Fuck Logic. (AoKaga)
Każdego dnia trenowałem wsady. Wsady do kosza, żeby nie było. Tyłek mojego
wybranka jest chyba zadowolony z moich umiejętności. Ale wracając do koszykówki,
mówiąc ‘trenuje’, mam na myśli ‘próbuję’.
Wszystko przez tego małego, niebieskowłosego chłopaka. Mały, zboczony
Kuroko. Robiąc wsad zawsze stał za mną i gapił mi się na pośladki, aż pewnego
dnia nie wytrzymał i skoczył za mną. Że on potrafi tak wysoko skakać. Nie nad
tym się teraz musze zastanawiać. Bardziej martwi mnie to że lecę w dół, gdyż
mały, zboczony postanowił objąć mnie poniżej bioder i przylec policzkiem do
moich pośladków.
Jestem Kagami Taiga i próbuję trenować wsa- …kurwa Kuroko,
miałeś mi pomóc być numerem jeden w Japonii, a nie mi utrudniać. – walnąłem głową
o podłoże. Uwolniłem się z uścisku chłopaka, po czym przeturlałem się po
boisku.
Jestem Kagami Taiga i próbuję uciec przed małym, zboczo- …
Kise, zejdź ze mnie.
Mam kolejnego na głowie. Usiadł na mnie okrakiem i rozwalił
mój t-shirt. Skąd on ma tyle siły?
- Dla miłości wszystko.
On czyta mi w myślach? Nie zdążyłem nic innego pomyśleć,
gdyż – zresztą i tak dużo nie myślę – zmieniłem się w ciasto. Na mój tors
polała się słodka, bita śmietana.
- Chłopaki, uczta! – krzyknął blondyn, a ja spanikowałem. W
jednej chwili znalazło się przymnie całe Pokolenie Cudów, oprócz tego murzyna,
mojego Daikiego. Czy oni to zaplanowali?
Jestem Aomine Daiki i właśnie otworzyłem listonoszowi drzwi.
Byłem rozpromieniony, gdyż myślałem, że to ten idiota Taiga, ale gdy zobaczyłem
tego niskiego faceta z dość gęstym zarostem mina mi od razu zbrzydła. Do tego
dziwnie sapał. Zupełnie inaczej niż Taiga w czasie seksu, nie podobało mi się
to.
Gdy facet zobaczył wyraz mojej twarzy spuścił… się. Nie,
Daiki, nie. Spuścił wzrok, nie się. Się
to ty możesz spuszczać do tyłka Taigi. No ale nie mówimy teraz o tym. Listonosz
spuścił wzrok i podrapał się w potylice, po czym zaczął ostrożnie mówić.
- Dwóch pedałów stoi pod prysznicem. Nagle jeden wpada na
pomysł. - Ej, Stefan, walczmy na miecze. Okładają się penisami, aż w końcu jeden wypina się i dramatycznym
głosem mówi – Dobij. – po czym zaczął się nerwowo śmiać.
- Chciałbym się zaśmiać, ale kurwa wcale nie jestem
rozbawiony. Jesteś tak głupi jak Taiga, ale w żadnym innym stopniu go nie
przypominasz. A nie, ty chociaż próbujesz mnie rozbawić. Ten Taiga-idiota
potrafi mnie szybciej doprowadzić do łez. Ale nie myśl sobie, że jestem jakąś
beksą. Ja tylko płaczę nad jego losem. Nie wiem jak można być tak niedorobionym
człowiekiem pod względem inteligencji. Kiedy tylko spotkałem go pierwszy raz
zrozumiałem, że nie myśli, tylko od razu dział… Jeszcze to stoisz? Dawno
skończyłem z tobą gadać, do widzenia. – zamknąłem facetowi drzwi przed nosem,
lecz pod nosem dalej rzucałem obelgi dotyczące Kagamiego.
Spojrzałem na swoje ciało. Byłem taki piękny. Kurwa, Daiki.
Zmieniasz się w Kise. Piękny i skromny. Jednak nie wyjdę tak na dwór szukać
Taigi. Jeszcze ktoś pomyśli, żem zboczeniec. Życie jest takie ciężkie.
Z bólem zakryłem swoje ciało czarnym t-shirt’em oraz
spodniami w odcieniu równie ciemnym. Zasmucony faktem, że od dawna nie
widziałem Taigi wybiegłem z mieszkania w stronę boiska. To tam zawsze trenował
Taiga. No bo gdzie indziej, jak nie na boisku?
Dotarłem na miejsce, lecz nie spostrzegłem Taigi od razu.
Rozejrzałem się, a w oddali zobaczyłem jakąś grupkę ludzi. Nie miałem ochoty do
nich podchodzić, tym bardziej, że to pewnie amatorzy w koszykówkę i nawet jeśli
nie znajdę od razu Taigi, meczu też nie zagram. Już miałem odchodzić, kiedy moją
uwagę przyciągnął znajomy krzyk.
- Akashi Sejiurou, to mój sutek, nie odcinaj mi go!
Otworzyłem szerzej oczy, a moje pięści automatycznie
zacisnęły się w pięść. Podbiegłem do byłego kolegi z drużyny i złapałem go za
kołnierz, chłopak wisiał w powietrzu. Spojrzał się na mnie groźnym wzrokiem.
- Puść mnie, bo jak nie, to zrobię ci kolejną dziurę w
ciele.
- Nie odcinaj Taidze sutków! – krzyknąłem, a chwilę później
musiałem puścić chłopaka i mocno się schylić, by nie oberwać nożyczkami od
chłopaka.
