Posty

Wyświetlanie postów z luty, 2015

Przepis. Część 1.

 The Baddest Female   Nienawidziłam Gaary za to, że zawsze dawał mi takie męczące zadania. W sumie nawet i bez tego go nienawidziłam. Jako brat zawsze działał mi na nerwy, czasami nie wytrzymywałam z nim i wtedy zaczynałam z nim rozmawiać jako ambasador Suny. Strasznie tego nie lubił, przez co coraz bardziej mi się to podobało. Doszło do tego, że cieplejsze gesty towarzyszyły nam tylko w relacji ambasador-Kazekage, jednak w obecnej sytuacji nawet nie chciałam myśleć o jakimkolwiek kontakcie z tym idiotą. Byliśmy w drodze do Konoha. Kazekage, Kankuro, ja i kilku najlepszych ninja z innych rang; dobrze, że uczniowie akademii nie chcieli z nami iść. Skapitulowałabym. Mimo wszystko to nie było mi na rękę. Sam cel podróży wydawał mi się wręcz absurdalny i nigdy nie dopuściłabym go do siebie. Szliśmy, aby podpisać Traktat pokojowy. Po kilku latach wojny z Konohą w końcu nastanie pokój. W sumie trudno mówić o wojnie, Konoha od zawsze bała się nas. Każde spotkanie kończyło się ic...

Fuck Logic. (AoKaga)

Każdego dnia trenowałem wsady. Wsady do kosza, żeby nie było. Tyłek mojego wybranka jest chyba zadowolony z moich umiejętności. Ale wracając do koszykówki, mówiąc ‘trenuje’, mam na myśli ‘próbuję’.  Wszystko przez tego małego, niebieskowłosego chłopaka. Mały, zboczony Kuroko. Robiąc wsad zawsze stał za mną i gapił mi się na pośladki, aż pewnego dnia nie wytrzymał i skoczył za mną. Że on potrafi tak wysoko skakać. Nie nad tym się teraz musze zastanawiać. Bardziej martwi mnie to że lecę w dół, gdyż mały, zboczony postanowił objąć mnie poniżej bioder i przylec policzkiem do moich pośladków. Jestem Kagami Taiga i próbuję trenować wsa- …kurwa Kuroko, miałeś mi pomóc być numerem jeden w Japonii, a nie mi utrudniać. – walnąłem głową o podłoże. Uwolniłem się z uścisku chłopaka, po czym przeturlałem się po boisku. Jestem Kagami Taiga i próbuję uciec przed małym, zboczo- … Kise, zejdź ze mnie. Mam kolejnego na głowie. Usiadł na mnie okrakiem i rozwalił mój t-shirt. Skąd on ma tyl...