy i skapnąć na ręce.<br />
- Braciszku. - powiedziałam płaczliwym głosem.<br />
- Co jest ? Dlaczego płaczesz ?<br />
- Ja go muszę zobaczyć. - ukryłam twarz w dłoniach. - Ja go nadal kocham.<br />
- Jesteś niemożliwa. Niedawno mówiłaś, że...<br />
- Wiem co mówiłam ! - weszłam mu w słowo. - Ale ja tak nie mogę. Muszę do niego iść.<br />
- To jak zjemy. Ale wiesz, że on powiedział...<br />
- Nie obchodzi mnie co powiedział. Idziemy.<br />
- Najpierw zjedz.<br />
- Dobra.<br />
Za 5 minut staliśmy już przed Ichiraku Ramen. Ruszyliśmy w stronę domu Shikamaru. Docierając Kankuro krzyknął: - Shikamaru, śmierdzący leniu, wychodź !<br />
Nagle minęli ich Ino i Chouji.<br />
- Hej, wiecie gdzie jest Shikamaru ?<br />
- Jeszcze nie słyszeliście ? Jest w szpitalu. - powiedziała Ino.<br />
- Co ? Dlaczego ?<br />
- Dostał od ojca i stracił przytomność. Na koniec wylądował właśnie tam.<br />
- Muszę natychmiast do niego iść.<br />
- Temari, ale on powiedział...<br />
- Co ?<br />
- Że cię nie potrzebuje.<br />
- Właśnie to próbowałem Ci powiedzieć. - wtrącił Kankuro.<br />
- Jak to ? Muszę to wyjaśnić. Muszę.<br />
- Jak chcesz to idź, my musimy lecieć, cześć.<br />
- Pa. - odpowiedział Kankuro.<br />
Ja ukryłam twarz w dłoniach, a Kankuro objął mnie ramieniem i przytulił. Po chwili ruszyliśmy do szpitala.<br />
10 minut później byliśmy przy recepcji.<br />
- Dzień dobry. My do Shikamaru Nary. - powiedział Kankuro.<br />
- Przykro mi, nie mogą go państwo odwiedzić.<br />
Nagle zauważyłam duże cycki. (HAHAHAHAHAHAHAHAHAH. dop. autora)<br />
- Wy do Shikamaru ? Chodźcie ze mną.<br />
Ruszyliśmy razem z Tsunade. Stanęłam przed pokojem, po czym z hukiem otworzyłam drzwi, podbiegłam do chłopaka i dałam mu z liścia w twarz.<br />
- Co ty sobie myślałeś, że mnie tam zostawiłeś ? Dlaczego to zrobiłeś ?<br />
- Temari, ja Ci wszystko wyjaśnię. A raczej nie. Nie umiem.<br />
- Chcesz się usprawiedliwić ? Niby jak ?!<br />
- Temari, to nie tak. - wtrącił jego ojciec.<br />
Rozpłakałam się.<br />
- To niby jak ? Shikamaru, ja cię nadal kocham. - opadłam na kolana.<br />
- Co ? Nadal... mnie kochasz ? Przecież mówiłaś, że nie chcesz mnie widzieć.<br />
- Ona jest niemożliwa. To tyle. - powiedział Kankuro.<br />
Tsunade wyjaśniła mi wszystko. Całą akcję z dziwną chakrą i jaki wpływ ona miała na chłopaka. Ucieszyłam się, że on tak nie myślał. Podbiegłem do niego i pocałowałam go. W usta. Wpiłam się w nie. Łzy szczęścia skapywały na pościel.<br />
- Kocham Cię, Temari.<br />
- Boże, przecież Shikamaru jest za młody na dziewczyny. - oznajmił Shikaku.<br />
- Kochanie, nie przesadzaj. - złagodziła go Yoshino.<br />
- Temari, masz wielkie szczęście. - dopowiedział Kankuro.<br />
Czy to koniec problemów ?gzbtchhttp://www.blogger.com/profile/07510231859434578874noreply@blogger.com6tag:blogger.com,1999:blog-8249936032233151732.post-23226382951787334932013-07-11T00:35:00.001+02:002013-07-19T15:57:33.600+02:00Część 7. Why didn't she tell me ? Shikatema.<div style="text-align: center;">
<b>Notkę dedykuje anonimowemu człowiekowi, który spytał się mnie na tumblr kiedy nowa notka. Pozdrawiam :D</b></div>
<div style="text-align: center;">
<b><br /></b></div>
<div style="text-align: center;">
<b>Pośpieszyłam się, bo piszecie, że chcecie. Miała być później, bo brak weny, ale cóż, coś jest :)</b></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
- Myślę, że chodzi o mnie. - Shikamaru uśmiechnął się wrednie.</div>
<div style="text-align: justify;">
- O ciebie ? - zdziwiła się Ino.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Jak mogłeś jej to zrobić ?!</div>
<div style="text-align: justify;">
- Komu ? - spytał Chouji</div>
<div style="text-align: justify;">
- Temari. - odparł spokojnie Nara.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Więc ona nie poszła do domu ?</div>
<div style="text-align: justify;">
- Nie. Nie mogła. Nie miała jak.</div>
<div style="text-align: justify;">
Podbiegłem do Shikamaru i łapiąc go za koszulkę przyciągnąłem do siebie.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Za co ?! - krzyknąłem mu w twarz.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Jedzie ci z gęby.</div>
<div style="text-align: justify;">
Wkurzyłem się jeszcze bardziej i przyłożyłem mu w twarz. On poleciał na drzewo, a ja krzyczałem dalej.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Dlaczego ją tam zostawiłeś ?! I na ile ?! Ile ona tam już siedzi ?!</div>
<div style="text-align: justify;">
- 9 dni. - powiedział wycierając strużkę krwi z ust.</div>
<div style="text-align: justify;">
- 9 dni ?! - krzyknąłem wkurzony.</div>
<div style="text-align: justify;">
Opuściłem głowę, po czym popatrzyłam na niego spode łba i rzuciłem na niego. Usiadłem na nim okrakiem i zacząłem bić go po twarzy. On się nawet nie bronił. Mogłem walić ile chciałem. On mi na to pozwalał.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Przestań ! - krzyknęła blondynka i złapała mnie za rękę, którą miałem walnąć bruneta. - Proszę. - dodała ciszej.</div>
