A - mou dou shiyou, honjitsu mo mata migoto ni gyakusouchuu.

 Uwaga. ;)
Dodałam w tym opowiadaniu coś nowego. Nie wiem czy wam się spodoba, ale trudno. ;D
Miłego czytania. = 3


- Co ? To niemożliwe. Przecież on. Temari już wie ?
- Jeszcze nie. Nikt nie miał odwagi jej powiedzieć.
- Shikamru. Ty to zrobisz.
- Ano...
- Nie masz nic do gadania. !
Stało się. Taki jest los ninja. Kankurō musiał zginąć. Takie było jego przeznaczenie. Nikt nie spodziewał się takiej informacji z samego rana. A na pewno nie spodziewano się, że przekażą ją Konohamaru, Moegi i Udon. Kotetsu przybył razem z nimi. Oczywiście, była to kłopotliwa sprawa, w którą wmieszał się Shika. Było to dla niego zbyt upierdliwe. W gabinecie Tsunade - sama zrobiło się tłoczno.
- Kotetsu ! Przyprowadź Temari. Ona musi się dowiedzieć.
- Hai*.
I zniknął.
- Boje się jej reakcji. - Tsunade zrobiła wielkie oczy.
- Wszystko będzie dobrze, choć sam w to nie wierze. 
Minęło ledwo 10 minut, a w drzwiach ukazała się Temari.
- Hokage - sama. Coś się stało ?
- Shikamaru. Mów.
- Temari, ano... kuso*. !
- Co jest ? - Dziewczyna była strasznie zniecierpliwiona.
- Kankurō, on... . Taki był jego los.
Koniec. Stało się. W tej chwili do gabinetu wparowała Sakura. Wyczuła, że Tem już wie. Teraz pozostało czekać na jej reakcje. Jedna, wielka, głęboka cisza. Dziewczyna trzęsła się. Spuściła głowę. Nie mogła tego znieść. Powstrzymywała się. Chciała zrobić kilka rzeczy na raz. Przecież nie pokaże prawdziwej twarzy. nie przed nimi.
- Temari, przestań się powstrzymywać. ! - Sakura nie wytrzymała. - Wiem, że powstrzymujesz łzy. Powstrzymujesz całą złość, cały smutek. Wszystkie uczucia. Całą miłość do niego. !
Czy Sakura trafiła w czuł punkt. Temari wzdrygnęła się. Jej oczy zrobiły się szerokie. Nawet za bardzo.
- Sakura, urusai*. !
- Nie. ! Nie powstrzymuj się. Łzy to naturalne emocje. Tak samo jak miłość do kogoś. Wiem, że chcesz rozpłakać się. Wiem, że chcesz go przytulić. Wiem, że jest Ci ciężko. DLATEGO WYDUŚ Z SIEBIE TE EMOCJE !
- ... .
No i się stało. Cały gabinet wypełnił się odgłosami łkania, płaczu, szlochu. Wręcz wielkiego cierpienia. Nie da się go opisać słowami. Temari upadła na kolana. Szloch był coraz głośniejszy. Nikt nie spodziewał się takiej reakcji.
- Nadal się ukrywasz. ! Wyjdź z uczuciami. ! - Sakura jest wściekła. Wściekła na samą siebie. To ona doprowadziła ją do takiego stanu. Teraz jest jej przykro.
Ale to co teraz się stało. Nikt nie spodziewał się. Temari byłą wrażliwa. I to nawet bardzo. W jednej chwili siedziała na podłodze, a w drugiej biegła w stronę Shikamaru. Łzy spływały jej po całej twarzy. Ale to nic. Byłą szczęśliwa. Czuła jego ciepło. Jego skórę na swojej. Czułą jak obejmują ją swoimi ramionami. Czuła się potrzebna. Shikamaru delikatnie głaskał ją po głowie. Uspokoiła się.
- Co Ty robisz ?! Nagle stałaś się wrażliwa? Co ?
- Ka-Kazekage - sama. - Tsunade stała zdziwiona. Dziwiło ją, że się pojawił z taką nienawiścią w oczach.
- Gaara. ! - Tem nie wiedziała co się dzieje z Gaarą. Był... inny.
- Muahahahahahahah. ![Demoniczny śmiech Gaary. ;D] To koniec. Wasz koniec.
Huk. Czy to.. ? Tak. To były Bijū. I wszystkie z wielką zawziętością niszczyły wioskę.
- Kurama dzisiaj będzie moja. A Veridne [Uwaga ! Wymysł autora. ;D] mam pod nosem ! Hahahahahah. ! [Kolejny demoniczny śmiech Gaary.]
- Verdine ?
- Hahahaha. Nigdy nie słyszeliście o jedenastoogoniastym, co ?
- Jedenastoogoniastym ? - Tsunade była przerażona. Nie wiedziała, o czym on mówi.
- Jedenastoogoniasty istnieje. ! I ma swojego Jinchūriki, prawda siostrzyczko ?
