Takie tam do szkoły . XD
Na co dzień w niewielkim miasteczku Amestris panowała bardzo spokojna i miła atmosfera. Mieszkańcy żyli w zgodzie, a ich stosunki nie były niższe, niż znajomość ‘po sąsiedzku’. Budynki wybudowane ich własnymi rękami robiły duże wrażenie swoją starannością i wytrzymałością. Było to bardzo przydatne podczas burz i wichur; bezbronna rodzina miała schron na każdą porę dnia i nocy. Wszyscy zawdzięczają to panu Urey’owi Rockbell’owi, który pomógł każdemu jak tylko mógł, gdy sam miał własne problemy na głowie i rodzinę składającą się z kochającej żony i posłusznej nastoletniej córki na utrzymaniu. Dość obszerna szopa znajdowała się kilometr od domu mężczyzny. Wypełniona była przeróżnymi narzędziami do pracy w polu lub na polowaniach zaczynając od każdego rodzaju noży, poprzez kosy kończąc na pługach używanym do koszenia obfitych w zboże pól. Księżyc świecił tak jasno tak, że mimo środka nocy wszystko dało się dość wyraziście zobaczyć. Pośrodku budynku leżał skulony w kłębek na wpół żyw