<div style="text-align: justify;">
Przestałem i zszedłem z niego. Jego twarz była cała posiniaczona i poobijana. Krwawił. Ale mimo tego nadal się uśmiechał. Spojrzałem na swoje ręce. Były ubrudzone jego krwią.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Zdejmij tę pieczęć.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Co... jak się - odkaszlnął - nie zgodzę ?</div>
<div style="text-align: justify;">
- Wtedy obiję Ci mordę bardziej ! - już miałem się na niego rzucić, kiedy Chouji złapał mnie od tyłu.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Przestań Kankuro.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Więc niech zdejmie tę pieczęć !</div>
<div style="text-align: justify;">
- W sumie. Nie potrzebuję jej.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Myślałam, że ją kochasz. Przecież tak o niej mówiłeś. - oburzyła się Ino.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Nie potrzebuję jej.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Więc ją uwolnij.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Niech zdechnie.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Co to za pieczęć ?</div>
<div style="text-align: justify;">
Uśmiechnął się jeszcze szerzej. </div>
<div style="text-align: justify;">
- Zaraz, ostatnio coś mówiłeś o pieczęci Twojego klanu. - powiedziała Ino do Shikamaru.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Zamknij się ! - krzyknął brunet.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Trzeba ją uwolnić. - wrzasnęła blondynka.</div>
<div style="text-align: justify;">
- A jednak. - powiedziałem i pobiegłem do wioski.</div>
<div style="text-align: justify;">
<i>Wioska. [Kankuro]</i></div>
<div style="text-align: justify;">
Tym razem wiedziałem gdzie iść. Pobiegłem i ledwo co zatrzymując się przed budynkiem zacząłem walić w drzwi i krzyczeć, żeby mnie wpuścili.</div>
<div style="text-align: justify;">
- To ważna sprawa ! Błagam ! Szybko !</div>
<div style="text-align: justify;">
W drzwiach stanął wysoki mężczyzna.</div>
<div style="text-align: justify;">
- A, to znowu ty. Czego chcesz ?</div>
<div style="text-align: justify;">
Ojciec Shikamaru.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Mogę wejść ?</div>
<div style="text-align: justify;">
- Po co?</div>
<div style="text-align: justify;">
- Mam sprawę. Chodzi o tę pieczęć. Waszego klanu.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Wejdź.</div>
<div style="text-align: justify;">
Wykonałem polecenie i pokierowałem się do salonu, po czym oparłem się o ścianę. Rozmowę zaczął Nara.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Skąd o tym wiesz ?</div>
<div style="text-align: justify;">
- Ale...</div>
<div style="text-align: justify;">
- Jedyna pieczęć opracowana przez nasz klan jest zakazana.</div>
<div style="text-align: justify;">
- To ciekawe skąd pana syn o tym wie i umie jej używać.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Co ?</div>
<div style="text-align: justify;">
- No to. Potrzebuję pana pomocy. Temari nie poszła do domu. Została przypieczętowana w lesie. Przez tego gnoja.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Mówisz o moim synu ?</div>
<div style="text-align: justify;">
- Tak.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Masz rację, kawał gnoja. Nie lubię go. - Mężczyzna zaśmiał się.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Ale że jak ? - również się uśmiechnąłem.</div>
<div style="text-align: justify;">
- To jeszcze dzieciak. Choć nie powiem, że mądry.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Dobra, dobra. Pomoże mi pan. </div>
<div style="text-align: justify;">
- Jasne. Trzeba ją uwolnić. Tylko wezmę potrzebne rzeczy. Zaczekaj tu, zaraz przyjdę i wyruszamy.</div>
<div style="text-align: justify;">
<i>Las. [Temari]</i></div>
<div style="text-align: justify;">
Usłyszałam w oddali głos brata.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Hej, Temari !</div>
<div style="text-align: justify;">
- Tutaj jestem ! - odkrzyknęłam, by mógł pójść za moim głosem. </div>
<div style="text-align: justify;">
Po chwili zza krzaków wyłonił się Kankuro i ojciec Shikamaru.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Co pan tu robi ? </div>
<div style="text-align: justify;">
- Zdejmę pieczęć. Ten gówniarz w ogóle nie powinien jej znać.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Nareszcie jakaś pomoc. Dzięki braciszku. - westchnęłam.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Zrobiłem co musiałem.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Jasne.</div>
<div style="text-align: justify;">
Shikaku przygotował zwój.</div>
<div style="text-align: justify;">
- A to po co ?</div>
<div style="text-align: justify;">
- Będę musiał zapieczętować pieczęć.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Brzmi dziwnie.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Nie ważne. Zaczynam.</div>
<div style="text-align: justify;">