Nie odpowiedziała. Nawet nie wiadomo czy jeszcze żyła. Son Gokū zmiótł z powierzchni ziemi każdy budynek w wiosce. Nie pomijając tego, w którym Gaara miał pod nosem Bijū. Dziewczyna nie miała wyjścia. Cieszy się, że umie kontrolować demona. Musi wejść do walki. Verdine jest większym demonem od jego poprzedników. Ogromny, masywny czarny... nie wiadomo co to było. Przypominało lwa, połączonego z wilkiem. Jedenaście włochatych ogonów wiło się na prawo i lewo. Wszyscy się odsunęli. To było walka między bestiami. Gaara nie wytrzymał. Nadal był jinchūrikim Shukaku.
- Jak to możliwe ? Co się dzieje ? Czy to jedenastoogoniasty ? Kim on jest ? - pytania wokół ludzi wywoływały panikę. Nie pozostawało im tylko patrzeć i czekać na rozwinięcie.
Kolejny ryk. Trzęsienie ziemi? Nie.. Zaczęła się walka. Krew się lała. Brakuję tylko Kuramy !
- Gdzie jest Naruto ?! - To pytanie wypowiadał każdy bardziej do samego siebie, niż do ludzi wokół. Dostali polecenia się nie wtrącać. Nie wątpili w siłę Verdiny. Uratuję wioskę.
- Będzie dobrze. Wierzę w Ciebie , Temari. - Shikamaru wypowiadał te słowa prawie co 5 minut. Jednak każdy widział że był strasznie zdenerwowany.
Kłąb dymu uniósł się nad wioską. Dym i chakra. Bariera. Nawet Byakugan nie mógł nic dostrzec.
Czy to był koniec walki ? Wszystko ucichło. Dym opadał stopniowo. W momencie całkowitego zniknienia, ich oczom ukazał się widok gorszy od czegokolwiek innego. Kurama i Verdine.
- Co ? Dlaczego Naruto.. ?
- Może to nie Naruto. - wypowiedź Hinaty przerwał Kakashi. - Może to... dziewięcioogoniasty.
Nie dało się wyłapać ani jednego słowa z rozmów ludzi. Wszyscy mówili głośno i chaotycznie.
Wszyscy ucichli na słowa wypowiedziane przez Bijū.
- Kurama ! Dlaczego ?! Dlaczego chcesz zniszczyć wioskę ?! Gdzie jest Gaara ?! Co jest ?
- Ty nic nie rozumiesz. Naruto nie ma. Gaary nie ma. Dlaczego miałbym ich oszczędzać ?
-Za-zabiłeś ich ! - Mimo ran, bez przemyślanego planu Temari ruszyła prosto na Kurame. Wydawałoby się że ma nad nim przewagę. Przez chwilę. Co chwila Kurama była na górze, co chwila na dole. Turlali się ze zbocza góry.
- Kuso ! Ona się zabiję ! Zabije się ! - Shikamaru strasznie krzyczał gotów do pościgu za nimi. W ostatniej chwili jego ojciec go powstrzymał.
- Dlaczego idziesz na pewną śmierć ?
Zero odpowiedzi. Shikaku kontynuował.
- Myśl trzeźwo. Możesz jej tylko zaszkodzić. Będzie musiała z nim walczyć jednocześnie broniąc Ciebie. Pomożesz jej, zostając tutaj, z daleko od niebezpieczeństwa.
Lądowanie nie było za miłe. Zwłaszcza, że to Kurama była na górze. Przyciskała coraz to mniejszego Verdine do ziemi.
- Tracisz chakre, co ? Nie pokonasz mnie. Nie masz wprawy w kontrolowaniu bestii. Nie uda Ci się cały czas być w postaci demona. Przegrałaś. !
- Urusai* ! - Traciła pewność w głosie. Traciła chakre. Traciła szanse na wygraną.
Koniec chakry. Ostatnie starcie. Kurama vs Temari. Dziewczyna nie miała siły nawet wstać. Leżała bezwładnie przed Lisem.
- Ten dzień zakończy Twoje beznadziejne życie.
- N-nie. - Na wpół żywa dziewczyna starała się protestować. Bezskutecznie. Ostatnie co widziała, to wielka łapa lecąca prosto na nią. Mord. To była główna część tego dnia. Dnia śmierci wielu ludzi, bestii, dusz. Niczego nie świadomi ludzie czekali na powrót Temari. Czekali tak do końca swoich dni. Kurama skończył istnienie wszystkich. Verdine nie żyję.
Kurama cieszył się sam do siebie.
Żył świadomością, że to nie koniec zabawy.

* Kuso - Cholera
* Urusai - Zamknij się
* Tłumaczenie tytułu : Aa co mam teraz robić, dzisiaj znów błyskotliwie biegnę w złym kierunku.


Kazekage.






Komentarze

  1. xChibiUchiha9.02.2012, 21:59

    Mówiłam... piękne. :*
    Podobał mi sie ten moment z Temari i Shikamaru. <3
    Wszystko układa sie w jednolitą całość. <3

    OdpowiedzUsuń
  2. xChibiUchiha10.02.2012, 15:26

    Nie ma sprawy. ! :*

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Część 20. Why didn't she tell me ? Shikatema.

Część 10. Why didn't she tell me ? Shikatema.

Część 3. Why didn't she tell me ? Shikatema.