- Daiki! Co tak długo? – Taiga leżał na ziemi i zakrywał
dłońmi brodawki. Po chwili stał już obok Aomine, a reszta Pokolenia patrzyła
się na niego łapczywie, wyjątkiem był Akashi, który nadal z nożyczkami w górze
patrzył na mnie.
- Taiga.
- Czego?
- Spierdalamy!
Złapałem Kagamiego za nadgarstek i odwróciłem się, by zacząć
biec. Zrobiłem krok i odrzuciło mnie do tyłu. Chyba na kogoś wpadłem.
Wylądowałem tyłkiem na podłożu i spojrzałem w górę to ten
sam facet co przyszedł do mnie wtedy do mieszkania. To ten listonosz. Ten z
gęstą brodą.
- Witam, pani Aomine, poprzednio zamknął mi pan drzwi przed
nosem ,a ja chciałem pan… - nie dokończył, jego wzrok zawiesił się na nagim
torsie Kagamiego.
- Piękny. – rzucił się na Taigę, lecz ten był szybszy.
Złapał mnie za nadgarstek i pociągnął. Przebiegliśmy 10 metrów, dopiero wtedy
miałem odwagę się odwrócić. Niepotrzebnie, gdyż za nami biegło Pokolenie wraz z
listonoszem. Każdy był chętny na mojego Kagamiego.
Biegliśmy parkiem, a po drodze minęliśmy zorganizowaną grupę
Seirin. Nieprzyjemnym faktem było to, że
drużyna składała się z chłopaków, którzy dołączyli do pościgu. Mieliśmy na
karku kilkanaście osób, oraz wrzeszczącą Riko, która chciała zagonić chłopaków
do dalszego treningu.
Nagle Kagami skręcił, a ja nie wyrobiłem na zakręcie.
- Kaga- …Kurwa! – wpadłem na słup i rozwaliłem sobie nos.
Upadłem na trawę, a Taiga razem ze mną. W końcu ściskał mnie za nadgarstek.
Wolałbym, żeby za coś innego mnie ściskał, no ale przyjemności potem, teraz
trzeba spierdalać.
No właśnie, Taiga, spierdalać. To dlaczego pochylasz się
nade mną i zlizujesz moją krew. Taiga uciekaj.
Odrzuciłem go od siebie, po czym podniosłem go - oh, był
taki ciężki. Nic dziwnego, jak tyle żarł – i pobiegliśmy dalej. Słyszałem
jakieś krzyki, trudno było mi rozpoznać jakiekolwiek słowa. Nie skupiaj się
teraz na tym. Gdzie można uciec. Myśl, Daiki, myśl. Ale jak można myśleć kiedy
za Twoim chłopakiem biegnie stado napalonych jak dziewica chłopaków.
Trasa nam się zmienia, zza krzaków obok wypada drużyna
Shutoku. Midorima widząc biegnącego Takao przyśpiesza i łapie go za nadgarstek.
- Wczoraj go tu zostawiłem, bierz go i pedałuj.
5 minut później obróciłem się ponownie. Tym razem widok mnie
przeraził. Drużyna Seirin wraz z nadal drącą się Riko, Shutoku w jednym powozie
– biedny Takao - , całe Pokolenie a do tego wszystkiego doszedł Himuro,
Kasamatsu i kilka ludzi z mojej drużyny. Oni naprawdę wszyscy lecą na Taigę?
Wcale nie było mi do śmiechu, ale ta sytuacji była po prostu
komiczna. Otoczyli nas z prawej i lewej strony, a przed sobą mieliśmy
niewielkich rozmiarów jezioro. Co mieliśmy zrobić, wskoczyliśmy do niego jak ci
zawodowi nurkowie wodni.
Jeszcze tego mi brakowało, że do mojej nogi przeczepił się
Tetsuya #2. Głupi kundel leciał na MOJEGO Taigę? Kagami nie jest zoofilem,
głupi psie!
- Taiga, pies!
Gdy chłopak usłyszał te słowa zaczął z całych sił machać
rękoma a jego sapanie przerodziło się w krzyk. Popłynąłem za nim, lecz pech
chciał, że reszta też umiała pływać. Cholera, oni grają w koszykówkę, a nie
trenują pływanie! Przeklinałem ich w duchu, do czasu, aż nie rzucili się na
Kagamiego i nie zaczęli go podtapiać. Wtedy zacząłem drzeć ryja na każdego z
osobna, jednak nie trwało to długo, gdyż nożyczki zakneblowały mi usta. Akashi
uwiesił się na mnie i również mnie podtapiał, brakowało mi tlenu. Jedyne co
zauważyłem, to gapiów nad brzegiem jeziora, krzyczeli coś, lecz nic nie
zrozumiałem.
Obudziłem się na trawie cały mokry. Nikogo wokół mnie nie
było. Zacząłem panikować i nawoływać Taigę, lecz odpowiedziała mi głucha cisza.
Upadłem na kolana i złapałem się za głowę. Trwałem w tej pozycji dobrą godzinę,
póki nie usłyszałem szelestu za sobą. Gwałtownie się odwróciłem gotowy do
obrony, lecz szybko spuściłem – tak bardzo chciałbym się teraz spuścił w jego
tyłku – gardę. Zobaczyłem przed sobą Taigę. Podbiegłem do niego i mocno go
przytuliłem. Ten przysunął się do mojego ucha i powiedział - : Skoro zmiękłeś,
to może dasz mi dominować w łóżku?, a następnie przygryzł mój płatek ucha.
Komentarze
Prześlij komentarz