Nara wykonał kilka ruchów dłońmi, po czym położył rękę na moich. Następnie wykonał kolejne ruchy i zapieczętował technikę w zwoju, który za chwilę schował. Zaczął mnie odwiązywać. </div>
<div style="text-align: justify;">
- Dziękuję. - powiedziałam do mężczyzny po czym podbiegłam do Kankuro i przytuliłam go.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Co jest ?</div>
<div style="text-align: justify;">
- Jeść.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Ah, to chodź na ramen.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Oki ! - wykrzyknęłam uradowana.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Gdzie jest Shikamaru ?</div>
<div style="text-align: justify;">
Kankuro wytłumaczył Narze gdzie znajduje się jego syn.</div>
<div style="text-align: justify;">
- To ja się do niego przejdę.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Jest trochę poobijany.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Dzięki za informację.</div>
<div style="text-align: justify;">
Kankuro zaśmiał się.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Nie chcę go widzieć.</div>
<div style="text-align: justify;">
- I nie zobaczysz.</div>
<div style="text-align: justify;">
- I dobrze.</div>
<div style="text-align: justify;">
Po czym my ruszyliśmy do wioski, a ojciec do syna. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<b>Ta notka wyszła wyjątkowo beznadziejnie.</b></div>
gzbtchhttp://www.blogger.com/profile/07510231859434578874noreply@blogger.com4tag:blogger.com,1999:blog-8249936032233151732.post-35561582971091392212013-06-30T19:59:00.003+02:002013-06-30T19:59:34.166+02:00Część 6. Why didn't she tell me ? Shikatema.<div style="text-align: center;">
<i>W OGÓLE ZAPRASZAM GORĄCO. OBSERWOWAĆ MNIE. :) <a href="http://neur0leptyk.tumblr.com/" target="_blank">[LINK]</a> <----- KLIKNIJ !!!!!!!</i></div>
<i><br /></i>
<i>W lesie. [Temari]</i><br />
Minął tydzień, a Shikamaru jak nie poszedł po mnie, tak nie poszedł. Spędziłam bite 7 dni przywiązana do drzewa. Dobrze chociaż, że znaleźli się tak mili ludzie, co mnie napoili i nakarmili. Zginęłabym, gdyby nie oni. Ah, powinna być już w domu. Pewnie Gaara razem z Kankuro znów myślą, nie wracam, bo mi się nie chce. Znów tracę w ich oczach. Ale gdy tylko się uwolnię - szarpnęłam mocniej ręką, jednak bez skutku - to wszystko wytłumaczę. No tak, głupia technika. Zwykłym szarpaniem nic nie zrobię, a sama jej nie zdejmę.<br />
Minęły kolejne dwa dni, a ludzie musieli ruszać dalej w swoją podróż. Nie mogłam ich zatrzymywać. Jak to by wyglądało ?<br />
Wciąż miałam nadzieję, że ktoś po mnie przyjdzie. Wtedy złapię go i ostro tego pożałuje.<br />
<i>Poza wioską. [Shikamaru]</i><br />
- Jakie to wszystko upierdliwe.<br />
- Czekaj, coś ci się nie podoba ?!<br />
- Ino, spokojnie. - uspokajał ją Chouji.<br />
- Nie mówię, że mi się nie podoba. Tylko, że to jest upierdliwe.<br />
- Jesteśmy na pikniku ! Musi ci się podobać !<br />
- Co jest upierdliwe ? Tęsknisz za Temari ?<br />
- Tak, to chyba powód mojego podłego nastroju.<br />
Ino wyciągnęłam mnie i Choujiego na piknik. Poza granicami wioski. Na szczęście poszliśmy w zupełnie inną stronę niż znajduje się Temari. Co by było, gdyby się dowiedzieli. Co by było ? Ale po co się martwić na zapas. Poleżę, odpoczną, nikt mi nie przeszkodzi.<br />
- Heeeej, Shikamaru ! - usłyszałem krzyk w oddali.<br />
A jednak ktoś przeszkodził. Ledwo widziałem, gdyż słońce raziło mnie w twarz. Alę tę wymalowaną mordę poznam wszędzie. To Kankuro.<br />
- Witaj Kankuro. Dlaczego przeszkadzasz mi w odpoczywaniu ?<br />
- Zmierzam do waszej wioski. Wkurzony.<br />
- Dlaczego ?<br />
- Muszę iść. Cześć.<br />
I pobiegł bez dalszego słowa. Czyżby przybył by zabrać Temari ? Cholera.<br />
<i>Wioska. [Kankuro]</i><br />
Minąłem bramę wioski i od razu pognałem do siedziby Hokage. Wpadłem do budynku jak poparzony, po czym przewracając przy okazji jednego z ninja wbiegłem do gabinetu Hokage, w którym dopiero przystopowałem.<br />
- Witam Hokage-sama. - ukłoniłem się. - Przybyłem, by zabrać Temari do domu.<br />
- Witaj Kankuro. Temari ? Ale ona już odeszła. Nawet się nie odmeldowując. Powinniście nauczyć ją dyscypliny.<br />
- Ale ona nigdy o tym nie zapomina. - zamyśliłem się - Coś musiało się stać. Z kim ostatni raz była widziana ?<br />
- Chyba przez ten czas który spędziła w wiosce mieszkała u Shikamaru.<br />
- Gdzie on mieszka ?<br />
- Shizune cię zaprowadzi.<br />
- Tak jest.<br />
Wyszedłem z dziewczyną i pokierowaliśmy się do domu Nary. Po 5 minutach byliśmy na miejscu.<br />
- To tutaj. Zostawię Cię teraz.<br />
- OKI.<br />
Bruneta oddaliła się, a ja zapukałem. Po chwili w drzwiach pojawił się ojciec Shikamaru.<br />
- O co chodzi ? - spytał chłodno.<br />
- Kochanie, bądź trochę milszy. Kto przyszedł ? - usłyszałem z oddali.<br />
- Kankuro. Brat Temari. - powiedziałem szybko.<br />
- No tak. Takie dziwolągi to tylko w Sunie.<br />
- Wypraszam sobie.<br />
