Część 7. Shikatema, ha.
PISANE W PSYCHIATRYKU.
PRZY TEKŚCIE POMAGAŁA 'UGH'
PRZY TEKŚCIE POMAGAŁA 'UGH'
- A co z piątą ? - wtrąciła Ino.
- Braciak wszystko załatwił. Więc i ona się zgodziła. Wioski były przeciw naszemu związkowi, ale żyliśmy i spotykaliśmy się. Urodziłam dziecko i zamieszkałam w Liściu. Ugh, ugh. 5 lat minęło całkiem spokojnie nie licząc buntu ludzi przeciwko nam. Aż w końcu wojna. A ja oczywiście byłam w kolejnej ciąży. Chciałam walczyć. No i walczyłam. Podczas jednej z walk straciłam dziecko. Ludzi się dowiedzieli i kazali mi się wynosić. Taki idealny moment, nie sądzicie ?
- Temari, wszystko dobrze ? Ciężko oddychasz. - ponownie wtrąciła blondynka.
- Tak, jest ok. Ugh, ugh, ugh. Eh, ludzi mi wmawiali, że sama zabiłam to dziecko idąc w bój. Mówili też, że -zwróciła się do chłopaka - mnie znienawidzisz i weźmiesz córkę na swoją stronę. Głupia w to uwierzyłam. Tak bardzo się cieszyłeś na dziecko, a ja je zabiłam. Ugh, ugh,ugh. Ale nie, nie chciałam tego przeżywać. Myślałam, że właśnie tak będzie, więc sama uciekłam mówiąc, że was nie kocham, nie jestem tego pewna. Ale nigdy nie przestałam was kochać.
- A teraz wróciłaś. - powiedział chłopak.
- Ju-już wcześniej podejrzewałam.. to. Czas leciał, a ja chciałam wrócić przez ten cały czas z wiarą, że będzie dobrze.
- A nie jest ? - spytała dziewczynka.
- Jest lepiej niż dobrze. - pogłaskała ją.
Nagle ktoś zapukał do drzwi. Ino pobiegła otworzyć.
- Idę ! - krzyknęła z progu. - Tak ? - spytała otwierając drzwi.
- Po-podobno jest tutaj Tamayo. - zaczął chłopiec.
- Tak... znaczy. Tamayo ! - zawołała dziecko.
- Tak ? - przybiegła. - O! Cześć, Kurosaki.
- Hej, pobawimy się ?
- A mama ? - spytała blondynka.
- Idź, pobaw się. - odpowiedziała Yamanaka.
- Dobra. - wybiegła.
Ino wróciła do pokoju.
- Tamayo wyszła. - ogłosiła siadając na łóżku.
- Dobra. - Temari westchnęła.
- Więc.. co miałaś na myśli mówiąc, że podejrzewałaś TO.
- To nowotwór. Został mi rok. Może mniej.
- C-co ?
Shikamaru odwrócił głowę.
- Powoli się z tym godzę.
- Ale... Temari. - blondynka rozpłakała się.
- Proszę, ugh ugh ugh nie płacz.
- I-i co teraz zrobisz ?
- Będę czekać na koniec.
- Nie. - wtrącił brunet. - Będziemy żyć pełnią życia.
Dziewczyny uśmiechnęły się. Ino spojrzała na zegarek.
- Temari, strasznie Cię przepraszam, ale mam dzisiaj mnóstwo zamówień. Nie mogę nie otworzyć.
- Spokojnie. Możesz iść. Nie musisz przepraszać.
- No, ogarniemy się i wyjdziemy. - dodał chłopak.
- Nie musicie.
- Wyjdziemy.
- No dobra.
Ino wyszła szybkim krokiem ocierając łzy.
- Dasz radę sama wstać ?
- Tak, myślę, że tak. - zsunęła nogi i wstała o własnych siłach - O! Widzisz, stoję.
- Widzę. - uśmiechnął się. - Wejdź do łazienki.
- Dobra. - Temari weszła do niewielkiego pomieszczenia.
Po 10 minutach wyszła. Chłopakowi minął ten czas dość szybko. Obserwował bowiem chmury powoli płynące po niebie.
- Twoja kolej. - powiedziała w progu łazienki.
Ubrana w ciuchy blondynki podeszła do chłopaka i usiadła obok.
- Ino zostawiła mi ubranie. Dla ciebie też jest.
Shikamaru zmierzwił jej rozpuszczone włosy i pocałował w usta.
- Cieszę się, że wróciłaś. - powiedział i ponownie ją pocałował,a ta odwzajemniła pocałunek.
Kolejne łzy poleciały po jej twarzy, lecz zaraz zostały otarte przez jego dłonie.
- No, idź już się ubrać. - westchnęła.
- Co ?
- Nic.
- Aha. To idę. - poszedł.
Temari podeszła do lustra i poprawiła włosy; przeczesała je palcami. Chłopak po 5 minutach pojawił się obok niej w czarnych spodniach i koszulce.
- Patrz, Ino ma moje ciuchy.
- Idziemy ? - dziewczyna uśmiechnęła się.
- Tak.
Wyszli powoli korytarzem biorąc swoje ciuchy i wkładając w torbę leżącą nieopodal. Pożegnali się z kwiaciarką. i wyszli. Po drodze spotkali córkę, którą zabrali ze sobą. resztę drogi przebyli w milczeniu.
Wchodząc do domu Temari ruszyła do łazienki.
- Wchodzę pierwsza ! - krzyknęła i znikła za drzwiami łazienki.
- Jasne ! - krzyknął i zdjął koszulkę pewny, że blondynka jest w łazience, lecz przeliczył się.
Dziewczyna w samym ręczniku przemknęła przez korytarz i wpadła do ich starego pokoju.
- Hej, to podchodzi pod pornografię !
Dziewczyna zaśmiała się, lecz natychmiast ucichła, by potem znów się wydrzeć.
- Tu są moje rzeczy !
- No są, bierz co chcesz !
Temari zabrała swoje czarne kimono z szafy oraz bieliznę po czym z powrotem ruszyła do łazienki.
Shikamaru w tym czasie zaczął przygotowywać obiad. Nie minęło nawet 20 minut, gdy ktoś zapukał do drzwi. Nara leniwie podszedł do drzwi, a jego oczom ukazał się wysoki szatyn.
- Co ty tutaj robisz ?
- Wprowadzam się.
Shikamru po chwili dostrzegł dużą torbę.
- Co ?
- Tato, kto to jest ?
- Tamayo, to jest...
Kto to jest? Czyżby Kankuro ?
OdpowiedzUsuńOpowiadanie jest super, szybko się je czyta ponieważ jest ciekawe i spełnia wszystkie kryteria ♥ , mówiłam że je kocham? Nie, no to teraz mówię !