Soraski, że tak późno. Też mnie to martwi, ale święta, rozleniwiłam się. Strasznie. Nawwet anime nie oglądam. Ale słucham w kółko jednej piosenki. Zakochałam się w tym . [Gaara] Wyszedłem z domu i uliczkami wioski pobiegłem do Konohy. Każdy się oglądał za biegnącym Kazekage. Chciałem jak najszybciej się przy niej znaleźć. Niedługo potem znalazłem się przy szpitalu, ciężko dyszałem. Odkąd stałem się Kazekage moje kondycja spadła. Podszedłem szybko do recepcji, a kobieta za ladą zdziwiła się na moją wizytę. Od razu spytałem o Matsuri. Kobieta wyjaśniła mi dokładnie w którym jest pokoju. Podziękowałem i poszedłem dalej. Docierając do pokoju zauważyłem lekarza. Bez wahania spytałem o Matsuri. Tak, to był jej lekarz prowadzący. Powiedział, że dziewczyna ma teraz operację. Zaraz się ona skończy i przewiozą ją na OIOM. Czekałem. [Kankuro] Noga mi zdrętwiała. Nie mogę powiedzieć, że Temari jest ciężka, ale siedzi u mnie na kolanach już drugą godzinę. Niedawno zasnęła. Postanowiłem wykor
POZDRO ZE SZPITALA JESZCZE 8))))))) NOTKĘ DEDYKUJĘ UŻYTKOWNIKOWI O NAZWIE CZAREK POZDRAWIAM. [Shikamaru] - Jaki koniec ? Tem, o czym ty mówisz ? - spytał przerażony Kankuro. - Nie wiem. - dziewczyna podniosła głowę. - Nie wiem o co chodzi. Dziewczyna trzęsła się. Kankuro podszedł do niej i ją przytulił. - Pobrudzisz się krwią. - powiedziała. - Nie ważne, mała. - Jestem od Ciebie starsza, nie zapominaj. - Siedź cicho. Temari podniosła lekko ręce, zawahała się, po czym również przytuliła brata. Stałem tam obok rodzeństwa. Zastanawiałem się jak pomóc Temari. Wiedziałem, że ona musi z tym skończyć. Trzeba było jej tylko pomóc. - Przepraszam, ale... - Yoshino zaczęła szeptać - Shikamaru, podejdź tu na chwilę. Wykonałem polecenie matki. - Dlaczego leci ci krew z rany ? - Co to za rana, ledwo draśnięcie. - Ale skąd to masz ? - Żyletka. Ciągle szeptaliśmy. - Jaka żyletka ? - No bo... Temari ma pewien rytuał. Po matce. - To wiem. - Polega on na okaleczaniu swojego ciała.
PRZEPRASZAM. ALE BRAKUJE MI WENY. TO STRASZNIE. NIE WIEM CO PISAĆ. - Temari. - Tak... ? - Dziękuję. - Spoko. Powiedz jej. - Powiem. - No to na co czekasz. Idź i to zrób. - Potem. - Dlaczego ? Ja zaczekam. Nagle ktoś wszedł do salonu. Rodzice Shikamaru stanęli i patrzyli się na nastolatków. - Co wy tutaj robicie ? Miało was nie być. - Co wy robicie ?! - krzyknął Shikaku. - Kochanie, spokojnie. - powiedziała Yoshino. Szybko wstałam i cofnęłam się pod ścianę. Shikamaru wstał za mną i objął mnie ramieniem. - Nie zajmuj się się zaludnianiem wioski kiedy nas nie ma ! - krzyknął ojciec Shikamaru. - Ale my nic tego tamtego. - Ja już to znam ! - Ja ją naprawdę lubię. - Co ? - spytałam zaskoczona. - Jeszcze raz zobaczę, że ją dotykasz, a pożałujesz tego ! - Kochanie ! - Yoshino walnęła męża pięścią. - Ile Twój syn ma już lat ? - 17. - Ile ona ma lat ? - Nie wiem. - Ile masz lat, słoneczko ? - spytała mama Nary. - 19. - Widzisz ! To nie są takie małe dzieci ! Dlatego u
Komentarze
Prześlij komentarz