- Shikaku. - powiedziała kobieta, która odepchnęła męża w głąb domu. - Witam. Yoshino Nara. W czym mogę pomóc ? - mówiąc uśmiechała się ciepło.<br />
- Szukam mojej siostry.<br />
- To nie wróciła do domu ?<br />
- Nie.<br />
- Nie mam jej w wiosce. Prawdę mówiąc - zamyśliła się - nie widziałam jej już od chyba 9 dni.<br />
- No rozumiem. Gdzie ona jest ? - spytałem sam siebie.<br />
- Teraz to i ja się zastanawiam. Może wejdziesz ?<br />
- Nie, nie mogę. Muszę ją znaleźć. Do widzenia.<br />
- Do widzenia. I.. powodzenia.<br />
Oddaliłem się w głąb wioski i popytałam jeszcze kilku innych mieszkańców. Od każdego usłyszałem tę samą odpowiedź. Ona już odeszła z wioski.<br />
- Temari. Gdzie jesteś ? - mówiłam do siebie, kiedy to nagle zaczepili mnie jakieś dzieciaki.<br />
- A ja wiem, gdzie ona jest. - powiedział jeden z nich.<br />
- Co ?<br />
- Wiem, gdzie jest Twoja siostra.<br />
- No, no. - przytaknęli mu inni.<br />
- Niby gdzie ? I skąd możesz to wiedzieć ?<br />
- Na festiwalu usłyszałem przypadkiem, jak rozmawiała z Shikamaru. Poszła do Chmury.<br />
- Do Chmury ? Po co niby miałby tam iść ?<br />
- Nie wiem. Mówiła, że jakąś sprawę ma czy coś.<br />
- Hej, na pewno mnie nie kłamiesz ?<br />
- Na pewno. - przyłożył rękę do serca - Mówię co słyszałem.<br />
- Dobra, dzięki. Sprawdzę to.<br />
I szybko odszedłem. Biegłem. Minął bramy wioski i pognałem w stronę Chmury. Kręta ścieżka, potem las. No tak, las. Temari lubiła drzewa. Biegłem coraz szybciej. Coraz bardziej się martwiłem. O co chodziło ? Ona nie miała powodu, by iść do Chmury. Co się stało, że tak nagle zmieniła zdanie. Ona przecież tak nie jest.<br />
Minąłem wysokie drzewo, kiedy nagle coś dostrzegłem kątem oka. Muszę to sprawdzić. Szybko zawróciłem i pobiegłem w prawo. Ujrzałem średniej wielkości drzewo. Wyczuwałem czyjąś obecność. Znajomą chakrę. Spojrzałem i...<br />
- Temari ! - krzyknąłem na cały głos. - Co ty tu robisz ?!<br />
- Co ty tu robisz ?! - odkrzyknęła mi prosto w twarz.<br />
- Nie wracałaś przez 5 dni. Gaara kazał mi cię sprowadzić, ale nie sądziłem, że znajdę cię... - przyjrzałem jej się - przywiązaną do drzewa.<br />
- Shikamaru ! Znajdź go i przyprowadź ! To on mnie tu przywiązał i założył pieczęć ! Musi ją zdjąć ! Znajdź go !<br />
Nie czekając na resztę wyjaśnień krzyknąłem tylko - Zaraz wrócę. - I pobiegłem z powrotem do chłopaka.<br />
<i>[Temari]</i><br />
Boże. Dzięki Ci za troskliwych braci. Dzięki Ci, że Kankuro mnie znalazł. Jak tylko Shikamaru mnie uwolni, to go chyba zabiję.<br />
<i>Poza wioską. [Kankuro]</i><br />
- Tu jesteś ! - krzyknąłem groźnie !<br />
- Czego tak wrzeszczysz ?! - spytała Ino.<br />
- Zabiję cię chyba !<br />
- Kogo ? - Spytał przestraszony Chouji widząc furię Kankuro.<br />
- Myślę, że chodzi o mnie. - Shikamaru uśmiechnął się wrednie.gzbtchhttp://www.blogger.com/profile/07510231859434578874noreply@blogger.com4tag:blogger.com,1999:blog-8249936032233151732.post-2196230537277466322013-06-18T19:51:00.000+02:002013-06-18T19:51:20.859+02:00Część 5. Why didn't she tell me ? Shikatema.<div style="text-align: center;">
<b>WYLEWAM SIÓDME POTY, ŻEBY COŚ NAPISAĆ SENSOWNEGO, A I TAK WYCHODZI JEDNO WIELKIE GÓWNO, NIE SĄDZICIE ? CAŁKIEM NORMALNE.</b><br />
<b><br /></b>
<b>Teraz piszemy z pozycji Shikamaru :)</b></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
Obudziłem się, ale nie otworzyłem oczu. Bałem się. Wiedziałem, że jej tam nie będzie. Nie będzie leżeć obok, jak leżała jeszcze wczoraj wieczorem. Ale w końcu musiałem sięz tym pogodzić. Musiałem się przełamać. Podniosłem rękę i położyłem ją na macie obok. A raczej tylko myślałem, że to mata. Nadal miałem zamknięte oczy. Ścisnąłem. Miękkie. Ale co to jest ?<br />
- Shikamaru... co ty robisz ? - odezwał się znajomy głos.<br />
- Te-temari ? - otworzyłem oczy.<br />
- Co ty... robisz ?<br />
Popatrzyłem na nią. Jest piękna. Złociste włosy niesfornie wiły sięwokół twarzy, a zielone occzy głęboko wpatrywały się we mnie. Ścisnąłem rękę jeszcze raz, po czym popatrzyłem, co robię. Dotykam jej piersi. Boże, co ja robię ? Szybko zabrałem rękę.<br />
- Przepraszam.<br />
- Nie mówiłam, żebyś ją zabrał.<br />
- Ale i tak przepraszam.<br />
Zaśmiała się. Jej śmiech jest takie piękny. Nagle zrozumiałem, że ona nadal jest obok.<br />
- Przecież miało Cię nie być !<br />
- Nie chcesz mnie tu ?<br />
- Chcę !<br />
- Więc o co chodzi ?<br />
- No bo, mówiłaś, że chcesz odejść.<br />
- Wiem. Ale nie umiem.<br />
Popatrzyła się na mnie, a ja na nią. Nie wiedziałem co powiedzieć, więc tylko przeczesałem palcami jej włosy. Chciałem by nie odchodziła.<br />
- Zostanę, nie martw się.<br />
- Skąd wiedziałaś o czym myślę ?<br />
- Kobieca intuicja.<br />
- Jasne. Jesteś potworem.<br />
- Co ? - spytała śmiejąc się. - Nie.<br />
- Tak. - pocałowałem ją w czubek głowy, po czym spojrzałem w dół, na jej ręce. - Co to jest ?<br />
Dziewczyna szybko schowała rękę za siebie.<br />
- Pokaż mi to. - ująłem jej dłoń i odwróciłem wierzchem w dół. - Powiedz mi co to jest.<br />
