Część 6. Shikatema, ha.
PISANE W PSYCHIATRYKU.
PRZY TEKŚCIE POMAGAŁA 'UGH'
- Już 11, gdzie na jest ?
- Zaraz przyjdzie.
Nagle w domu rozbrzmiał dźwięk pukania do drzwi.
- Idę! - krzyknęła blondynka , otworzyła drzwi, a jej oczom ukazała się Shizune. - Shizune-san, co tutaj robisz ?
- Przyprowadziłam ją. - wskazała na roztrzęsioną Temari.
- Temari! - krzyknęła Yamanaka, po czym rzuciła się koleżance na szyję, a ta się zachwiała.
- Nie mogę im powiedzieć, nie mogę im powiedzieć, nie mogę im powiedzieć. - szeptała.
- Shikamaru, chodź tutaj ! - Ino krzyknęła w głąb domu.
- Proszę, niech Tamayo nie widzi mnie ugh ugh w takim stanie. - powiedziała, po czym ledwo przytomna opadła w ramiona chłopaka, który przybiegł na czas.
- Jestem, co jest ? - powiedział podniesionym głosem.
- Mama ? - Tamayo weszła do salonu.
- Tamayo, nie idź tu ! - rozkazała blondynka. - Spotkasz się z mamą, ale w tej chwili ona nie może, potem. - podeszła do dziewczyny i zabrała ją do pokoju.
- Co jej jest ? - spytał zdziwiony Shikamaru.
- Lepiej będzie, jeśli sam z nią porozmawiasz. Ja już muszę iść. Opiekuj się nią. Cześć.
I poszła.
- Dobra, potem powiesz mi o co chodzi. Chodź do domu.
- N-ugh-nie.
- Tak.
Shikamaru podniósł dziewczynę i wniósł do domu. Położył ją na łóżku, po czym spojrzał na otwierające się drzwi. Wyłoniła się z nich roześmiana Tamayo, a za nią Ino.
- Przepraszam. - szepnęła blondynka w progu.
- Mama ! - zawołała uradowana dziewczynka, a następnie rzuciła się Temari na szyję, a ta ją przytuliła.
- Przepraszam Tamayo. - wyszeptała, a łzy poleciały jej strumieniami. - Wróciłam.
- Witaj w domu. - odpowiedziała jej cała trójka.
Słysząc to ukryła twarz w pościeli i zaczęła bardziej płakać, co chwila kaszląc.
- Ino.. - szepnął Shikamaru.
- Wiem. Chodź Tamayo. - wyszła z dzieckiem.
- Hej, Temari.
- Zostaw mnie.
- Ale....
-Zostaw...
- Słuchaj.
- Zostaw mnie !
Nara wstał posłusznie i przeszedł do drzwi. Chwytając za klamkę usłyszał głos dziewczyny.
- Nie. Wróć.
Chłopak nie drgnął.
- Shikamaru ?
Nadal nic.
- Shi-Shikamaru ?
Ta sama reakcja. Dziewczyna ponownie zawyła.
- Shikamaru, błagam !
Nara odwrócił się.
- Powiesz o co chodzi ?
Blondynka pokiwała głową. Chłopak podszedł do niej i objął ramieniem.
- Co jest ?
- Co-co można zrobić ugh przez rok ?
- Dość sporo. Zależy o jakich rzeczach mówimy. A co ?
- Nie chcę byś patrzył, jak upadam.
- O czym ty mówisz ?
- Został mi rok, jak nie mniej.
- Co ? Jak ? Co ?
- To nowotwór.
- Co ? Nie.
Dziewczynie poleciały kolejne łzy.
- Wróciłam. Liczyłam na lepsze życie. A nie na śmierć. Tego nawet nie da się wyleczyć.
- Nie. - złapał jej rękę, a w oczach pojawiły się łzy, które popłynęły po chwili po twarzy - Ten rok będzie wspaniały. Chcę być przy Tobie. - spojrzał jej w oczy. - Każdego dnia. Nie odstąpię cię na krok. Damy radę.
- Ale...
- Pamiętaj, że Cię kocham, ok ?
Dziewczyna rzuciła się w ramiona Shikamaru.
- Zrobimy razem dużo rzeczy. - powiedział i pocałował ją w czoło (kopnął ją w czoło)
- Też Cię kocham. - powiedział, a kolejne łzy skapywały na pościel. Nim się zorientowała, chłopak wszystkie otarł.
- Nie chcę byś płakała. - powiedział i przytulił ją.
- A ja nie chcę byś Ty płakał. Jeśli ja nie, to i ty przestań, beksa lalo.
- Buzia ci się nigdy nie zamyka, a powinna raz na jakiś czas.
- Zawsze jesteś taki... - nie dokończyła. Chłopak zbliżył się do niej, a ich usta się złączyły w pocałunku. Po chwili patrzyli na siebie w milczeniu.
- Ja chcę do mamy ! - usłyszeli za drzwiami.
- Nie teraz ! - krzyknęła Ino.
Temari chciała wstać, lecz była zbyt osłabiona, by się podnieść.
- Zostań, ja pójdę.
Shikamaru wyszedł na korytarz.
- Ok, wejdźcie.
- Ej, co jest ? Widać, że płakałeś. - szepnęła Ino w progu.
- Nic. - odpowiedział.
Weszli do środka.
- Mamo, płakałaś ? - dziecko stanęło przed łóżkiem.
- To łzy szczęścia.
- Aha.
Dziewczynka wtuliła się w ramiona mamy.
- Gdzie poszłaś ?
- Kiedy ?
- Wtedy. - spuściła głowę.
- Kiedy ?
- Na wojnie.
- Musiałam.
- Ale gdzie ?
