Część 8. Why didn't she tell me ? Shikatema.

[Ojciec Shikamaru]
Pobiegłem szybko do miejsca wskazanego przez Kankuro. Już z oddali zauważyłem charakterystyczną, tak samą jak moja, fryzurę syna - wysoko zaczesaną kitkę. Dochodząc, zacząłem krzyczeć i opieprzać syna za to, że wziął zwój z pieczęcią.
- Wiesz co by się stało, gdyby to wyciekł ? Gdyby dostało się w ręce wroga ?
- Nie obchodzi mnie to zbytnio.
- Ty mały...
Nie dokończyłem, gdyż walnąłem syna, który plecaił na drzewo i walnął głową o wystającą grubą gałąź. Stracił przytomność, a z tyłu głowy sączyła się krew. Rana do szycia.
- Co za diabeł.
- Nie żyje ? - spytała Ino z oddali.
- Przestań Ino, żyje. - uspokoił ją Chouji.
- Mógłby pan trochę zastopować.
- WY WIECIE CO ON ZROBIŁ ?
- Noooo. - Ino podrapała się w tył głowy.
- Dobra, stracił przytomność, przydałoby się go ocucić.
Podszedłem do niego i zacząłem klepać po twarzy mówiąc jego imię.
- Hej, obudź się chłopie.
Robiłem to przez następne 10 minut na zmianę z młodymi chuninami, ale nie wybudził się. Przestraszyłem się lekko, ale nie dałem po sobie tego poznać.
- Zabierzmy go do szpitala. - zaproponowała blondynka.
Nie minęło nawet 20 minut, a chłopak leżał już na szpitalnym łóżku podłączony do tlenu z opatrzoną głową.. Leżał tak godzinę, po czym wybudził się.
[Shikamaru]
Nie pamiętam niczego, poza tym, że dostałem od ojca. Następnie byłem już w szpitalu. Pomyślałem chwilę nic nie mówiąc i w milczeniu patrząc na ojca. Odtwarzałem sobie co się stało w ostatnich dniach. Las. Temari. Pieczęć. Cholera.
- Czy ja jestem idiotą ?! - krzyknąłem. - Co ja zrobiłem ?! Przecież ją kocham ! Co ja mówiłem, co zrobiłem ?! Cholera błagam, żeby to był sen. Błagam !
- Nie drzyj się tak.- powiedziała Tsunade równo z matką Shikamaru.
- Ale...
- Powiedziała, że nie chce cie widzieć.
- Cholera. Jestem idiotą.
- Shikamaru, to nie Twoja wina. - wtrąciła Tsunade. - To przez tę dziwną chakrę. Nie wiem jak, ale znalazła się w twoim ciele. To przez nią. Nie miałeś na to wpływu.
- Ale czy ona to zrozumie ?
- Ona ?
- Temari.
- Tego nie wiem.
- Nie.
- Shikamaru, przykro mi.
[Temari]
Siedzimy. Jest chyba dobrze. Boże, jaka ja byłam głodna. Zjadłam 3 miski ramen. Teraz chyba jestem pełna. I chyba szczęśliwa.
- Dzięki.
- Nie ma sprawy.
Kończyłam czwartą miskę w milczeniu. Kankuro się nie odezwał, a ja myślałam nad tym, co się stało. O całej tej sprawie z Shikamaru. Mimowolnie łzy napłynęły mi do oczu, by opaść po twarzy i skapnąć na ręce.
- Braciszku. - powiedziałam płaczliwym głosem.
- Co jest ? Dlaczego płaczesz ?
- Ja go muszę zobaczyć. - ukryłam twarz w dłoniach. - Ja go nadal kocham.
- Jesteś niemożliwa. Niedawno mówiłaś, że...
- Wiem co mówiłam ! - weszłam mu w słowo. - Ale ja tak nie mogę. Muszę do niego iść.
- To jak zjemy. Ale wiesz, że on powiedział...
- Nie obchodzi mnie co powiedział. Idziemy.
- Najpierw zjedz.
- Dobra.