Na jej ręce widniało kilka dość głębokich, świeżych ran.<br />
- Dlaczego to robisz ?<br />
- Co robię ? - Temari spuściła głowę.<br />
- Okaleczasz się. Kiedy to zrobiłaś ?<br />
- Przed samym wyjściem z wioski.<br />
- Dlaczego ?<br />
- I tak tego nie zrozumiesz.<br />
- Słuchaj. To nie jest rozwiązanie. Tylko się...<br />
- I tak nie zrozumiesz !<br />
Jeździłem palcami po jej ranach. Nie mogłem uwierzyć co ona robi ze swoim ciałem. I dlaczego to robi ?<br />
- Dlaczego krzywdzisz samą siebie ?<br />
- Zbyt dużo tłumaczenia.<br />
- Chcę to zrozumieć.<br />
Westchnęła. Jest dobrze, może zacznie opowiadać.<br />
- Krzywdzę samą siebie. Ale dlaczego ? Nie wiem. Zawsze tak było. Od dziecka. Matka też tak robiła. Stało się to moim codziennym rytuałem. Tyle, że zawsze robiłam to w górnej części bioder. Blizna na bliźnie.Co miesiąc chodziłam je usuwać. Ale każdą policzyłam i zapisałam. Będzie ich wszystkich tak z 17 tysięcy.<br />
- 17 tysięcy ?!<br />
- Tak.<br />
- Po co ?<br />
- Bo ja tak lubię.<br />
- Mówiłaś, że na biodrach zawsze. To czemu teraz poszła ręka.<br />
- Może chciałam się ukarać ? Inne miejsce nie wchodzi w skład rytuału.<br />
- Jesteś psychiczna !<br />
- Teraz straciłam wartość w Twoich oczach, prawda ?<br />
- To mi nie przeszkadza.<br />
- Bardzo śmieszne. Przecież wiem.<br />
- Co zamierzasz z tym zrobić?<br />
- Nic.<br />
- Musisz z tym coś zrobić !<br />
- Nic nie muszę.<br />
Przytuliłem ją.<br />
- Zrób to dla mnie. Przestań się krzywdzić.<br />
- Nic nie wiesz. Może już pójdę.<br />
Wstała, lecz zdołałem ją złapać za nadgarstek.<br />
- Nie idź. Mam dla Ciebie niespodziankę.<br />
- Jaką ?<br />
- Naszykuj się i wychodzimy.<br />
Po około pół godziny byli gotowi. Temari ubrana w kimono, Shikamaru w czarne spodni i koszulkę wyszli z pokojów do salonu.<br />
- Jeszcze bandana.<br />
- Po co ?<br />
- Zasłonimy Ci nią oczy.<br />
- No oki.<br />
Związałem jej bandanę na głowie zakrywając oczy, po czym sięgnąłem po linę, a następnie trzymając ją za rękę wyszliśmy z domu. Kierowaliśmy się do bram wioski, po czym przekroczyliśmy granice. Szliśmy piaszczystą drogą wprost do lasu.<br />
- Jesteśmy na miejscu ?<br />
- Tak.<br />
- Mogę zdjąć opaskę ?<br />
- Nie.<br />
Westchnęła.<br />
- Stań tutaj. - przesunąłem ją pod drzewo, po czym zacząłem przywiązywać ją do drzewa. Gdy obwiązałem jej pas i ręce wykonałem jutsu pieczętujące i przymocowałem ją do drzewa. Zdjąłem jej opaskę.<br />
- Co to ma znaczyć ?<br />
- Zostaniesz tutaj. - powiedziałem, po czym ruszyłem do domu śmiejąc się.<br />
- Co ? Wracaj !<br />
Dziewczyna nie mogła się ruszyć. Jutsu nie było proste do złamania.<br />
Temari spędziła resztę dnia i nocy w lesie.<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
Nie rozumiem swojej psychiki. </div>
<div style="text-align: center;">
Trochę nudne ale i dziwne. No nie ?</div>
<div style="text-align: center;">
Nie wierzę, że to publikuję. </div>
gzbtchhttp://www.blogger.com/profile/07510231859434578874noreply@blogger.com5tag:blogger.com,1999:blog-8249936032233151732.post-41688011710057972872013-06-10T22:46:00.000+02:002013-06-10T22:46:12.160+02:00Część 4. Why didn't she tell me ? Shikatema.<div style="text-align: justify;">
<span style="text-align: center;"><b>Jakieś takie dziwne, beznadziejne, o niczym nie mówiące. BEZSENSU.</b></span></div>
<br />
- Która godzina ? - spytał mnie chłopak.<br />
<div>
- Dziewiętnasta trzydzieści. Może wyjdziemy ?<br />
- Teraz ?<br />
- Tak. A czemu nie ? Twoja mama chyba nie będzie nas szpiegować, no a ojciec jest u Hokage. Nie sądzisz, że to idealna chwila ?<br />
Shikamaru podrapał się w głowę.<br />
- No nie wiem.<br />
- No chodź, będzie fajnie.<br />
- Ale chyba nie zamierzasz iść w tak krótkich spodenkach ? Jest już trochę zimno.<br />
- Nie martw się. Daj mi tylko 5 minut.<br />
- No ok. Czekam w kuchni.<br />
- Spoko.<br />
Poszłam do łazienki, a chłopak do matki.<br />
- Mamo? - szepnął.<br />
- Co takiego ?<br />
- Co robiłaś z tatą jak byliście młodzi ? I sami.<br />
- No wiesz.. rozmawialiśmy i takie tam...<br />
- A o czym ?<br />
- A po co Ci to wiedzieć ?<br />
- Idę.<br />
- No rozumiem.<br />
- Więc o czym rozmawialiście ?<br />
- O wszystkim i o niczym. Co ślina na język przyniosła. O przeszłości. Starałam się o nim jak najwięcej dowiedzieć.<br />
- Ale o co pytać ?<br />
- A co chcesz wiedzieć ?<br />
- Nie wiem.<br />
- No to kochany, co ja mam ci powiedzieć.<br />
- Ale..<br />
Nagle wpadłam do kuchni.<br />
- Przeszkodziłam w czymś ?<br />
- Nie.<br />
- To idziemy ?<br />
- T-tak.<br />
Poszłam pierwsza, lecz kątem oka dostrzegłam jak mama Shikamaru pokazuje mu uniesiony kciuk. Uśmiechnęłam się, po czym wyszliśmy na ulice.<br />
Oświetlona alejka roiła się od ludzi. Wszyscy chodzili z torbami pełnymi zakupów. Niektórzy jedli mochi.<br />
- Co tu się dzieje ?<br />
- Dzisiaj jest jarmark.<br />
- Aha.<br />
Ruszyliśmy do przodu wchodząc między ludzi.<br />
- Byłam na nim może dwa razy. Ino zawsze mnie wyciągała. Ja nie lubię takich rzeczy.<br />
