Posty

Wyświetlanie postów z listopad, 2012

Tam tarata tam no.

Przechadzał się po długich korytarzach ich wspólnego, lecz dość dziwnego, urządzonego w stylu wiktoriańskim domu. Nie widział jej cały dzień, ale miał nadzieję, że nie zrobiła znów niczego głupiego. Przez uchylone okno wdarły się liście przywiane przez letni wiatr, który oboje z Flare tak dobrze wspominali. Na zegarze wybiła godzina wczesnego wieczoru, a Gilbert nadal nie wiedział, gdzie ona się podziewa. Jego uwagę przykuło jednak światło wydobywające się z łazienki, którą często zajmowała jego córka, Talho. Zwyczajem dziewczyny był cichy pomruk, lub szeptanie piosenek jej ulubionych zespołów; w ostatnim tygodniu w jej słuchawkach rozbrzmiewał dźwięk jednego z utworów Hollywood Undead zatytułowany Pain. Tego wieczoru jednak dało się usłyszeć jedynie bicie własnego serca; w domu nastała grobowa cisza. Nie zastanawiając się nad niczym, facet podszedł spokojnie do drzwi, po czym zapukał, uprzednio przystawiając ucho do drzwi z marnym rezultatem. - Talho. Talho, jesteś tam ? - nawoływa