- W świat.
- Aha.
- Tak. - westchnęła.
- Dlaczego mnie zostawiłaś ? Nie kochasz mnie ?
- To nie tak. Kocham cię przez ten cały czas.
- Więc dlaczego odeszłaś ?
- Tamayo... - szepnął chłopak.
- Nie ! Ja chcę wiedzieć. ! Dlaczego ?!
Temari westchnęła.
- Powiem.
- To może ja wyjdę.
- Nie, możesz zostać.
- Na pewno ?
Tak. Eh, pamiętam to dokładnie.
Usiedli na łóżku.
- Może zaczniesz od samego początku. - zasugerowała Ino.
- 5 lat przed wojną...
- Co jej jest ? - spytał zdziwiony Shikamaru.
- Lepiej będzie, jeśli sam z nią porozmawiasz. Ja już muszę iść. Opiekuj się nią. Cześć.
I poszła.
- Dobra, potem powiesz mi o co chodzi. Chodź do domu.
- N-ugh-nie.
- Tak.
Shikamaru podniósł dziewczynę i wniósł do domu. Położył ją na łóżku, po czym spojrzał na otwierające się drzwi. Wyłoniła się z nich roześmiana Tamayo, a za nią Ino.
- Przepraszam. - szepnęła blondynka w progu.
- Mama ! - zawołała uradowana dziewczynka, a następnie rzuciła się Temari na szyję, a ta ją przytuliła.
- Przepraszam Tamayo. - wyszeptała, a łzy poleciały jej strumieniami. - Wróciłam.
- Witaj w domu. - odpowiedziała jej cała trójka.
Słysząc to ukryła twarz w pościeli i zaczęła bardziej płakać, co chwila kaszląc.
- Ino.. - szepnął Shikamaru.
- Wiem. Chodź Tamayo. - wyszła z dzieckiem.
- Hej, Temari.
- Zostaw mnie.
- Ale....
-Zostaw...
- Słuchaj.
- Zostaw mnie !
Nara wstał posłusznie i przeszedł do drzwi. Chwytając za klamkę usłyszał głos dziewczyny.
- Nie. Wróć.
Chłopak nie drgnął.
- Shikamaru ?
Nadal nic.
- Shi-Shikamaru ?
Ta sama reakcja. Dziewczyna ponownie zawyła.
- Shikamaru, błagam !
Nara odwrócił się.
- Powiesz o co chodzi ?
Blondynka pokiwała głową. Chłopak podszedł do niej i objął ramieniem.
- Co jest ?
- Co-co można zrobić ugh przez rok ?
- Dość sporo. Zależy o jakich rzeczach mówimy. A co ?
- Nie chcę byś patrzył, jak upadam.
- O czym ty mówisz ?
- Został mi rok, jak nie mniej.
- Co ? Jak ? Co ?
- To nowotwór.
- Co ? Nie.
Dziewczynie poleciały kolejne łzy.
- Wróciłam. Liczyłam na lepsze życie. A nie na śmierć. Tego nawet nie da się wyleczyć.
- Nie. - złapał jej rękę, a w oczach pojawiły się łzy, które popłynęły po chwili po twarzy - Ten rok będzie wspaniały. Chcę być przy Tobie. - spojrzał jej w oczy. - Każdego dnia. Nie odstąpię cię na krok. Damy radę.
- Ale...
- Pamiętaj, że Cię kocham, ok ?
Dziewczyna rzuciła się w ramiona Shikamaru.
- Zrobimy razem dużo rzeczy. - powiedział i pocałował ją w czoło (
- Też Cię kocham. - powiedział, a kolejne łzy skapywały na pościel. Nim się zorientowała, chłopak wszystkie otarł.
- Nie chcę byś płakała. - powiedział i przytulił ją.
- A ja nie chcę byś Ty płakał. Jeśli ja nie, to i ty przestań, beksa lalo.
- Buzia ci się nigdy nie zamyka, a powinna raz na jakiś czas.
- Zawsze jesteś taki... - nie dokończyła. Chłopak zbliżył się do niej, a ich usta się złączyły w pocałunku. Po chwili patrzyli na siebie w milczeniu.
- Ja chcę do mamy ! - usłyszeli za drzwiami.
- Nie teraz ! - krzyknęła Ino.
Temari chciała wstać, lecz była zbyt osłabiona, by się podnieść.
- Zostań, ja pójdę.
Shikamaru wyszedł na korytarz.
- Ok, wejdźcie.
- Ej, co jest ? Widać, że płakałeś. - szepnęła Ino w progu.
- Nic. - odpowiedział.
Weszli do środka.
- Mamo, płakałaś ? - dziecko stanęło przed łóżkiem.
- To łzy szczęścia.
- Aha.
Dziewczynka wtuliła się w ramiona mamy.
- Gdzie poszłaś ?
- Kiedy ?
- Wtedy. - spuściła głowę.
- Kiedy ?
- Na wojnie.
- Musiałam.
- Ale gdzie ?
- W świat.
- Aha.
- Tak. - westchnęła.
- Dlaczego mnie zostawiłaś ? Nie kochasz mnie ?
- To nie tak. Kocham cię przez ten cały czas.
- Więc dlaczego odeszłaś ?
- Tamayo... - szepnął chłopak.
- Nie ! Ja chcę wiedzieć. ! Dlaczego ?!
Temari westchnęła.
- Powiem.
- To może ja wyjdę.
- Nie, możesz zostać.
- Na pewno ?
Tak. Eh, pamiętam to dokładnie.
Usiedli na łóżku.
- Może zaczniesz od samego początku. - zasugerowała Ino.
- 5 lat przed wojną...
Komentarze
Prześlij komentarz