- Źle ci tu ?<br />
- Nie tyle co źle, ale nie interesuje mnie to.<br />
- To pójdziemy stąd.<br />
- Nie musimy.<br />
- Pójdziemy.<br />
15 minut drogi i wyszliśmy poza terenu jarmarku. Nie odzywaliśmy się do siebie przez długi czas, aż nie przestało być to uciążliwe.<br />
- Więc...<br />
- Tak ?<br />
- Eeeeeee...<br />
- Nooo ?<br />
- Kiedy wyjeżdżasz ?<br />
- Już chcesz się mnie pozbyć.<br />
- To nie tak !<br />
- Jasne.<br />
- No ej.<br />
-Dobra, dobra. - zaśmiałam się. - Kiedy wyjeżdżam ? Za jakieś 2 dni.<br />
- Tak szybko ?<br />
- Dostałam tylko tydzień urlopu. A jeszcze muszę zdążyć wrócić.<br />
Shikamaru podszedł i pocałował mnie. Odwzajemniłam go delikatnie wsuwając swój język i łącząc się z jego.<br />
- A to za co ?<br />
- Nie wiem, tak sobie. - ruszył do przodu a ja podbiegłam do niego i złapałam za nadgarstek,<br />
- Hej, zawsze jest jakiś powód.<br />
- Za to, że jesteś.<br />
- Wymyśliłeś to na poczekaniu !<br />
- Wcale że nie ! - zaśmiał się.<br />
- I jeszcze się śmieje ! Idiota !<br />
Objął mnie w pasie. Oboje śmialiśmy się Jednak po chwili stanęłam i posmutniałam.<br />
- Ej, co jest ?<br />
- Nie widzisz tego ?!<br />
- Czego ?<br />
- Tego ! - pokazałam rękami ziemię, a on spojrzał się w dół.<br />
- No, trawa rośnie na środku ścieżki.<br />
- Nie ! Jak tak można ?!<br />
- Ale że o co ci chodzi ?<br />
- Zaraz wyjeżdżam, a my jak się zachowujemy.<br />
- Jak.. zakochani.<br />
- Nie będzie Cię to bolało ? Bo ja mam dość tego.<br />
- Mnie ?<br />
- Tego bólu !<br />
- Więc co zamierzasz ?<br />
- Wrócić chociażby zaraz. Nie mogę się tak w to zatapiać wiedząc, że to nie przeżyje próby czasu.</div>
gzbtchhttp://www.blogger.com/profile/07510231859434578874noreply@blogger.com4tag:blogger.com,1999:blog-8249936032233151732.post-67570866834186939322013-06-06T20:46:00.000+02:002013-06-06T20:46:41.778+02:00Część 3. Why didn't she tell me ? Shikatema.<div style="text-align: center;">
<b>PRZEPRASZAM. ALE BRAKUJE MI WENY. TO STRASZNIE. NIE WIEM CO PISAĆ.</b></div>
<br />
- Temari.<br />
- Tak... ?<br />
- Dziękuję.<br />
- Spoko. Powiedz jej.<br />
- Powiem.<br />
- No to na co czekasz. Idź i to zrób.<br />
- Potem.<br />
- Dlaczego ? Ja zaczekam.<br />
Nagle ktoś wszedł do salonu. Rodzice Shikamaru stanęli i patrzyli się na nastolatków.<br />
- Co wy tutaj robicie ? Miało was nie być.<br />
- Co wy robicie ?! - krzyknął Shikaku.<br />
- Kochanie, spokojnie. - powiedziała Yoshino.<br />
Szybko wstałam i cofnęłam się pod ścianę. Shikamaru wstał za mną i objął mnie ramieniem.<br />
- Nie zajmuj się się zaludnianiem wioski kiedy nas nie ma ! - krzyknął ojciec Shikamaru.<br />
- Ale my nic tego tamtego.<br />
- Ja już to znam !<br />
- Ja ją naprawdę lubię.<br />
- Co ? - spytałam zaskoczona.<br />
- Jeszcze raz zobaczę, że ją dotykasz, a pożałujesz tego !<br />
- Kochanie ! - Yoshino walnęła męża pięścią. - Ile Twój syn ma już lat ?<br />
- 17.<br />
- Ile ona ma lat ?<br />
- Nie wiem.<br />
- Ile masz lat, słoneczko ? - spytała mama Nary.<br />
- 19.<br />
- Widzisz ! To nie są takie małe dzieci ! Dlatego uspokój się.<br />
- Co ? 2 lata starsza od mojego syna ?<br />
- Shikaku ! Zamknij się.<br />
Ojciec Shikamaru wykonał pieczęć szczura, a następnie złapał mnie w swój cień.<br />
- Kagemane no Jutsu !<br />
Nie mogłam się ruszyć. Byłam sparaliżowana i bałam się. Shikaku podbiegł do mnie, złapał za szyję i przytwierdził do ściany.<br />
- Tato ! - krzyknął Shikamaru, a następnie rzucił się na ojca.<br />
Oboje upadli na podłogę i chwilę się szarpali. Ja w tym czasie odeszłam w kąt najdalej jak mogłam i obserwowałam sytuację.<br />
- Shikaku, zostaw swojego syna ! - krzyczała matka, lecz nie mogła nic zrobić. Dawno nie walczyła. Nawet nie miała czym.<br />
Shika odepchnął ojca, szybko wstał, złapał mnie za rękę i pociągnął za sobą do swojego pokoju.<br />
- Co to znaczyło, że mnie naprawdę lubisz ?<br />
- Nie teraz. Ojciec jest wściekły !<br />
- Żądam wyjaśnienia !<br />
- Wyjaśnienia ?! Chcesz wyjaśnień ?!<br />
Chłopak podszedł do mnie szybko, złapał moją twarz i pocałował mnie. Moje serce ponownie zabiło szybciej. Uległam. Odwzajemniłam pocałunek i poczułam, że chłopak strasznie się zdziwił. Po chwili odsunęliśmy się od siebie.<br />
- Naprawdę Cię lubię.<br />
- A co z pewną dziewczyną ?<br />
- Z nią ? Nic.<br />
- Ja jestem tą pewną dziewczyną ?<br />
- Może.<br />
- Żartujesz.<br />
Przytulił mnie. Jest kochany. Albo nie.. jednak jest idiotą.<br />
- Nie.<br />
- Jesteś idiotą.<br />
- Dzięki.<br />
Nagle do pokoju wszedł ojciec, a Shikamaru od razu mnie puścił i osłonił. Zaraz, ile od ma wzrostu. Musiał urosnąć. Jeszcze niedawno dzieliło nas 5 centymetrów. A teraz.. z 15.<br />
- Poradziłabym sobie sama.<br />
- No, właśnie widziałem parę chwil temu.<br />
- Nie czepiaj się.<br />
- Jakie to słodkie, mój drogi. Jesteś za młody.<br />
- Za młody na co ? Już się z jakąś inną dziewczyną nie mogę spotykać ?<br />