Za 5 minut staliśmy już przed Ichiraku Ramen. Ruszyliśmy w stronę domu Shikamaru. Docierając Kankuro krzyknął: - Shikamaru, śmierdzący leniu, wychodź !
Nagle minęli ich Ino i Chouji.
- Hej, wiecie gdzie jest Shikamaru ?
- Jeszcze nie słyszeliście ? Jest w szpitalu. - powiedziała Ino.
- Co ? Dlaczego ?
- Dostał od ojca i stracił przytomność. Na koniec wylądował właśnie tam.
- Muszę natychmiast do niego iść.
- Temari, ale on powiedział...
- Co ?
- Że cię nie potrzebuje.
- Właśnie to próbowałem Ci powiedzieć. - wtrącił Kankuro.
- Jak to ? Muszę to wyjaśnić. Muszę.
- Jak chcesz to idź, my musimy lecieć, cześć.
- Pa. - odpowiedział Kankuro.
Ja ukryłam twarz w dłoniach, a Kankuro objął mnie ramieniem i przytulił. Po chwili ruszyliśmy do szpitala.
10 minut później byliśmy przy recepcji.
- Dzień dobry. My do Shikamaru Nary. - powiedział Kankuro.
- Przykro mi, nie mogą go państwo odwiedzić.
Nagle zauważyłam duże cycki. (HAHAHAHAHAHAHAHAHAH. dop. autora)
- Wy do Shikamaru ? Chodźcie ze mną.
Ruszyliśmy razem z Tsunade. Stanęłam przed pokojem, po czym z hukiem otworzyłam drzwi, podbiegłam do chłopaka i dałam mu z liścia w twarz.
- Co ty sobie myślałeś, że mnie tam zostawiłeś ? Dlaczego to zrobiłeś ?
- Temari, ja Ci wszystko wyjaśnię. A raczej nie. Nie umiem.
- Chcesz się usprawiedliwić ? Niby jak ?!
- Temari, to nie tak. - wtrącił jego ojciec.
Rozpłakałam się.
- To niby jak ? Shikamaru, ja cię nadal kocham. - opadłam na kolana.
- Co ? Nadal... mnie kochasz ? Przecież mówiłaś, że nie chcesz mnie widzieć.
- Ona jest niemożliwa. To tyle. - powiedział Kankuro.
Tsunade wyjaśniła mi wszystko. Całą akcję z dziwną chakrą i jaki wpływ ona miała na chłopaka. Ucieszyłam się, że on tak nie myślał. Podbiegłem do niego i pocałowałam go. W usta. Wpiłam się w nie. Łzy szczęścia skapywały na pościel.
- Kocham Cię, Temari.
- Boże, przecież Shikamaru jest za młody na dziewczyny. - oznajmił Shikaku.
- Kochanie, nie przesadzaj. - złagodziła go Yoshino.
- Temari, masz wielkie szczęście. - dopowiedział Kankuro.
Czy to koniec problemów ?

Komentarze

  1. Tu anonim co cie wypytywał o nowy rozdział. xD
    Dobra, nareszcie cieszę się, że taka notatka. Uwielbiam Cie. <3 Tak baj de łej, napiszesz w tym całym opowiadaniu jakiegoś hentaia?~~~~~XD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. HENTAIA ? NIE WIEM NIE WIEM, MOŻE KIEDYŚ COŚ ZROBIĘ. :))))))))))))))))

      Usuń
  2. Jejku ...nie wiem co myśleć , czekam tylko na kolejną notkę ;* Pozdro.

    OdpowiedzUsuń
  3. Kiedy napiszesz nowy rozdział?

    OdpowiedzUsuń
  4. Michiruuuu, pisz nowy rozdział. :c

    OdpowiedzUsuń
  5. Koniec czy będą dalsze części?


    Zapraszam do siebie:
    http://shippuuden.pl/user/fanfic.php?lookup=43693

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Część 20. Why didn't she tell me ? Shikatema.

Część 10. Why didn't she tell me ? Shikatema.

Część 3. Why didn't she tell me ? Shikatema.