- Powinieneś się spotykać z Ino.<br />
- Ale ja nie lubię Ino tak jak myślisz.<br />
- A jak tej zrobisz dziecko ?<br />
- Nie zrobię jej żadnego dziecka.<br />
- Potem każe nam płacić alimenty, wiesz jak to jest.<br />
- Nawet jeżeli, to nie zostawię jej samej z dzieckiem.<br />
- Czyli chcesz jej zrobić to dziecko ?<br />
- Nie.<br />
Zaśmiałam się. Ta rozmowa była bardzo zabawna. Czułam, że mimo iż w niej nie uczestniczyłam to zbliżyła mnie do chłopaka.<br />
- Dlaczego się śmiejesz ? No nie będzie dzieciaka, nie martw się.<br />
- Dlaczego nie ? Wiesz co. - przytuliłam go od tyłu. - Też cię lubię.<br />
- Co ?<br />
- No.<br />
- Żartujesz.<br />
- Nie. Jesteś idiotą.<br />
- Mogę nim być.<br />
- Już jesteś.<br />
- Widzę, że nie wygram z wami, co ? - spytał Shikaku. - Rób co chcesz.<br />
Uśmiechnęłam się. Dostaliśmy oficjalne pozwolenie na spotkania. Ale i tak krępuje mnie obecność jego ojca.<br />
Shikamaru odwrócił się, złapał za biodra, nachylił się i wpił w moje usta. Objęłam go rękoma za szyję.<br />
- Koniec tych czułości w mojej obecności. - powiedział Shikaku.<br />
- Zazdrościsz ?<br />
- Ja ? Nigdy.<br />
- No pewnie.<br />
- Wątpisz ?<br />
- No.<br />
- Co za syn.<br />
Zaśmiałam się. Może jego ojciec wcale nie jest taki zły ?<br />
Nagle do pokoju weszła Yoshino.<br />
- A ja bym chciała wnuka... lub wnuczkę. I nie jakoś w odległym czasie a teraz.<br />
- Co ?! - krzyknęliśmy chórem.<br />
- Liczę na was. - matka Shikamaru puściła oczko, złapała Shikaku za rękaw i pociągnęła go za sobą do salonu.<br />
- Masz.. fajną matkę.<br />
- Ciii, nic nie mów.<br />
Nara zmierzwił moje włosy i pocałował w czoło.<br />
- Nareszcie poszli.<br />
- Ale dziecko wydaję się serio dobrym pomysłem.<br />
- Cicho siedź, Temari.<br />
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
TAK W OGÓLE ROZWALIŁ MNIE 316 ODCINEK NARUTO SHIPPUUDEN.</div>
<div style="text-align: center;">
A KONKRETNIEJ TA SCENA. ♥</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjpcwGJ7-w6cSyi_drAP5P7nd3AUUc5kI7hmIVJQFI3ASxa1U4sSy9nG3IlkL_vr8LVWIC_yE_OM8y8YVUAaIfQ9BwJ0xloGFphtF-C6ygniYVujGA_PBJIQlWqgaAJYPmlewLz3v7R2XY/s1600/Wyznanie+do+Tem+XD.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="225" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjpcwGJ7-w6cSyi_drAP5P7nd3AUUc5kI7hmIVJQFI3ASxa1U4sSy9nG3IlkL_vr8LVWIC_yE_OM8y8YVUAaIfQ9BwJ0xloGFphtF-C6ygniYVujGA_PBJIQlWqgaAJYPmlewLz3v7R2XY/s400/Wyznanie+do+Tem+XD.png" width="400" /></a></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
gzbtchhttp://www.blogger.com/profile/07510231859434578874noreply@blogger.com5tag:blogger.com,1999:blog-8249936032233151732.post-40789573393168498012013-06-02T12:41:00.000+02:002013-06-02T12:41:24.963+02:00Część 2. Why didn't she tell me ? Shikatema.Wstałam wcześnie rano. Obudziły mnie ptaki śpiewające swoje poranne pieśni. Usiadłam i nie wiedziałam co ze sobą zrobić. Rozejrzałam się po pokoju. Całkiem ładny. Pewnie mało używany. Westchnęłam. Chyba muszę iść do łazienki. Sięgnęłam ze swojej torby ręcznik, którym się owinęłam, czyste ubranie oraz szczotkę i kilka kosmetyków, po czym wyszłam z pokoju.<br />
Strasznie cicho. Czy Shikamaru jeszcze śpi ? No tak, co za leń. Ale gdzie jest łazienka ? Chyba będę musiała sprawdzić wszystkie pomieszczenia. No pięknie.<br />
Otwierałam powoli każde drzwi z nadzieją, że to właśnie w tym pokoju jest łazienka, lecz za każdym razem się zawiodłam. Zostały ostatnie drzwi. Ostrożnie podeszłam do nich. Przecież jeszcze nie znalazłam Shikamaru. Dotykam drzwi i powoli je przesuwam. Widok który ujrzałam nie zdziwił mnie zbytnio. Shikamaru leżący w futonie. I do tego śpi. Super. Trzeba go obudzić. Podchodzę i klękam obok niego. Łapię za ramię i lekko szarpię.<br />
- Obudź się leniu.<br />
- Co ? O boże. - przetarł twarz rękoma. - Co chcesz. I.. w co ty jesteś ubrana ? Mmmmm, podoba mi się.<br />
- Nie dość, że leń i głupek to jeszcze zboczeniec.<br />
Nie wytrzymałam i zamachnęłam się, by walnąć go w twarz, a ten niestety złapał moją rękę.<br />
- Pamiętaj, że jestem silniejszy.<br />
- To groźba ?<br />
- Możesz to tak nazwać.<br />
- Dobra. A teraz puść mnie.<br />
- Nie.<br />
- Puść.<br />
Puścił, a ja rozmasowałam nadgarstek.<br />
- Czego chcesz ?<br />
- Gdzie jest łazienka ?<br />
- Czyli że muszę wstać.<br />
- Wystarczy, że mi powiesz.<br />
- W salonie jest przejście.<br />
- Niby gdzie ?<br />
- No właśnie. Muszę wstać. Jakie to upierdliwe.<br />
No i wstał. Zaraz. Czy on jest w samych bokserkach ? Wpatrzona w niego jak w obrazek nadal klęczałam.<br />
- Co się tak patrzysz ?<br />
- Co ? A, nie. Ej, może się ubierz.<br />
- Po co ? Zaraz idę spać.<br />
Westchnęłam, po czym wstałam i ruszyłam za nim. Doszliśmy do końca salonu, a on złapał ścianę i przesunął. A więc to nie ściana tylko drzwi.<br />
- Tajna łazienka ?<br />
- Po prostu schowana, masz coś do tego ?<br />
- Nie, nic.<br />
Weszłam do łazienki i zasunęłam drzwi, po czym oparłam się o nie. Boże, jakie on ma ciało. Piękne, umięśnione ciało. Dobra, koniec wychwalania jego cudownego ciała. Muszę się ogarnąć.<br />
Wyszłam pod prysznic i zmoczyłam swoje ciało i włosy. Nałożyłam płyn do mycia i delikatnie umyłam się.<br />
Wychodząc nałożyłam ręcznik na wilgotne włosy oraz obłożyłam się nim, by się za chwilę wytrzeć. Gdy wykonałam tę czynność, ubrałam się w krótkie czarne spodenki spod których wystawała siateczka oraz przylegającą do ciała bluzkę z dekoltem. Skoro nie mam żadnej misji, mogę trochę poleniuchować.<br />
Wyciągnęłam kosmetyki. Nałożyłam na czoło, nos, podbródek oraz pod oczami krem rozświetlający, a następnie wytuszowałam rzęsy. Sięgnęłam szczotkę i rozczesałam swoje wilgotne włosy. Postanowiłam ich dzisiaj nie wiązać, niech odpoczną.<br />
Zebrałam wszystkie swoje rzeczy i wyszłam z łazienki. O dziwo Shikamaru stał przed nią.<br />
- Miałeś pójść spać.<br />
- Wiem, ale nie daj.. - chłopak podniósł głowę. - ładnie wyglądasz.<br />
Zarumieniłam się, a on to dostrzegł i się uśmiechnął. Chciałam przejść, lecz on złapał mnie za nadgarstek.<br />
- Poczekaj.<br />
Przysunął się i przytulił mnie. O boże, jest tak blisko. Ale co on zrobił. Jak to możliwe, że mnie przytulił ?<br />
- C-Co ty robisz ?<br />
- Przepraszam. - szybko mnie puścił.<br />
- Co to miało być ?<br />
- Nic. Ah, idę. Jakie to upierdliwe. - i poszedł do swojego pokoju.<br />
Co ? Hej. Moje serce mocniej bije. Ale dlaczego on to zrobił ? Muszę się go spytać.<br />
Poszłam do swojego pokoju, by odłożyć rzeczy, a następnie udałam się do pokoju Nary.<br />
- Mogę ?<br />
- T-tak.<br />
Ostrożnie weszłam do środka, podeszłam do chłopaka i usiadłam na przeciwko niego.<br />
- Jej, ubrałeś się. Ale i tak do połowy.<br />
- Problem ? - uśmiechnął się.<br />
- Nie. - odwzajemniłam uśmiech.<br />
- Więc.. dlaczego mnie przytuliłeś. ?<br />
- Tak wyszło.<br />
- Ahaa. No, ale.. coś się stało ?<br />
- Nie.<br />
- A dlaczego zaprosiłeś mnie do siebie do domu ?<br />
- Nie wiem. - odwrócił głowę. - Nie pytaj o takie rzeczy.<br />
- Ale nie bulwersuj się.<br />
- No.. a ty dlaczego przyszłaś do Liścia ?<br />
- Wakacje. Uciekłam od papierkowej roboty.<br />
Chłopak zaśmiał się.<br />
- No co ? - również się śmiałam.<br />
Było dobrze. Śmiałam się przy nim.<br />
- Boże, jakie urocze dołeczki.<br />
- Ej. - zakryłam poliki dłońmi nadal się śmiejąc. - Nie są urocze.<br />
- Są.<br />
- Bardzo zabawne.<br />
- Słodka jesteś.<br />
- Co ?<br />
- Nic.<br />
- Ej, słyszałam.<br />
- No to co się pytasz.<br />
- Powtórz to.<br />
- S-Słodka jesteś.<br />
- Dzięki.<br />
Przysunęłam się i pocałowałam go w policzek, a on wzdrygnął się.<br />
- Nie spodziewałem się.<br />
- Ja też nie.<br />
Nagle zaburczało mi w brzuchu.<br />
- Przepraszam.<br />
- Nie ma co, chodź, zrobię śniadanie.<br />
Wstaliśmy i poszliśmy do kuchni. Shikamaru zaczął przygotowywać śniadanie.<br />
- Pomóc Ci ?<br />
- Nie trzeba.<br />
Zaśmiałam się.<br />
- Co Cię tak bawi ?<br />
- Przyszedłeś kiedyś z dziewczyną i poszliście razem spać, że Twój ojciec wczoraj Cię upomniał ?<br />
- Nie. - podrapał się w głowę.<br />
- To niby co ?<br />
- Nie wiem.<br />
- Jesteś pierwsza.<br />
- Pierwsza w czym ?<br />
- Jesteś pierwszą dziewczyną, która nocuje w moim domu.<br />
- Nie wiedziałam.<br />
Popatrzyłam się na niego.<br />
- Wiesz co... - podeszłam do chłopaka i ściągnęłam mu z włosów gumkę. - Rozpuść te włosy.<br />
- Dlaczego.<br />
- Tak ci ładniej.<br />
- Sp-spoko.<br />
- Gdzie masz fajki ?<br />
- Chcesz mi je zabrać ?<br />
- Chcę zapalić.<br />
- Ty palisz.<br />
- Zdarza się. Nawet. Często. Codziennie.<br />
Shikamaru wyjął z kieszeni spodni paczkę i podał mi ją. W paczce była również zapalniczka. Wyjęłam jednego szluga i zapaliłam go, po czym oddałam papierosy chłopakowi.<br />
- Ojciec lub matka mówią coś na to, że palisz ?<br />
- Czepiają się tylko gdy palę przy nich. Więc staram się to ograniczać w ich pobliżu.<br />
- Spoko.<br />
Powiedziałam i zaciągnęłam się.<br />
10 minut później śniadanie było gotowe. Zjedliśmy. Po śniadaniu Shikamaru walnął się na kanapę i rozłożył na niej zajmując całą.<br />
- A ja to co ?<br />
- Chodź tutaj. - wskazał aby położyła się obok niego.<br />
- No nie wiem.<br />
- No chodź. Chcę się o coś spytać.<br />
- A o co ?<br />
- Powiem, jak się położysz.<br />
Podeszłam i zrobiłam jak on mówił. Po chwili leżeliśmy obok siebie bardzo blisko. Słyszałam jego bicie serca. Czyżby biło tak mocno jak moje ?<br />
- To o co chcesz się spytać ?<br />
- Właściwie potrzebuję rady. Jest pewna dziewczyna.<br />
- Szkoda, że nie chłopak.<br />
- Nie jestem gejem.<br />
- Zapunktowałbyś, gdybyś nim był.<br />
- Nie ważne. Więc jest dziewczyna, która mi się podoba. Ale ona o tym nie wie. Nie wiem czy powinienem jej o tym powiedzieć, bo nie znam jej zbyt długo.<br />
- Wal prosto z mostu. Nic się stracisz.<br />
- Naprawdę ?<br />
- Tak.<br />
- Temari.<br />
- Tak... ?gzbtchhttp://www.blogger.com/profile/07510231859434578874noreply@blogger.com3